Polub mnie na FB :)

sobota, 16 kwietnia 2022

Odwilż.

Gdy dwa lata temu napisałam post o przeżywaniu świąt podczas pandemii (KLIK), nie spodziewałam się, że tyle się w tym czasie jeszcze zdąży zmienić.

Przeżyliśmy pandemię. Przeżywamy - mniej lub bardziej - wojnę. Jakby jakiś Armagedon spadł na nas niczym grom z jasnego nieba.

Staliśmy w obliczu trudnych, życiowych dylematów. Oddaleni od bliskich, zjednoczeni we wszechogarniającej tęsknocie.

Za rodzinnym ciepłem.

Spokojem.

Taką zwykłą, nieidealną codziennością.

Wyczekiwaliśmy głosu, który nas ukoi. Który powie, że "wszystko będzie dobrze" - nawet, jeżeli i tak byśmy to nie uwierzyli.

Wyczekiwaliśmy radości, której tak nam wtedy brakowało. 

A teraz... teraz nawet strach się z czegokolwiek cieszyć, bo przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że "to nie wypada." 

To, w takim razie, co powinniśmy robić? Założyć ręce za głowę, biczować, wylewać kołnierze łez? Smucić się, mimo uśmiechu w duszy po tak długim czasie nie spokoju?

Nie można odbierać sobie prawa do szczęścia. Do uśmiechu. Do dzielenia się dobrem i radością.

Bo właśnie to nam jest teraz potrzebne. W naszym nastawieniu zaklęta jest niesamowita moc.

Więc idźcie dziś głosić nowiny. Dobre nowiny. Szczęście, radość i ciepło.

A w końcu - przyjdzie upragniona odwilż.


---
korolowa