Polub mnie na FB :)

środa, 31 marca 2021

Ona.

Stoi. Stoi i patrzy na mnie z wyrzutem.

Mówi:  "Nie powinnaś." - kręcąc przy tym rozczarowująco głową.

"Wstań i zrób to lepiej. No, już!"


Ja jednak ani drgnę.

Dalej więc wwierca  we mnie ten swój zabójczy wzrok. 

Wzrok pełen żalu i zawodu.


Stoi. Stoi i czeka. 

I dalej stoi, razem ze mną.


Ona - moje odbicie w lustrze.


Lekceważąco przygląda się moim zmarszczkom - oznakom ostatnich trosk i niemłodniejącej natury.

Pierwszemu siwemu włosowi, który wymknął się  zanurzonej w farbie dłoni.

Ustom, które chciałyby coś powiedzieć, ale milczą, nieporuszone.

Cisza wypełniła całe pomieszczenie. Nie słychać splotu słonecznych ramion, wpadających delikatnie przez okno, subtelnie okalających  brzegi firanki. Cień wiatru również nie musnął mi twarzy. I nawet mucha drepcząca po drewnianym stole zastygła na chwilę w miejscu, jakby przysłuchiwała się tej dziwnej rozmowie.

Wpatrywałyśmy się w swoje oczy, aby odnaleźć to, czego tak długo szukałyśmy.

"Porozmawiaj ze mną" - rzekła w końcu Ona.

I wtedy w końcu zobaczyłyśmy siebie.  Jedna - odważna i ciekawa. Druga - zahukana, zlękniona i pełna wstydu.

Obie byłyśmy prawdziwe.



Wiedziałam, że nie muszę już nic mówić. Łzy leciały ciurkiem, jakby miały zaraz stworzyć fontannę.

Były to łzy spokoju. Spokoju i zrozumienia.

Wyciągnęłam do niej rękę. I  nagle poczułam, jak to wszystko nagle zaczęło się przenikać.

Odwaga i lęk. Spokój i huragan emocji. 


Wszystko nagle stało się jednością.

I poczułam, że to jest w porządku.

I że tak już zostanie. 

I jeszcze, że nie muszę z tym walczyć.

Jakże uwalniające jest to uczucie - nie krzywdzić i nie zadręczać dłużej samej siebie.

Gdy perfekcyjna kobieta połączy się z nieidealną istotą, stworzą kogoś, kto może wszystko.

I piąć się do góry, i lądować na dnie. Błądzić i poszukiwać. Gubić się i odnajdywać. Szukać siebie, gdy Twoje "ja" jest bliżej niż myślisz.  Wystarczy tylko wyciągnąć do niego rękę. Oswoić... i zaakceptować. Nie częściowo. Lecz w pełni...

...pozwolić sobie na bycie każdym swoim odbiciem.

                                                                                .---

korolowa

wtorek, 23 marca 2021

O zmianach w zawodzie nauczyciela i edukacji zdalnej - wywiad z Rozalią i Joanną ("Pogaduchy Belfrów")

Joanna i Rozalia to dwie “belferki” z ogromną pasją do nauczania. W pewnym momencie swojego życia postanowiły połączyć siły, czego owocem stał się ich wspólny kanał na Youtubie “Pogaduchy belfrów”, a także, przeznaczony dla nauczycieli, sklep internetowy z pomocami dydaktycznymi.

O tym, skąd pomysł na taką działalność, o nauczaniu zdalnym, a także innych aspektach związanych z pracą nauczyciela - i nie tylko - dziś w rozmowie z tymi dwiema pomysłowymi kobietami.

           Joanna  i Rozalia

Skąd pomysł na Pogaduchy Belfrów?

Z potrzeby i braku w przestrzeni w Internecie, w której nauczyciele rozmawiają ze sobą o codziennych, prawdziwych, czasami może wręcz przyziemnych kłopotach, z którymi borykają się nauczyciele na pierwszej linii frontu. Różnorodność szkoleń jest niby ogromna, ale nam brakowało głosu praktyków. 


Czy zawsze interesowałyście się językiem angielskim? Od kiedy wiedziałyście, że filologia angielska to właśnie "TO"?

 

U obu z nas pomysł wykluł się w liceum, jednak ciekawostką jest to, że żadna z nas nie planowała być nauczycielem! Myślałyśmy o byciu np. tłumaczem. Praca w szkole miała być jedynie tymczasowym zajęciem, który jak widać został z nami na dłużej.

 

 Skąd czerpiecie inspiracje na filmy, posty?


Są to głównie kłopoty z którymi same się borykałyśmy. Pytania, na które poszukiwałyśmy odpowiedzi. Szczególnie w pierwszych latach pracy. Cały czas uczymy się jak uczyć, tym bardziej, że z biegiem czasu szkoły stały się bardziej nowoczesne, są wyposażone w tablety, laptopy i tablice multimedialne, więc poszukujemy nowych możliwości wykorzystania tych technologii i uatrakcyjniania lekcji 😊 Czasem to inni nauczyciele proszą nas o filmik na dany temat. 


Dużo pracujecie  - czy macie czas na robienie czegokolwiek poza swoją profesją (jeśli tak, to na co?)

 

Z tym wolnym czasem jest bardzo ciężko i chyba nie trzeba tego tłumaczyć żadnemu belfrowi 😉 Aczkolwiek obie mamy swoje pasje, którym poświęcamy każdą naszą wolną chwilę.

Asia kocha taniec i od kilku lat uczestniczy w zajęciach tanecznych (głównie Salsa), Rozalia natomiast lubi różnego rodzaju robótki ręczne w szczególności szycie.

 

Dalej trwa zdalne nauczanie -  jakie dostrzegacie różnice pomiędzy nauką w szkole a nauczaniem online? Jaką formę Wy preferujecie?

 

Zdecydowanie w szkole! Obie staramy się dopasować do warunków nauczania online, jednak nie będziemy ukrywać, że to właśnie kontakt z dziećmi i młodzieżą był siłą, która zatrzymała nas w tym zawodzie i za tym właśnie bardzo tęsknimy. Poświęcałyśmy całe godziny wychowawcze na tłumaczeniu dlaczego warto oderwać się od ekranów, odłożyć telefon, zadbać o przyjaźnie, zainteresowania … a ten obecny czas jest zaprzeczeniem naszych własnych słów. Nam samym jest ciężko pozostawać w skupieniu, utrzymywać motywację na wysokim poziomie, pracować produktywnie, więc tym bardziej trudno nam nauczyć i zachęcić do tego uczniów.

 

Co powiedziałybyście osobie marzącej o karierze nauczycielskiej? Zachęcałybyście, czy wręcz przeciwnie?


Oczywiście, że zachęcałybyśmy, aczkolwiek szczerze przedstawiłybyśmy minusy tego zawodu. Ze smutkiem obserwujemy, że zawód nauczyciela wybierany jest bardzo często przez osoby, które żyją własnym wyobrażeniem o tej pracy. Takie osoby często ogarnia frustracja oraz wypalenie zawodowe po tym jak zobaczą jak ta praca wygląda naprawdę. My obie mamy ojców związanych ze światem edukacji, w związku z tym znałyśmy to życie „od kuchni” … choć i tak nie obyło się bez kliku przykrych rozczarowań i zapłakanych nocy 😉 Praca w szkole publicznej jest pracą bardzo wymagającą i zdecydowanie nie dla każdego, jednak zachowując do niej zdrowe podejście, dbając o własny spokój i zdrowie psychiczne, może dostarczyć wiele satysfakcji. 

 

Kiedyś zawód nauczyciela cieszył się ogromnym szacunkiem. Jak jest teraz? Co według Was zmieniło się na przestrzeni lat? 

 

Zmieniło się bardzo dużo! I tu znów jako punkt odwołania podamy doświadczenia naszych ojców, którzy często przecierali oczy ze zdziwienia słysząc nasze opowieści o tym jak obecnie wygląda szkoła, lekcje, jak zachowują się uczniowie, jakie wymagania stawia się nauczycielom. Jesteśmy zdania, że wiele zmian, które zaszły jest dobrych, jednak są też takie, które szkodzą zarówno nauczycielom jak i uczniom. Właśnie dlatego odważyłyśmy się otworzyć nasz kanał, aby przestawić nasz punkt widzenia – praktyków i bronić się trochę przed bardzo wygórowanymi czasem wymaganiami narzucanymi na nas przez osoby nie pracujące na co dzień w szkole. 

 

Obie uczycie języka angielskiego. Czy macie jakieś dobre rady bądź triki na zapamiętywanie nowego słownictwa? 


Na studiach miałyśmy cudownego nauczyciela fonetyki, który zawsze nam powtarzał, że języka to się człowiek uczy zupełnie inna częścią ciała niż się człowiek spodziewa!! „Bo do języka drodzy Państwo to trzeba USIĄŚĆ na pewnej części ciała i ZAKUĆ” 😊 Oczywiście staramy się uczyć naszych uczniów przeróżnych patentów (np. nasz hit – fiszki) lub mnemotechnik, jednak staramy się zawsze podkreślać, że nauka to praca i wysiłek. Staramy się ją uatrakcyjniać, jednak nie zapominajmy, że w pewnym momencie gry i zabawy nie będą wystarczające, a wtedy następuje ogromne rozczarowanie. Trzeba umieć się uczyć od najmłodszych lat. 


Jak udaje Wam się łączyć pole zawodowe z prywatnym? Czy praca nauczyciela mocno wpływa na życie rodzinne?


Niech odpowiedzią na to pytanie będzie zdanie wypowiedziane przez jednego z naszych mężów, który był bardzo sceptycznie nastawiony do tego zawodu, powtarzał opinie znajomych o krótkim czasie pracy, dużych zarobkach, benefitach którymi cieszą się nauczyciele …. Po 3 miesiącach małżeństwa stał się największym obrońcą praw nauczycieli!! Dopiero mieszkając z nauczycielem pod jednym dachem można zauważyć, że życie prywatne prawie nie istnieje. Wieczorami sprawdzamy prace (inni członkowie rodziny są bardzo często też w to angażowani), godziny pracy rozmywają się ze względu na rady pedagogiczne, zebrania, telefony do rodziców, wiadomości, wycieczki, organizowanie różnych wyjść czy wyjazdów, a głowa zajęta jest poszukiwaniem pomysłów, inspiracji i rozwiązań dla problemów uczniów. Z każdym kolejnym rokiem pracy dbamy jednak coraz uważniej o rozdzielanie tych stref (choć z różnym skutkiem) i jedno jest pewne: im bardziej rozdzielimy te dwa światy, tym dłużej będziemy czerpać przyjemność z tego zawodu.

 

Aby nie zabierać Wam zatem więcej czasu, ostatnie pytanie: macie jakieś patenty, rady na to, aby nie zwariować w pandemicznym, pełnym restrykcji świecie?


Nawet jak je miałyśmy, to wszystkie nam się SKOŃCZYŁY 😊 Trzymamy kciuki za jak najszybszy koniec tego pandemicznego pejzażu! 

Dziękuję za rozmowę.




“Pogaduchy Belfrów” i ich działania w social media możecie znaleźć tutaj:

Pogaduchy Belfrów - YouTube

https://www.facebook.com/pogaduchybelfrow

https://www.instagram.com/pogaduchybelfrow/

zaś belferski sklep Asi i Rozalii znajdziecie tutaj:

www.sklepbelfra.pl

----

Bądź cool - subskrybuj! -> korolowa.blogspot.com :)

Jestem też tu:

FB: Korolowa | Facebook

i tu:

Instagram: Karolina K (@korolowablog)




---
korolowa

środa, 17 marca 2021

O zamiłowaniu do sztuki, cierpieniu i tęsknocie - szczerze i do bólu. Wywiad z Karoliną Kułakowską.

Karolina Kułakowska - notabene, moja imienniczka z imienia i nazwiska- to artystka w pełnym słowa tego znaczeniu. Poetka i malarka. wciąż poszukująca nowych, sensualnych doznań.

Czym się zajmuje na co dzień, co ją inspiruje oraz jak poradziła sobie w trudnym okresie w życiu - o tym właśnie będzie nasza dzisiejsza rozmowa.

Witaj, Karolino. Poznałyśmy się w sumie zupełnie przypadkiem. Pamiętasz jak?

Cześć! Próbuję sobie przypomnieć. Hmm, zdaje się, że zobaczyłam gdzieś Twój komentarz i pomyślałam – wow, ktoś o moim imieniu i nazwisku, to może być jakaś rodzina! Byłam wtedy dość mocno zaangażowana w klimaty genealogiczne. Wiedziałam, że rodzina Kułakowskich pochodzi ze wschodu, pragnęłam kogoś „ze swoich” poznać bliżej. 

Kiedyś napisał do mnie jeden z naszych wspólnych znajomych, sądząc, że pisze do właściwej Karoliny Kułakowskiej, informując, że wygrałam jakiś  konkurs poetycki. Zdziwienie moje było o tyle ogromne, że rzeczywiście brałam wtedy udział w kilku takich konkursach, jednakże nagroda okazała się nie być przeznaczona dla mnie (śmiech). Sytuacja jednak szybko się wyjaśniła. Czy jesteś w stanie przywołać ten moment w życiu, kiedy również zainteresowałaś się poezją? Który poeta “uwiódł” Cię najbardziej?

Wierzę Ci, bo swego czasu również w wielu konkursach brałam udział :). 

Z poezją w moim przypadku było tak, że pojawiła się w moim życiu zupełnie przypadkiem. Nie należę do tych osób, które od dzieciństwa pisały dużo i chętnie, marząc o zostaniu literatem – ja marzyłam o karierze piosenkarki. W podstawówce zaczęłam pisać pamiętnik, który kontynuowałam w czasach licealnych. Wtedy to napisałam pierwsze „wierszyki”, oczywiście grafomańskie i częstochowskie. Później zaczęłam pracować w gazecte szkolnej. W pewnym momencie pojawił się temat wierszy, więc powiedziałam, że coś tam mam i pokazałam je szerszemu gronu ludzi. Niektóre się spodobały. Po zakończeniu nauki w szkole średniej postanowiłam gdzieś te wiersze umieścić, wiadomo, to był czas forów poetyckich i wielu poetów w ten sposób zaczynało. Pierwsze komentarze pod tekstami w głównej mierze były hejtem, rzadko kto napisał coś konstruktywnego w stylu  „jesteś początkująca, więc pracuj nad warsztatem” itd. Momentami było mi bardzo przykro, choć ostatecznie zaczęłam myśleć poważniej o pisaniu, wzięłam sobie to do serca i zaczęłam nadrabiać współczesną poezję. To wszystko z postanowieniem, że w końcu zacznę pisać „dobrze”, cokolwiek by to znaczyło. 

Co do poetyckich uwodzicieli, to najbardziej uwiodła mnie poezja Tomasza Różyckiego, do którego wierszy często wracam. 

Masz bardzo interesujący sposób na życie. Czy zdradzisz moim czytelnikom, czym się zajmujesz? Skąd pomysł na takie właśnie zajęcie?

Rozumiem, że chodzi o analizę kolorystyczną. Ten temat zainteresował mnie w wieku nastoletnim, kiedy były tylko cztery typy kolorystyczne i niewiele publikacji na ich temat. Później, z pojawieniem się Internetu, zauważyłam, że jest ich znacznie więcej, dwanaście i nagle te osoby, których nie mogłam nigdzie dopasować, okazywały się być takimi „przejściowymi” typami, mającymi w sobie zarówno ciepło i zimno. Ubiór i stylizacja były gdzieś obok od dzieciństwa, bo babcia była krawcową, więc te tematy się pojawiały. Paradoksalnie, kiedyś nie przywiązywałam do tego wagi, nosiłam to, w czym było mi wygodnie i tyle. 

Wracając do pracy – kiedy nie przedłużono mi umowy w szkole, pomyślałam, że może to jakiś znak, że czas na zmianę pracy. I tak się pojawił pomysł na kurs z analizy kolorystycznej, by robić coś, na czym można zarobić, przy tym wykorzystując swoje zdolności. Mam tutaj na myśli przede wszystkim kolory, do których mam słabość od lat. Jak wiadomo, zarabianie na malarstwie, czy na pisaniu w tym kraju jest trudne, bardzo nieregularne. A tutaj jednak klientki się zgłaszają regularnie. Od początku tego roku oprócz analizy kolorystycznej oferuję również analizę bioginiczną. Bazuje ona na archetypach zaczerpniętych z mitologii. Tutaj ważny jest nie tylko typ kolorystyczny, ale również sylwetka. 

Czy pandemia wpłynęła w jakikolwiek sposób na Twoją działalność?

Tak, zaczęłam pracować on-line, robię w ten sposób analizy. Z jednej strony dzięki temu trafiam do większej ilości klientek, z drugiej przez pandemię sporo osób straciło pracę, więc mimo zainteresowania nie mogą się obecnie zdecydować na usługę. 

Na Youtubie objaśniasz, jak odróżnić barwy jasne i ciemne, czyste i zgaszone. Skąd czerpiesz inspiracje na filmy? I kto - lub co - jest Twoją największą muzą, pobudką, iskrą?

Właśnie mi przypomniałaś, że tego Youtuba trochę zaniedbałam. Nie mam większych inspiracji, mówię to, o czym chcę powiedzieć, nagrywam i od razu wrzucam w sieć. Filmiki często są pourywane, bo telefon nie chce współpracować, a ja nie mam cierpliwości nagrywać tego samego materiału iks razy. Wcześniej robię notatki w kilku punktach i idę po prostu na żywioł. 

Jakie było Twoje największe wyzwanie zawodowe?

Z perspektywy czasu widzę, że takim największym wyzwaniem była praca w szkole. Mimo dobrych relacji z młodzieżą, doświadczałam ogromu stresu, a to dlatego, że pracowałam na traumie. Wiele lat temu byłam ofiarą przemocy szkolnej i do dziś mam koszmary z tym związane. Oczywiście nasiliły się, kiedy zaczęłam tam pracować. 

Kilka miesięcy temu, na zawsze musiałaś pożegnać się ze swoją Mamą. Jak to przeżyłaś?  Co robiłaś/ robisz, aby jakoś przetrwać ten trudny okres?

Mama zmarła po pół roku choroby nowotworowej. Ten czas jest dla mnie trudny i skomplikowany tak jak sama relacja była. Niewątpliwie pomogła mi i pomaga terapia, na którą chodziłam pięć lat. Szczęście w nieszczęściu, że śmierć od początku była jej częścią – zaczęłam gdy odszedł przyjaciel, a zakończyłam parę miesięcy po śmierci mamy. Na co dzień w żałobie wspiera mnie mąż, któremu mama zmarła kilka lat temu, więc doskonale wie, z czym się mierzę. Podobnie przyjaciel, który stracił ojca, a także kilka empatycznych przyjaciółek. Myślę, że ważne by otaczać się życzliwymi ludźmi, przy których można być sobą. Którzy nie powiedzą – „coś taka smutna, uśmiechnij się”, tylko zrozumieją płacz, żal, smutek. Czasami ulgę, a innym razem tęsknotę. Bo jak wspomniałam na początku, tak jak relacje są złożone, tak i żałoba jest. 

Byłabym zapomniała o książce. Mniej więcej w tym czasie , kiedy mama zachorowała, zaczęłam pisać drugą książkę prozatorską. Jest w niej scena z chorą mamą, a dokładniej jest to przejmujący sen. W powieści pojawiają się moje autentyczne sny, ale jeszcze ważniejsze są wspomnienia z dzieciństwa. Można powiedzieć, że to książka autobiograficzna, bo choć niektóre szczegóły są zmienione, to jednak większość rzeczy wydarzyła się naprawdę. Gdy mam wyjątkowo trudny dzień, to takie zanurzenie się w dziecięce traumy mi pomaga. 

Może opowiesz zatem, co jeszcze poprawia Ci humor?

Z tym mam problem, w sensie, wciąż mało jest takich rzeczy, ale spróbuję odpowiedzieć na to pytanie. Lubię jak mąż opowiada jakiś żart, wtedy się szczerze śmieję, czasami aż do bólu brzucha. Są to chwile rzadkie, ale intensywne i relaksują podobnie jak seks. Humor poprawiają mi rozmowy z przyjaciółmi, którzy chętnie obgadają jakąś traumę czy trudną emocję. Paradoksalnie lepiej się czuję po obejrzeniu smutnego filmu czy wysłuchaniu melancholijnej muzyki, a radość w sztuce wydaje mi się głupia i naiwna. 

Właśnie, z tego wszystkiego prawie zapomniałam o podróżach. Każdy wyjazd powoduje, że z jednej strony czuję ekscytację, a z drugiej lęk. Mimo to potrzebuję raz na jakiś czas zmienić otoczenie, a najlepiej jeszcze kulturę, język, kraj – to mi dużo daje. 

Gdybyś miała wymienić trzy osoby, które z przyjemnością śledzisz w sieci, to kto to by był i dlaczego?

Bardzo ciekawe pytanie, aż muszę zajrzeć na Instagrama, ponieważ obserwuję sporo nieznajomych mi osobiście, ale ciekawych osób. Niektóre z nich uważane są za kontrowersyjne. 

Pierwsza, to Kayaszu. Trafiłam na nią przypadkiem i myślę, że robi sporo dobrej roboty. Oswaja tematy tabu, ale przede wszystkim normalizuje to, co powinno być normalne. Prowadzi jeszcze jeden profil @ciałopozytyw_polska, gdzie można nadsyłać zdjęcia fizycznych niedoskonałości, niekanonicznych ciał itd. Całość świetnie się uzupełnia. 

Kolejną osobą jest Maja Staśko. Ona z kolei pomaga osobom doświadczającym przemocy, pisze o tym, nazywa po imieniu to, co powinno zostać nazwane. 

Od niedawna obserwuję też profil Pauliny Górskiej @eko.paulinagorska, który, jak sama nazwa wskazuje, poświęcony jest ekologii. Autorka przybliża wiele interesujących kwestii związanych chociażby z ubraniami, czy jedzeniem. Myślę, że taka świadomość jest bardzo ważna. 

Zdarza Ci się również malować obrazy. Co najbardziej lubisz malować - portrety, ekspresję, a może abstrakcję? Który nurt jest najbliższy Twojej duszy?

Malarstwo jest mi bardzo bliskie, wykonuję je zawodowo [Karolina jest magistrem sztuki-red.]. Uwielbiam tworzyć portrety, ponieważ mam okazję penetrować wnętrze (modela czy swoje), decyduję co chcę pokazać, a co ukryć. Jednocześnie w takim trybie staram się uchwycić jakieś podobieństwo. Zupełnie inaczej jest z abstrakcjonizmem, wtedy skupiam się na materii, czasami tkaninie, kompozycji płótna, często tworzę z tego malarskie kolaże. Najbliższy stylistycznie jest mi ekspresjonizm, w tym ekspresjonizm abstrakcyjny, choć czasami korzystam czy z innych kierunków. 

Czy Twoje dzieła są do kupienia? Jeśli tak - gdzie ich szukać?

Tak, wszystkie są na sprzedaż. Póki co, wycofuję je z galerii sztuki, ponieważ dowiedziałam się o oszustwach. Aktualnie pracuję nad sklepem internetowym, ale obrazy można  kupować cały czas. Znaleźć je można na mojej stronie autorskiej, Kalejdoskopu czy na Intagramie. Wystarczy napisać wiadomość prywatną, zadzwonić. Są praktycznie dostępne od ręki, leżakują w domu :). 

Czy masz jeszcze jakieś zainteresowania, o których nam jeszcze nie wiadomo? Co lubisz robić w wolnych chwilach?

Perfumy pasjonują mnie od lat, ale dopiero ostatnio zaczęłam je analizować, sprawdzać skład i zwyczajnie kolekcjonować. Od dziecka lubiłam dziwne zapachy, dlatego też przeżyłam pozytywne zaskoczenie, kiedy dowiedziałam się o niszy. Że są perfumy, które pachną starą piwnicą albo skórzaną kurtką. To było odkrycie! 

Ciekawi mnie również szeroko pojęta duchowość. Od niedawna zachwycam się kartami afirmacyjnymi. Przyznaję, że „zaraziła” mnie tym przyjaciółka. Znajduję w nich mnóstwo odnośników do sytuacji życiowych, archetypów. Podobnie w astrologii czy numerologii. To również siedziało we mnie od dawna, a teraz to zagłębiam. Do tego stopnia, że najnowszy zbiór wierszy zatytułowałam "Ascendent." Myślę, że z duchowością łączą się też moje spacery, przytulanie drzew. Odkryłam ich moc. Gdy mam trudny dzień, to taki wypad w las bardzo mi pomaga. 

Lubię też tańczyć i śpiewać, choć właśnie zdałam sobie sprawę, że rzadko to robię. Może zbyt rzadko, czas to zmienić :).  I jeszcze, najbardziej oczywiste – książki. Literatura norweska, którą bardzo lubię czytać i zgłębiać, robię to od lat. Szczęśliwie przybywa tłumaczeń. 

 Czego można Ci życzyć?

Zdrowia przede wszystkim, by mieć siłę ogarnąć życie. Weny twórczej, ale też powodzenia w wydawaniu książek, ponieważ do tej pory z każdą miałam przeprawę, a to trochę męczące. 

Dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję.



Youtube: Karolina Kułakowska - YouTube

Instagram: @karolina.kulakowska_art

----

Jeśli nie chcesz ominąć kolejnego wywiadu - zasubskrybuj bloga korolowa.blogspot.com

Jestem też tu:

FB: Korolowa | Facebook

i tu:

Instagram: Karolina K (@korolowablog)


---

korolowa

środa, 10 marca 2021

O wychodzeniu poza ramy i mgłę iluzji - wywiad z Tatianą Malinnikową.

