Polub mnie na FB :)

niedziela, 28 kwietnia 2013

Taekwondo, czyli mocnym skokiem w Wiosnę!

Witajcie tą piękną, wieczorową porą!

Wiosna, lato, to pory roku, gdy ludzie budzą się z tak zwanego 'zimowego snu' i zaczynają podejmować różne rodzaje aktywności fizycznej.

Niektórzy wybierają zwykłe spacery, inni bardziej ekstremalne sporty, a jeszcze inni zwykłą, codzienną gimnastykę.

Są jednak osoby, które trenują bez względu na porę roku, np. pasjonaci sztuk walki jaką jest taekwondo.
Nie wiem bowiem, czy tutaj już gdzieś wspominałam, ale od jakiegoś czasu zaczęłam uczęszczać na zajęcia właśnie z taekwondo, których zresztą, tak btw, mój A. jest trenerem. Jest posiadaczem czarnego pasa- czyli najwyższego stopnia! (i nie, wcale się teraz nie chwalę, że mój chłopak może skungfufować każdego depczącego mu po piętach opryszka).

Taekwondo jest koreańską sztuką walki. Początkowo było stworzone głównie do celów militarnych, później jednak zostało zaadaptowane do użytku cywilnego. Co mi się podoba w tym 'sporcie' to fakt, że nie tylko spalam zbędne kalorie, ale także trenuję samoobronę, która w tych czasach bywa, niestety, potrzebna (zwłaszcza w porach nocnych, gdy widać tylu meneli oraz mięśniaków z gatunku Cotonieoni wrzeszczących pod oknem) .




Taekwondo to nie tylko sport, ale też i filozofia życia. To walka o przetrwanie, jednak jej celem nie jest wyrządzenie krzywdy, a wręcz odwrotnie - trenując taekwondo, uczysz się przede wszystkim jak uniknąć konfliktowych sytuacji bądź jak uciec w sytuacji, gdy ktoś Cię atakuje i jednocześnie nie zrobić tej osobie krzywdy. Co prawda można i zrobić krzywdę i uciekać, ale wiecie, polskie prawo - ktoś Cię napada, dajesz mu w pysk - Ty idziesz siedzieć...

Niewiele istnieje już jednak szkół, których celem są właśnie metody samoobrony, teraz trenerzy dbają głównie o kondycję i... w zasadzie o nic więcej, a na zajęciach kursanci jeśli już się biją, to w rękawicach (wiem, bo razem z A. widzieliśmy). To jak ktoś będzie chciał ich, dajmy na to, obrabować na ulicy, to staną, podniosą ręce do góry i krzykną 'hola hola, czekaj tylko rękawice założę'? Ja już chyba jednak wolę czuć te pięści, czuć jak mi kości trzaskają, chrząstki łamią, nogi odl... no dobra, nogi to może niekoniecznie...

Podsumowując : jeśli w jakiś sposób ta krótka notka na temat taekwondo zachęciła Was do podjęcia się tego 'sportu',to się bardzo cieszę, a jeśli ktoś jest jeszcze niezdecydowany, to zapraszam do obejrzenia filmiku:


Just let's keep fit!

---
korolowa

niedziela, 21 kwietnia 2013

Necromentical, czyli o wydarzeniach poprzedniej nocy.

Witajcie!

Swój wpis chciałabym zacząć od pytania: czy ktokolwiek wie, co było wczoraj?
Kto wie, rączka do góry!

Ponoć niewielu Polaków ma świadomość, że wczoraj było święto. Święto 04.20 (nazwa wzięta po prostu od daty). Popularność zyskało ono jednak głównie w Stanach.
No dobrze, pytacie, ale co to za święto?

Tak naprawdę, 20.04 to symbol. To data przypominająca o wszystkich tragicznych wydarzeniach.
Np. w 1920 r. w serii 7 tornad w stanach Missisipi i Alabama zginęły 224 osoby. W 1944 w norweskim porcie Bergen w wyniku eksplozji materiałów wybuchowych  zginęło 160 osób, a około 5 tysięcy zostało rannych. Ponadto, tego dnia doszło do wielu katastrof lotniczych;  20.04 1889 urodził się Adolf Hitler, itd itp.

Jak widać, data ta nosi w sobie znamiona zła, a przynajmniej tak wierzą ludzie w Ameryce i w innych krajach, którym to 'święto' jest bardziej znane, szczególnie tych skandynawskich.

Jest to również doskonały czas na koncerty, zwłaszcza te... mroczne.

I tak oto dnia wczorajszego odbył się pierwszy koncert A. w Polsce z jego kapelą, Bloodraid.




Oczywiście towarzyszyłam mu, wspierając go zarówno duchowo jak i troszkę technicznie (nagrywanie koncertu, robienie zdjęć).

Koncert ten odbył się w Szczecinie w pubie Szuflandia. Za wstęp płaciło się 10zł, jak na 4 nieznane kapele to cena dość przeciętna.

My byliśmy  pubie dużo wcześniej - chłopcy musieli się porozstawiać na scenie i trochę rozgrzać przed koncertem. W międzyczasie poszliśmy również na pamiętnego kebaba do bardzo mile obsługującej tam pani, zapychając się tym samym już na cały dzień i nie zjadając żadnej z przygotowanych sobie kanapek.

Miałam okazję popatrzeć i poprzebywać z wszystkimi zespołami, poobserwować ich zachowania przed koncertem. Muszę jednak przyznać, że miło się rozczarowałam - nie było żadnych zadym, kłótni, niczego niepokojącego, co przecież nawet nieplanowanie mogło się zdarzyć na jakimkolwiek koncercie.

Organizacyjnie troszkę gorzej, bo gdy przedostatnia kapela sprawdzała swoje ustawienia dźwiękowe, koncert miał się już zaczynać.
Niemniej, gdy już się zaczął, to z wielkim hukiem. Zobaczcie zresztą sami!


Więcej zdjęć będzie na fejsbukowej stronie Szuflandii.

Kto widział, kto słyszał, ten wie jak było :)

Wrażenia: wyniesiona spora dawka pozytywnej energii! Chłopaki naprawdę dali czadu!
Dziękujemy wszystkim znajomym i przyjaciołom, którzy przyszli i wsparli A. na koncercie, a w szczególności Ewelinie, która z tej okazji nawet pomalowała swoje paznokcie na ten piękny, czarny kolor i ubrała się jak prawdziwa metalówa! Dzięki za zaangażowanie, sis! :)

Koncert zdecydowanie nam się udał, niestety, szybko musieliśmy wracać do Stargardu ze względu na nocne ograniczenia komunikacyjne.

Jeszcze raz dziękujemy wszystkim, i organizatorom, i przyjaciołom oraz pozostałym kapelom, mając nadzieję na rychłe wspólne jammowanie!

Salut!

---
korolowa

czwartek, 18 kwietnia 2013

Czy katechetka przekroczyła pewną granicę? - czyli o wycieczce na... egzorcyzmy.

Niektóre pomysły nauczycieli, choć ciekawe, mogą dosłownie graniczyć z nieodpowiedniością. 

Jednym z takich przykładów jest pomysł pewnej katechetki w jednym z łódzkich gimnazjów.
Owa pani zaproponowała bowiem dzieciom wycieczkę do Częstochowy na ... egzorcyzmy.
Nie, nie przesłyszeliście się - dokładnie, egzorcyzmy.

Brzmi strasznie, choć katechetka próbuje się bronić:

'- To wycieczka ewangelizacyjna do Częstochowy - mówi Katarzyna Dzieża, nauczycielka religii. - Na normalną mszę świętą o uzdrowienie. Po mszy będzie modlitwa o uwolnienie.

A egzorcyzmy? - Nie będzie żadnych egzorcyzmów - mówi Dzieża. - Modlitwa o uzdrowienie jest bardzo silna. Może się zdarzyć, że ktoś, kto miał kontakt z dużym złem, dziwnie zareaguje. Członkowie wspólnoty rozeznają, czy reakcja ma związek z obecnością złego. Jeśli tak się stanie, taka osoba wychodzi ze świątyni i prowadzi nad nią modlitwę.'



Hmm, czyli dzieci będą się modlić, a jak wśród nich znajdzie się Samo Zuo, to się je weźmie na zewnątrz i zacznie uzdrawiać. Ciekawe.

Co jednak bardziej niepokoi to fakt, że dyrektor szkoły nie miała zielonego pojęcia o tej wyprawie.

Pytanie: DLACZEGO ?
Czyżby pani od religii nie wyjawiła do końca swych (niecnych) planów?
A tak poważniej mówiąc, to, z jednej strony, być może i ciekawe doświadczenie - na pewno mogłoby pozytywnie (o ile to słowo w ogóle tutaj pasuje) wpłynąć na młodego człowieka, który być może bardziej zastanowiłby się wówczas nad różnicą miedzy dobrem a złem, nad sensem życia (w końcu takie ekstremalne wydarzenia często zmieniają nasz tok myślenia).
Z drugiej strony, właśnie przez siłę tego wydarzenia może się zdarzyć, że młodzi ludzie tego nie udźwigną; zostaną stłamszeni i poczują się wręcz zastraszeni, a chyba nie o to chodzi w nauczaniu.


(Tekst i zdjęcie :  http://wyborcza.pl/1,75478,13759463,Katechetka_zaprasza_gimnazjalistow____na_egzorcyzmy.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza#ixzz2Qobm9u2L)
---
korolowa

niedziela, 14 kwietnia 2013

Gdy dzień się budzi... :)

Witajcie kochani! 
Przepraszam wszystkich stale odwiedzających mojego bloga za tak długą przerwę w pisaniu. Niestety, różne obowiązki i niespodzianki przyczyniły się do takowego obrotu sprawy, niemniej biję się w serce i postanawiam poprawę! ^^

Jako, że za oknem zrobiło się dziś bardzo wiosennie, postanowiłam wrzucić nowy wiersz - inspirowany Wiosną oraz coraz to dłuższym dniem, a także niegasnącą miłością :)



 z dzisiejszego spaceru :)



***
Lubię gdy dzień się budzi
muzyką Twojego głosu
gdy mówisz do mnie tak cicho
i bez zbędnego patosu
że pięknie wyglądam w koszulce
tej licealnej jeszcze
a przylegające spodenki
cudowne wywołują dreszcze.
Lubię, gdy pieścisz mnie wzrokiem
rozbierasz od góry do dołu
i kiedy słodyczą warg dzielisz
zabijając mych ust smak popiołu
Lubię, gdy mnie przytulasz
ramionami pełnymi słońca
gdy czuję, że mogę w nich zostać
już tak na zawsze, do końca
Jednak to, co lubię najbardziej
to noc, co dnia jest obietnicą...
lecz ona niech już zostanie
 naszą słodką tajemnicą.

---
korolowa

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Margaret Thatcher nie żyje.

Dzisiejszego dnia z ziemskiego świata odeszła Margaret Thatcher, brytyjska premier i polityczna ikona Wielkiej Brytanii. Podano, że Thatcher zmarła na udar mózgu.



Thatcher nie tylko była pierwszą kobietą -premierem  (w dodatku rządzącym najdłużej, bo aż trzy kadencje).
Była również chemiczką, prawnikiem, a także matką - niestety dość zajętą i zapracowaną.

Jej nazwiskiem nazwano liberalną politykę gospodarczą gabinetu, którym kierowała  (thatcheryzm), natomiast stanowczość w stosunku do strajkujących górników oraz do państw komunistycznych spowodowała nadanie jej przydomku Żelaznej Damy (Iron Lady).

Nakręcony został o niej również film - jego tytuł to właśnie Żelazna Dama -  w którym to rolę samej Thatcher zagrała fenomenalna Meryl Streep. Kto nie oglądał, gorąco polecam.

Margaret Thatcher dziś odeszła do innego świata. Była radykalna, kontrowersyjna, lecz jednego jej nie można odmówić - jej charyzma oraz konsekwencja w działaniu sprawiły, że już na zawsze zapisze się w kartach historii, nie tylko brytyjskiej. 

---
korolowa

niedziela, 7 kwietnia 2013

Przebieranki i inne obiecanki-cacanki.

Witajcie kochani po dłuższej przerwie!

Wybaczcie, że nie pisałam tak długo, miałam jednak dość busy week i po prostu za nic czasu oraz inspiracji.

W ten weekend chciałam gdzieś wyjść, pośpiewać, pobawić się, aby trochę odpocząć od tego całego zalatania.

Niestety w piątek nie doczekałam się mojego ukochanego karaoke ( razem z A., poprzez uprzednie doświadczenia z godziną rozpoczęcia karaoke, wyszliśmy na nie trochę później, lecz gdy przybyliśmy, ono już się skończyło). Nie powiem, byłam bardzo zawiedziona, w końcu strasznie się na to karaoke napaliłam.

Wczoraj zaś, w sobotę, nasza ulubiona knajpa obchodziła swoje 1 urodziny! Nie mogło nas tam więc zabraknąć. Dodatkowo można było się przebrać za postacie z filmów i bajek. Zaczęliśmy więc myśleć nad strojami - głównie dla mnie, bo A. niemal od razu sprecyzował, kim chce być. Ja w ostatniej chwili zmieniłam zdanie (i strój!)  i postanowiłam, że będę ... a zresztą, zobaczcie sami!


 Andrzej w postaci ... chyba widać, kogo.

 Moja pierwsza wersja - postać uczennicy z filmów anime (tylko coś oczy mi nie wyszły, mimo, że długo się nad nimi męczyłam).

A teraz moja ostateczna decyzja:



Niestety gdy poszliśmy na tę zabawę, okazało się, że prawie nikt nie był przebrany! Wypiliśmy więc po piwie, nawet się zbytnio nie rozbierając, po czym wróciliśmy do domu.
Coś nam nie wypaliły te weekendowe wypady.



Ale za to jaki był fun z przebieraniem!

miłej niedzieli :)

---
 Korolowa

środa, 3 kwietnia 2013

Rocznica.

Nie tak dawno temu obchodziliśmy już 10-tą rocznicę wkroczenia amerykańskich wojsk do Iraku.
Rocznicę wydarzenia zupełnie niepotrzebnego, rocznicę wojny bezsensownej, nie podpartej nawet żadnym wystarczającym ku jej wszczęciu powodem. Znów tysiące, ba! - setki tysięcy osób straciło swe życie dzięki wspaniałej polityce byłego prezydenta USA, Georga Busha. Irak zagrożeniem? Nawet jeśli był - dowodów na to nie znaleziono.



Wczoraj zaś również obchodziliśmy rocznicę - dokładnie 8-mą rocznicę śmierci Jana Pawła II.
Papieża przez wielu wspominanego jako człowieka ciepłego i otwartego. Zakochanego w górach i w ludziach. Człowieka, który nie bał się zmian, który chciał jednoczyć na Ziemi wszystkich bez względu na religię czy rasę. Człowieka, który w ogromnej mierze przyczynił się do demokratyzacji zarówno w Polsce jak i na całym świecie. I na pewno również tego, który nie chciał widzieć więcej wojen. Który próbował godzić zwaśnionych, tak jak to papież robić powinien.



Dlatego zastanówmy się nad sensem wojny w Iraku. Zastanówmy się nad sensem wojny w ogóle.
Kiedyś ludzie walczyli o terytorium, o pokazanie, kto jest najsilniejszy. Lecz, czy musimy dalej ciągnąć tę taktykę?
Pomyślmy o niewinnych ludziach, którzy umierają podczas bitew: o cywilach, kobietach, dzieciach. Nierzadko ginie ich dużo więcej niż zwykłych żołnierzy. Czy to jest fair? Odpowiedź jest chyba zbędna.
Czy dalej będziemy wchodzić w bagno wojny? Na to już, niestety, tylko przyszłość odpowie.

---
korolowa

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

April Fool's!

Witajcie po dłuższej przerwie!

Jak minęły Wam święta? U mnie było na przemian: jedzenie, oglądanie filmów, spacery i spanie.
Jednym słowem - dokładnie tak jak powinno być :)

Dziś mamy Prima Aprilis /w angielskim April's Fools albo All Fools Day.
Zrobiliście już komuś jakiś kawał?
Bo ja tak!

Razem z A.wrobiliśmy dziś mojego tatę. A. podszedł do niego i powiedział, że muszą porozmawiać, po czym zakomunikował mu, że jestem w ciąży, ale że sama boję się mu to powiedzieć. Następnie A. zawołał mnie do pokoju, ja udawałam przestraszoną. Gdy zauważyłam minę taty, myślałam, że zaraz padnie na zawał. A. powiedział, że mamy już nawet imiona dla dziecka. I wtedy ja krzyknęłam 'Prima Aprilis!'. Normalnie aż widać było jak mój tata odetchnął, jakby ogromny głaz spadł mu z serca.
Naprawdę świetnie go wrobiliśmy, nawet się nie spodziewał! Powiedział tylko, że dobrze, że to tylko żart, chociaż z takich rzeczy nigdy nie powinniśmy się śmiać.
A Wy?
Macie w zanadrzu jakieś psikusy? :)




---
korolowa