Łapała je, jeden po drugim, stojąc na środku chodnika.
Łapczywie, ciesząc się przy tym jak dziecko, które właśnie otrzymało długo wyczekiwaną zabawkę. Opadały na jej ramiona, policzki, kurtkę. Wpadały do jej spokojnych, zwróconych w nieboskłon, szaro-błękitnych oczu.
Otwierała ku nim ręce, próbując jak najdłużej zatrzymać przy sobie ten mleczny puch.
Zamiast wysuszonych, wyczekujących słońca, gołych gałęzi i szarych chodników, wszędzie rozpościerała się nieskażona niczym biel.
Gubiąc się w ich wspólnym tańcu-połamańcu, zamknęła oczy, wsłuchując się w osiedlowy szum.
Docierały do niej pospieszne kroki - być może ktoś właśnie wracał z pracy. Słyszała tupot małych stópek i skrzypienie pod naciskiem ciężkich, męskich butów. Dwaj rośli nastolatkowie próbowali swoich sił w śnieżnej bitwie. Dziecko, stojące obok zmarzniętej już nieco kobiety, zjeżdżało na sankach ze znajdującego się nieopodal pagórka. Przy końcu jednak sanki wraz z chłopcem przewrócił tarzający się w śniegu labrador. Mały nie płakał jednak, wręcz przeciwnie - salwom śmiechu nie było niemal końca. Tylko mama zaczęła krzyczeć, że czas już do domu - po minie chłopca widać było, że miał inne zdanie. "Pewnie chces wracać tylko dlatego, bo nie wziełaś capki i rękawicek!" - odezwał się z wyrzutem kilkulatek. Mama okazała się jednak nieczuła na jego rzewną rozpacz i zdecydowanym gestem przyciągnęła go do siebie, krocząc, najprawdopodobniej, właśnie ku ciepłemu domowi.
Dalej wdychała rześkie, mroźne powietrze i napawała się tą chwilą dość długo.
Nie widziała już nagich krzewów. Nie słyszała docierających zewsząd słów. Obserwowała i chłonęła to, co było jej krajobrazem.
A widok zmieniał się niczym w kalejdoskopie.
Był taki czysty i spokojny. Dawał poczucie normalności. Jakby nagle miały powrócić prawdziwe zimy i lata.
Jakby ta biel miała być symbolem zmian. Czymś nowym. A może znowu koło się zatoczy? Może będzie tak, jak za czasów jej dzieciństwa?
Czekała na to. Na tę zapowiedź. Na ten biały puch, który miał dawać nadzieję.
Dobro jeszcze wróci. Normalność jeszcze wróci.
I jutro też będzie pięknie.
Znowu.
I mimo wszystko.
---
korolowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz