Gdyby ktoś mnie zapytał o moje ulubione polskie miasto, z całą pewnością i bez zająknięcia stwierdziłabym, że jest to Gdańsk. To miasto pełne wdzięku: otulone rzekami i delikatną, morską bryzą. Miasto pełne wspaniałej, gotyckiej oraz renesansowej architektury. Niekończących się, przechodzących jedna w drugą, uliczek. Ballad granych przez stojących pod kamienicami grajków i obserwującego radosny gwar jarmarku koła widokowego na Ołowiance.
Poza beztroską, letnią odsłoną, w Gdańsku znajduje się wiele ważnych i interesujących obiektów kulturalno-historycznych: Westerplatte, Europejskie Centrum Solidarności, Muzeum II Wojny Światowej czy też Gdański Teatr Szekspirowski (jedyny taki na świecie z otwieranym dachem!). Te trzy pierwsze przypominają o przeszłości: wojnie, cierpieniu, męstwie i patriotyzmie. O latach walk o wyzwolenie, spokój i wolność. Walk i demonstracji, w których krew oddało setki tysięcy ludzi.
A wszystko po to, aby w końcu nam się lepiej żyło...
Wróćmy jednak do tej przyjemniejszej odsłony Gdańska.
Gdy rok temu zwiedzałam to miasto w okresie zimowym, przypadkiem natknęłam się na niesamowicie klimatyczną kawiarnię. "W Starym Kadrze' znajduje się na ul. Lawendowej 2/3. To magiczne miejsce oferuje jednak nie tylko niezłej jakości ciasta i rozgrzewające herbaty. Dwa razy dziennie, w oddzielnej salce, emitowane są tam filmy: od Casablanci Curtiza po współczesne, najnowsze produkcje. Warto tam pójść, aby z kubkiem gorącego napoju zasiąść wygodnie przed niewielkim ekranem i rozkoszować kameralną atmosferą tej filmowej kawiarenki.
3. Billy's American Restaurant - Targ Sienny 7
Jeżeli chcecie zjeść naprawdę dobrego burgera - idźcie do Billi'ego! Znajdziecie tam pyszne amerykańskie jedzenie. W menu znajdują się m. in pancakesy, omlety, burgery, steki, żeberka i wiele innych. Można tam wpaść zarówno na śniadanie jak i porę obiadową. Sama mogę z całkowitą odpowiedzialnością polecić Jack Burger'a. Niebo w gębie!
2. Whisky in the Jar - Chmielna
Gdy pierwszego dnia przyjechaliśmy do Gdańska, lało jak z cebra. Przemoknięci i zziębnięci, mieliśmy ochotę zjeść coś gorącego. Czytając wcześniej o tym miejscu, tak bardzo się na nie nakręciliśmy, że nie zraziła nas nawet czekająca przed nami na wolne miejsca kolejka do restauracji (!). Gdy jednak udało nam się już zająć miejsca, szybko zamówiliśmy jedyną podawaną tam zupę pomidorową... i oniemieliśmy. Zupa miała być jedynie zwykłym starterem, a okazała się naszym odkryciem: była przepyszna, inna niż dotychczas, taka wyrazista, a do tego mocno sycąca.
Po zupie natomiast nadszedł czas na konkret: steki.
I to był po prostu sztos.
Podany na gorącym kamieniu, soczysty, a jednocześnie konkretny kawał mięsa.
Dla mnie może trochę zbyt delikatnie doprawiony, jednak, muszę przyznać - wszystko zjedliśmy z ogromną przyjemnością. Zdecydowanie polecam! I nie zrażajcie się kolejkami - czekanie nie trwa długo. A wierzcie mi, że warto.
1. Mito Sushi - Szeroka 91
Szczerze mówiąc, myślałam, że nie zjemy już nic lepszego od tego, co zdobyło nasze podniebienia w Whiskey in The Jar.
Biorąc jednak pod uwagę zarówno wrażenia smakowe jak i stosunek jakości do ceny, liderem okazało się mocno rekomendowane Mito Sushi. Okazało się, że zachwyty nad tym miejscem nie były wyssane z palca.
To, co tam zjedliśmy, to był majstersztyk. Po prostu ob-łęd! Jeszcze delikatnie ciepły ryż i połączenie znanych, rybio-warzywnych zestawów ze słodkim mango i dżemem chilli zrobiło na nas niesamowite wrażenie. Taką kompilację przełamanych słodyczą smaków można znaleźć chociażby w m.in. zamówionym przez nas zestawie Kawasaki.
Pisząc te wszystkie pochlebstwa, myślę sobie, że mogłabym tu również wspomnieć o miejscach, w których lepiej nie jadać... jednak teraz wolałabym skupić się już tylko na pozytywach.
Aromacie pysznych potraw.
Gwarze jarmarku.
Obnażającym serce Gdańska kole widokowym.
Na tej magii i poczuciu kameralności, które - o, ironio - można odnaleźć na nawet najbardziej zatłoczonej Ołowiance.
Jak?
Wystarczy kupić rogala bądź drożdżówkę. Usiąść wygodnie na jednym z leżaków.
Rozkoszować ciepłem słońca i bliskością wody. Obserwować łodzie płynące po Motławie.
Oddać się sielskiemu obrazowi. Chwili.
Wziąć głęboki oddech... i poczuć jak klimat tego miasta wypełni Twoje płuca i uszy, podniebienie i oczy, wreszcie - całą duszę.
---
korolowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz