Dzień dobry!
Po ponadtygodniowej przerwie, nareszcie mogę co nieco umieścić na blogu. Tym bardziej, że jest ku temu świetna okazja, mianowicie: już po raz drugi wybraliśmy się z A. do Berlina.
Głównym powodem naszego wypadu był koncert dwóch metalowych zespołów, na które A. zawsze marzył, aby się wybrać: Vital Remains (death metal) oraz Gorgoroth (black metal).
Jako, że był to tak naprawdę pierwszy mój taki poważny koncert w życiu, na który miałam się wybrać, byłam naprawdę podekscytowana, ale i trochę przerażona. Zresztą, każdy by chyba był, gdyby przed takim wyjazdem dowiedział się, że jeden z tych zespołów podczas koncertu w Polsce w 2004 roku m.in. tylko wieszał głowy owiec na scenie, przez co organizator koncertu został poniesiony do odpowiedzialności za pozwolenie na takie 'przedstawienie' (naruszyło ono uczucia religijne wielu osób), a sam zespół ponoć nie miał przez jakiś czas prawa koncertowania w Polsce (mowa o Gorgoroth).
Gdyby ktoś był bardziej zainteresowany tym, co działo się podczas koncertu z 2004r., odsyłam tutaj, Uprzedzam, że film może - jak wspomniałam - naruszyć uczucia religijne, a także i etyczne, więc zanim klikniesz zastanów się, czy aby na pewno jesteś odporny/a i gotowy/a na to, co możesz tam zobaczyć.
Gorgoroth
Vital Remains
www.metalpaths.com
www.metalpaths.com
Co do samych koncertów, to mam mieszane uczucia. Z jednej strony, taki typ muzyki zawsze uważałam za zdecydowanie za ostry dla mnie i nie do końca przekonujący; z drugiej - mroczność tego wydarzenia niezwykle mnie pociągała. Początek był obiecujący, choć nie powaląjący, zaś końcówka - a w zasadzie pierwsze minuty ostatniego, czwartego koncertu (były dwa supporty), czyli Gorgorotha - niemal przyprawiające mnie o zawał. Gdyby niespodziewanie wyskoczyli na słuchaczy, mogliby ich nieźle poharatać, kto wie, czy nie pozabijać - w strojach, w jakich byli, byłoby to całkiem możliwe.
Reasumując, na pewno było to dla mnie niezwykłe, muzyczne doświadczenie, które niejako dało mi inny wgląd na ten rodzaj muzyki i subkultury.
Jako, że dość rozsądnie było zostać tę jedną noc na miejscu, przespaliśmy się w tym samym hostelu przy Alexanderplatz, co w ubiegłym roku i na drugi dzień ponownie pozwiedzaliśmy nieco stolicę Niemiec.
Tym razem postawiliśmy na The Story of Berlin Museum oraz zwyczajne chodzenie po pobliskich ulicach, gdyż na więcej nie starczyło nam czasu.
Co do samego muzeum, to powiedziałabym, że trochę się rozczarowałam. Co mnie przede wszystkim zawiodło to fakt, że zamieszczono tam od groma filmików i tekstów, które tak naprawdę mogę znaleźć w Internecie; eksponatów zaś, jak na takie muzeum, było stosunkowo niewiele. Niemniej jednak, było co zwiedzać i dobra godzina, wraz z zejściem do bunkra, bardzo szybko minęła. Za dwie osoby, w tym mną z obowiązująca tam zniżką studencką + grupowego przewodnika po bunkrze (przewodnik w cenie i obowiązkowy), zapłaciliśmy 21Euro. Czyli cena jeszcze do przeżycia.
Tutaj niektóre zdjęcia z bunkru i muzeum:
Inne zdjęcia:
---
korolowa