Ta zmienna pogoda idealnie współgra z tą, którą mieszczę pod swoją lewą piersią. Tęsknota sprawia, że hormony skaczą. Dół i góra, góra i dół. Takie nieokiełznane fanaberie.
Dziwna jest ta wiosna. Lubię ją, bo daje mi słońce. Ciepły deszcz. Zieleń. Zapach pierwszych kwiatów. I ten JEGO piękny uśmiech na Skype. I chęć do życia. Chęć zmian.
Nie lubię natomiast błota, ulew. Potoków pełnych smutku w pochmurny, dżdżysty dzień.
Tych poranków, gdy przygotowuję twaróg, który ON tak lubi, po czym stwierdzam, że mam go za dużo. Bo przecież przygotowuję go tylko dla siebie.
Nie lubię, gdy nie ma GO przy mnie. Tego, że jesteśmy tak daleko. I że jeszcze nie wiem, jak długo...
Do wielu rzeczy można się przyzwyczaić. Do częstszego wyrzucania śmieci. Do zakupów tylko dla siebie. Do prania tylko raz w tygodniu, bo tyle wystarczy. Nawet do jednego kubka herbaty i miski pełnej twarogu tylko dla jednej osoby.
Ale nie można przyzwyczaić się do bycia samemu. Po prostu nie można.
Nie po tylu wspólnie przebytych wiosnach. Po tylu wzlotach i upadkach. Burzach i tęczach. Nie po tylu wypowiedzianych słowach i nie mniej wymownych gestach.
Wiosna niesie za sobą dosłownie wszystko. Budzi do życia burzę i żar. Delikatne krople i ulewy. Wszystko zaczyna być nagle bardziej wyraziste, żywe. Tylko czasem, czasem jakaś mgła może to wszystko na chwilę zasłonić. Ale mgła kiedyś odejdzie. A zieleń i inne kolory kwiatów, powrócą.
I Ty je powąchasz. Tak jak i ja.
Bo wiosna ma właśnie taki mocny zapach miłości.
---
korolowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz