Polub mnie na FB :)

piątek, 15 września 2017

Trawa w Irlandii - czy bardziej zielona?

Myślałby kto, że i mnie też wywieje.
Że przeniosę się do innego miejsca.
Na zieloną wyspę.
Że zacznę wszystko od początku.
Taka tabula rasa.

Czy trawa okaże się tutaj bardziej zielona?




   Póki co, szukam pracy i staram się zaaklimatyzować.
Powoli poznaję irlandzką mentalność, kulturę, organizację.

Już wiem na przykład, że nie urząd, a konkretny urzędnik ma zawsze rację.
Że jeśli faktycznie, według powiedzenia, szczęśliwi czasu nie liczą, to Irlandczycy są wyjątkowo radosnym narodem.
Że nie zważają na ustne umowy. Dla nich ważniejszy jest optymizm. Pozytywne nastawienie.
Mają coś zrobić? Zrobią. Jeśli nie jutro, to za tydzień. Albo za pół roku. Z ogromną chęcią  i uśmiechem na twarzy.

I zaproponują podwózkę gdy widzą, że mokniesz.
I w tym cholernym urzędzie, w którym ostatecznie niczego nie załatwisz, skserują ci  potrzebne dokumenty po kilkakroć, nie biorąc za to ani centa.

  A ja?
Dopiero niepewnie stąpam po ich terenach.
Badam zieleń trawy.
Wdycham rześkie powietrze.
I delektuję chwilami wolności.


Choć, przyznam Wam szczerze, nie mogę się już doczekać, kiedy w końcu jakiś telefon oddzwoni.
Albo email "się odpisze."

Gdy już nie będę musiała martwić się o wydatki i móc swobodnie dysponować zasobami na to, na co mam ochotę.

Na beztroskie wyjścia z nowymi znajomymi. Kosztowanie w pubach Guinessa i frytek z rybą. Wyjścia do teatru i na wycieczki. Zwiedzanie pobliskich miasteczek. Poznawanie ich wciąż i wciąż, na nowo.

Póki co jednak, muszę cierpliwie czekać.
I wierzyć, że to wszystko nadejdzie we właściwym czasie.

---
korolowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz