Obecny świat nie jest dobrym miejscem dla takich wrażliwców jak ja. Każdą krytykę przyjmujemy sto razy mocniej. Każde negatywne słowo na nasz temat rozrywa nasze wnętrze na najmniejsze cząsteczki. Wtedy od razu spada nasza samoocena. Czujemy się gorsi. Niewystarczający. Nie spełniamy kryteriów przyjętych przez ludzi... zwłaszcza tych, którzy na co dzień się, tak naprawdę, zanadto nami nie przejmują.
Szukamy potwierdzenia naszej wartości u innych. Pozytywne słowa dodają nam skrzydeł, jednak za chwilę ktoś znów nam je podcina.
Jesteśmy jak huśtawka, która pragnie aby w końcu ktoś ją zatrzymał. Ach, niechby i, nienaruszona, pozostała w jednym miejscu. Tam, gdzie wreszcie odczuje ład i równowagę.
Całe życie jesteśmy huśtawką. Taką pełną dziecięcego szczęścia, które wznosi ku górze. Bolesnych, powodujących upadek, chwil. Radosnych, acz nazbyt krótkich wyżyn dorosłości. Góra- dół, dół-góra. Póty nasz stelaż wytrzyma i nie przewróci w stronę bezkresnego piasku.
Póki jednak piach mnie jeszcze nie pochłonął, postanawiam żyć. Nie egzystować. ŻYĆ.
Nareszcie.
Patrzeć w lustro i mówić osobie z naprzeciwka jak bardzo ją lubię i cenię.
Szanować swój czas, energię i swoje zdanie.
Okazywać uczucia i głębsze myśli bez strachu przed tym, co się stanie.
I nie pozostawać w strefie marzeń, lecz ostatecznie przechodzić do ich realizacji.
Ktoś mądry powiedział kiedyś, że aby móc być kochanym, trzeba najpierw pokochać siebie.
I miał rację.
Tak samo jest z wiarą w siebie. Można lubić samego siebie, ale jednocześnie mieć niskie poczucie własnej wartości. Nie wierzyć do końca w swoje możliwości.
I czasem wystarczy, że znajdzie się ktoś, kto spowoduje, że nagle zobaczysz siebie w zupełnie innych barwach.
I wśród, jak Ci się wydawało, arcyciekawych osób, dostrzeżesz, że Ty również jesteś niesamowity. Jedyny w swoim rodzaju. Po prostu: wyjątkowy.
I nie trzeba wszakże zaraz być lekarzem, informatykiem czy profesorem. Mądry człowiek dostrzeże piękno prawdziwej dobroci i wrażliwości choćby i w bezdomnym, odzianym w najgorsze szaty, żebraku.
Jeśli wiec ktoś pcha Twoją huśtawkę ku dołowi, być może warto kazać mu przestać stać blisko niej. W ostateczności - możesz też zamachnąć się mocno do tyłu. Chociaż to może boleć.
Ale wiesz, co jest w tym wszystkim najciekawsze?
Że tym razem to nie Ty będziesz tym najbardziej cierpiącym.
***
Obecny świat nie jest dobrym miejscem dla takich wrażliwców jak ja.
Nie, wróć.
Obecny świat przybiera różne barwy - co rusz wpadamy w jego kolejne odcienie.
Wpadając przy okazji na osoby, które poznajemy - pozostawajmy przy tych, które na to zasługują. Niech pchają nas ku górze, jak najwyżej.
Wznoszą naszą huśtawkę swoimi słowami i czynami.
Bo z nimi, mimo wszystko, jakoś tak łatwiej mierzyć się z tym, co jeszcze przed nami.
---
korolowa