W mediach społecznościowych podpisuje się jako "Żółty Kot." Kim jest, czym się zajmuje i co pomogło jej w rozwoju swoich pasji oraz samej siebie -  przekonajcie się sami. Kubek w dłoń - i zaczynamy!

  1. Witaj, Tatiano. Czy, słowem wstępu, opowiedziałabyś moim czytelnikom coś o sobie? Kim jesteś, czym się zajmujesz?

 Mam na imię Tatiana, mam 32 lata. Urodziłam się i do 12 roku życia mieszkałam w Kazachstanie. Od jakichś 4 lat zajmuje się fotografią.


  1. Skąd narodziła się w Tobie pasja do fotografowania?

Zawsze bardzo lubiłam zdjęcia. Podobało mi się to, że można stworzyć na nich swój świat albo pokazać coś swoimi oczami. Ciągle zapisywałam jakieś zdjęcia na dysku, oglądając które można było odlecieć w świat fantazji. Miałam też kilku znajomych fotografów, którzy zapraszali mnie czasem na sesję jako modelkę. Przed obiektywem czuję się jednak zdecydowanie mniej pewnie, niż trzymając aparat.


Tatiana, archiwum prywatne

  1. Wróćmy na chwilę do lat szkolnych. Czy pamiętasz, kim chciałaś wtedy zostać? Kiedy w Twojej głowie po raz pierwszy zakiełkowała myśl o pozostaniu fotografem?

Hmm... większość moich szkolnych lat spędziłam już w Polsce, dlatego generalnie skupiałam się na tym, aby dostosować się do nowych warunków życia, języka, kultury. Jeśli zaś chodzi o zainteresowania, to pamiętam, że jeszcze jako mała dziewczynka lubiłam szyć lalkom ubrania. Może więcej było w tym stylistki niż fotografa, ale wydaje mi się, że dalej ma to dużo wspólnego z kreowaniem jakiegoś swojego świata.

A myśl o tym, aby spróbować swoich sił w fotografii zrodziła się względnie niedawno. To był chyba 2016 rok, kiedy stwierdziłam, że pojadę do Holandii, aby zarobić na profesjonalny sprzęt. Tak szybko jak sobie to wymyśliłam, od razu wzięłam się za realizację planu.


  1. Nie myślałaś o pracy na etat? Dlaczego tak lub dlaczego nie?

Na ten moment absolutnie o tym nie myślę. Wiem, że kreowanie, tworzenie i realizacja jakichś pomysłów to 100% mojej natury i tyle właśnie daję z siebie. Gdybym pracowała na etat w miejscu, w którym nie mogę robić tego, co wymieniłam,  to byłby to dla mnie ogromny krok do tyłu. Oczywiście nie wiem, co przyniesie przyszłość. Jedyne, co wiem na pewno, to to, że elastyczna postawa bardzo mi pomaga w kryzysowych sytuacjach.


  1. Jesteś dość barwną osobą: kolorowe włosy, garderoba, styl bycia  - czy to tylko kreacja? Jaka naprawdę jest Tatiana?  

Dawno temu odkryłam,  że bycie szczerą ze sobą i innymi jest dla mnie bardzo ważne. To oszczędza czas mój i innych. Zanim dojdzie się do sedna, w mgle iluzji można stracić dość sporo energii. Jestem szczera w tym co robię, jak wyglądam. Kreowanie siebie na osobę, którą nie jestem, wprowadziłoby w błąd ludzi, a i mnie by zamknęło w jakichś ramkach. Jestem szczera w tym jaka jestem, bo chcę podobnych ludzi i rzeczy przyciągać. Jak z kimś to nie rezonuje to znaczy, że jest nam zwyczajnie nie po drodze. 


Tatiana, archiwum prywatne


  1. Jesteś osobą skrytą i nieśmiałą, czy raczej otwartą i pewną siebie? 

Hm... wydaje mi się, że skrytą osobą raczej nigdy nie byłam. Powiedziałabym natomiast, że jeszcze 10 lat temu dużo było we mnie nieśmiałości. Na ten moment zdecydowanie jestem otwartą osobą. Jednak dzięki temu, że poznałam i nauczyłam się stawiać granice, swoją otwartością nie robię nikomu krzywdy. Jeżeli chodzi o pewność siebie, to na pewno jest coraz lepiej. Od roku chodzę na terapię, na której poznaję i uczę się siebie. Zawsze wszystkim polecam tę formę pracy ze sobą. Pomogło mi to poukładać pewne rzeczy w sobie, zaś "skutkiem ubocznym" stała się również wzrastająca pewność siebie właśnie


  1. Twoje zdjęcia charakteryzuje pozytywna energia, często połączona z melancholią. Kto lub co jest ich najczęstszą inspiracją?

Inspiruję się głównie innymi fotografami. Chociaż może nie chodzi o sam aspekt wizualny, a raczej o “otwartą głowę”. Lubię, gdy w fotografii wychodzi się poza jakieś ramy. Jest to coś, nad czym niedługo sama będę pracować. Co do moich zdjęć - wyznaję filozofię, że to co robimy, pokazuje nas od środka. Skoro moje zdjęcia są w taki sposób odbierane, to znaczy, że tak właśnie na tę chwilę widzę świat, ludzi, jak i jednocześnie odzwierciedlam obecny stan swojego wnętrza.


przykładowe prace Tatiany

  1. Jak pandemia wpłynęła na Twój biznes? Czy częstotliwość sesji zdjęciowych diametralnie się zmniejszyła? Odczuwasz skutki finansowe? Co byś poradziła osobom, które chciałyby otworzyć teraz swoją działalność?

Jeżeli chodzi o zeszły sezon, który załapał się na pandemię, to naprawdę nie miałam na co narzekać. Było bardzo intensywnie i byłam nawet blisko wypalenia. Zimowy okres w wielu branżach jest trudny nawet i  bez pandemii, a zatem na pewno wiele osób zostało dotkniętych w dwójnasób. Całe szczęście świat mamy dualny i we wszystkim co złe można znaleźć dobre strony. Przez luźniejszy kalendarz mam okazję realizować moje własne projekty i budować nowe portfolio (można je obejrzeć na moim Instagramie @tatiana_malinnikowa). Teraz jest czas, w którym intensywnie się rozwijam. 

Co do kolejnej części pytania - nie wydaje mi się, abym była odpowiednią osobą na radzenie komukolwiek czegokolwiek związanego z otwieraniem działalności. Myślę, że to dość indywidualna rzecz, która zależy od profilu danej działalności. Widać, w których branżach nastąpił regres, a które właśnie przechodzą swój rozkwit. 


  1.  Co robisz, aby nie zwariować w czasach pandemii? Jakie są Twoje sposoby na radzenie sobie z wszechobecnymi obostrzeniami?

Jeśli mam być szczera, to na mnie osobiście obecna sytuacja aż tak mocno nie wpłynęła. Dużo pracuję,  przez co ciągle poznaję nowych ludzi i często mnie nie ma w domu;  czasami zaś sytuacja jest odwrotna i mam kilkudniowe ciągi z pracą w Photoshop'ie. Jedyne, czego naprawdę mi brakuje, to wyjście do miejsc, gdzie można spotkać jakąś większą liczbę osób, czyli koncerty, festiwale, puby itp. Z moimi przyjaciółmi nauczyliśmy się spędzać  czas wolny po prostu trochę inaczej. Jest dużo więcej rozmów i bardziej spokojnie, niż wcześniej.


Tatiana, archiwum prywatne

  1. Ostatnie pytanie: co poradziłabyś 10 lat młodszej sobie?

Poradziłabym słuchać przede wszystkim siebie i swojej intuicji, nie przejmować się aż tak błędami, bo i one są po to żeby mnie uczyć. A i jeszcze żeby w 2019 zainwestować w akcje firm produkujących maseczki ;) 



Dziękuję za rozmowę i życzę Ci wielu pięknych sesji!


Instagram Żółty kot (@zolty.kot.foty)

Facebook: Żółty kot | Facebook


---

Podobała Ci się rozmowa? Daj temu wyraz i polub/zaobserwuj moje konta:

FB: Korolowa | Facebook

Instagram: Karolina K (@korolowablog)


Dziękuję!


---

korolowa




wtorek, 2 marca 2021

O pasji do nauczania i wielkich zmianach na lepsze - wywiad z Katarzyną Dammicco

Dzień dobry kochani!

Moim dzisiejszym gościem będzie Katarzyna Dammicco - nauczycielka z własną działalnością. Kasia, choć jest Polką, na co dzień mieszka we Włoszech - i właśnie o motywach jej przeprowadzki, a także decyzji o wprowadzeniu poważnych zmian na swej drodze zawodowej, będzie nasza dzisiejsza rozmowa.

Zdj. Mariusz Przygoda
zdj. Mariusz Przygoda

Witaj, Kasiu. Czy mogłabyś się nam szerzej przedstawić – kim jesteś, czym się zajmujesz?

„Kim jesteś” to pytanie z gatunku filozoficznych 😉 Wyjaśnię więc, czym się zajmuję. Obecnie pracuję tylko online i prowadzę zajęcia (lekcje, korepetycje) oraz kurs maturalny. Sprawdzam także rozprawki, robię korekty (prac naukowych, e-booków itp.). Mam też swój sklep internetowy, w którym sprzedaję e-booki póki co głównie dla uczniów szkół średnich i maturzystów.

Skąd takie zamiłowanie do języka polskiego? Czy zawsze było ono częścią Twoich zainteresowań, czy może ujawniło się nieco później? I czy praca związana z nauczaniem zawsze była Twoim marzeniem? Jeśli nie - zdradzisz, jakie miałaś wcześniej plany?


Wydaje mi się, że wszyscy rodzimy się z jakimś zacięciem, talentem, predyspozycją – myślę, że we mnie czai się polonistka właśnie 😊 Słowa jakoś zawsze były blisko mnie, rodzinna legenda głosi, że zaczęłam wypowiadać pierwsze wyrazy około 9 miesiąca życia. W piątej klasie podstawówki zostałam wyróżniona w ogólnopolskim konkursie na opowiadanie i jakoś to później poszło 😉 Zawsze dużo czytałam i miałam tzw. lekkie pióro. 

O nauczaniu na poważnie zaczęłam myśleć w liceum, gdy okazało się, że tłumaczę materiał kolegom z klasy lepiej niż nauczyciel (była to akurat chemia 😉). Poza tym od zawsze chciałam zmieniać świat na lepsze – nie ma lepszego do tego zawodu niż nauczyciel właśnie. 


Co pchnęło Cię do wyprowadzki z Polski? Czy był to impuls? I dlaczego akurat Włochy - czy miałaś wcześniej styczność z językiem włoskim?


Mam o tym zapisane InstaStory na swoim profilu (pod nazwą Arrivederci Polonia): https://www.instagram.com/trudny_jezyk_polski/?hl=en, ale w skrócie mogę powiedzieć, że decyzja była podyktowana tym, kto obecnie sprawuje rządy w Polsce. Nijak nie mogę się zgodzić na to, co robi PiS…

A Włochy dlatego, że łatwiej za granicą żyć jako obywatel danego kraju niż cudzoziemiec – mój mąż jest Włochem, więc nie wyjechaliśmy do obcego kraju, tylko do jednego z naszych domów (drugim jest Polska – wierzę, że kiedyś jeszcze wrócę tutaj, nawet jeśli nie na stałe, to choć na kilka miesięcy).

Po włosku mówię całkiem dobrze, choć nie jest to poziom C2 😉 


Jak to się stało, że zrezygnowałaś z pracy na etacie? I jak wspominasz początki własnej działalności? Z czym się liczyłaś, a co okazało się najbardziej zaskakujące?

O tym też mam przypięte InstaStories na Instagramie (pod nazwą Zmiana), choć opowiadam tam jedynie o aspekcie finansowym, a nie był on jedynym powodem mojego odejścia ze szkoły. Wiele spraw mnie uwierało w państwowym liceum, obok niskiego wynagrodzenia były to m.in.: brak możliwości realnego awansu, biurokracja, brak wspólnej wizji szkoły i edukacji pomiędzy mną a dyrekcją itp.

Najbardziej zaskakujące chyba okazało się to, że chętnych na moje zajęcia jest więcej niż liczba godzin w tygodniu 😉 Nie spodziewałam się, że tak dużo osób mi zaufa. Oczywiście bardzo się z tego cieszę.

zdj. archiwum prywatne

Co Cię na co dzień inspiruje? Skąd czerpiesz pomysły na zajęcia i kursy oraz czym wyróżniają się one od innych dostępnych na rynku?


Inspiruje mnie wszystko 😉 Od literatury klasycznej, przez teksty disco polo, reklamy, aktualne wydarzenia prasowe do wypowiedzi na Instagramie jakiegoś celebryty. Nauka przedmiotu o nazwie „język polski” to tak naprawdę nauka o świecie, to dawanie narzędzi do zrozumienia tekstów nas otaczających, jeśli coś nie istnieje w języku, to nie istnieje w ogóle.

Czym moja oferta się wyróżnia? Trudno mi powiedzieć, bo nie śledzę innych ofert, ale mogę zaprosić do poczytania opinii o mnie, które zostały wystawione przez moich uczniów i klientów: https://trudnyjezykpolski.pl/portfolio/ 


Czy trudno jest Ci rozgraniczyć pracę od życia prywatnego? Potrafisz znaleźć czas na przyjemności? Jak ważny jest dla Ciebie czas dla samej siebie?

Zależy, o co pytasz. Czy chodzi o Facebook i Instagram i o dzielenie się prywatnością? Jeśli tak, to umiem znaleźć złoty środek – pokazuję tyle, ile jest dla mnie akceptowalne. Jeśli natomiast pytasz o ilość zajęć i balans pomiędzy poświęcaniem czasu sobie, rodzinie a pracy – to bardzo się staram nie pracować za dużo, choć nie jest to łatwe. Obecnie znajduję się w zupełnie nowej sytuacji życiowej – mam miesięcznego synka i próbuję odnaleźć nową równowagę 😊

zdj. archiwum prywatne

Czy pandemia wpłynęła na Twoją działalność w jakikolwiek sposób?

Powiedziałabym, że pandemia stworzyła moją działalność. Od kwietnia przeszliśmy na nauczanie online w szkole, w której wówczas pracowałam, a we wrześniu założyłam swoją firmę, bo okazało się, że nauczanie zdalne wychodzi mi całkiem nieźle.


Co robisz, aby nie zwariować w obecnej rzeczywistości, pełnej nakazów i restrykcji?

Bardzo bym skłamała, mówiąc, że ograniczenia wpłynęły na mnie znacząco. Mam pracę – a wielu ludzi straciło środki do życia. Mogę pracować z domu i być przy moim dziecku prawie cały czas. Mieszkam w pięknym miejscu i kiedy tylko mam ochotę mogę pójść na plażę, na której nie ma nikogo. Poza tym opieka medyczna na Sycylii jest na dużo wyższym poziomie niż w Polsce – czuję się bezpiecznie. Największą niedogodnością dla mnie jest brak kontaktu na żywo z rodziną i bliskimi – ale liczę, że niedługo sytuacja się polepszy.

Na co dzień nie mam za bardzo jednak czasu myśleć o tym, czy restrykcje mi przeszkadzają pomiędzy karmieniem synka, korektą prac, zajęciami online, obowiązkami domowymi, i oczywiście wyjściami na plażę 😉

Dziękuję Ci bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w dalszej pracy oraz w utrzymaniu życiowego balansu.


Instagram Kasi: @trudny_jezyk_polski


---
korolowa