Polub mnie na FB :)

piątek, 7 czerwca 2019

Cichy krzyk o zrozumienie - "7 uczuć" M. Koterskiego

Wykrzyczeć. Wyrzucić z siebie. Zapomnieć.
Wzrastający gniew w głowach i sercach bohaterów ostatniego filmu Marka Koterskiego to odpowiedź na wszechobecną ignorancję ze strony dorosłych. Na umniejszanie problemów dzieci i niezauważanie ich potrzeb. Na przejęcie kontroli nad ich zainteresowaniami, potrzebami, ich dalszym losem. Tylko czy ktoś kiedykolwiek te dzieci zapytał, czego one tak naprawdę potrzebują?



Film teoretycznie ma ukazać budzące się w przedstawionych postaciach tytułowe uczucia: radość i smutek, złość, strach, samotność, wstyd oraz poczucie winy. Powiedziałabym jednak, iż ukazuje dużo więcej: że mimo tak obecnie popularnego bezstresowego wychowania (z którym nie do końca się zgadzam, ale to już temat na osobną dyskusję), istnieje wiele młodych dusz, które są notorycznie zastraszane, manipulowane emocjonalnie, wpędzane w poczucie wstydu i winy. 
W produkcji Koterskiego jedną z takich dusz jest grana przez Gabrielę Muskałę Weronika Porankowska. Jej postać wydała mi się najlepiej, bowiem najprawdziwiej, wykreowana. Była mi również najbliższa jeśli chodzi o przeżyte doświadczenia. Przypomina mi również przypadek jednej z moich uczennic, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że takie przypadki nie zdarzają się wcale nieczęsto.

To, co możesz zobaczyć w tym filmie dzieje się tuż za rogiem. Być może właśnie teraz, za ścianą Twojej sypialni, jakieś dziecko płacze, bo dostało piątkę minus, a nie, jak oczekiwał ojciec, pełną ocenę. Może właśnie teraz jakiś chłopiec próbuje znaleźć prawdziwych przyjaciół, a tymczasem nawet rodzice nie chcą poświęcić mu swojego czasu, otaczając ciepłym uczuciem. A może właśnie przed chwilą dziewczynka, na którą matka zrzuciła pełną odpowiedzialność za brata, zgubiła go gdzieś za rogiem i boi się z tego powodu wrócić do domu, woląc umrzeć niż nieść na ramieniu poczucie winy i braku odpowiedzialności?

Z iloma problemami zmagają się te z pozoru zwykłe, normalne dzieci? Co się kotłuje w ich głowach?
Jakie mają marzenia? 

Czy tej Weronice naprawdę potrzebna jest ta kolejna 5 z geografii? Czy Adaś w końcu odnajdzie kogoś, kto polubi i pokocha go z wzajemnością, czy jego ewentualnie ponowne złamane serce i problemy miłosne nie zostaną znowu zbagatelizowane przez jego własnych rodzicieli?


Ile takich historii mogło skończyć się tragicznie, tego nikt nie wie. Choć końcówka filmu, gdzie Bohosiewicz jako szkolna sprzątaczka wygłasza swoją przemowę, nie do końca do mnie przemówiła, to uważam, że jest to dobry, a już  na pewno - bardzo ważny film. Już nie chodzi nawet o to, czy się komuś technicznie podoba i na ile gwiazdek subiektywnie zasługuje. 
Wierz mi, że  kiedy tylko zasiądziesz w fotelu i puścisz "play", nagle zamienisz się z Miśkiem rolami - teraz to Ty siedzisz na kozetce, omawiając zdarzenia z przeszłości. Opowiadając o dzieciństwie. Czasie szkolnym, kiedy po raz pierwszy się zakochałeś, ale złamano Ci serce. O bólu niezrozumienia przez rówieśników. Wygórowanych wymaganiach i niespełnionych ambicjach ojca. O lęku przed niespełnieniem oczekiwań i narastającą samotnością. Jak się wtedy czułeś? Co chciałeś zrobić? Jakie miałeś myśli?

Kiedy to wszystko sobie przypomnisz, odświeżając kadr po kadrze swoją historię, uświadomisz sobie, że przecież też byłeś dzieckiem. Takim samym jak  Adaś, Weronika. Jak oni wszyscy.


---
korolowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz