Karolina Kułakowska - notabene, moja imienniczka z imienia i nazwiska- to artystka w pełnym słowa tego znaczeniu. Poetka i malarka. wciąż poszukująca nowych, sensualnych doznań.
Czym się zajmuje na co dzień, co ją inspiruje oraz jak poradziła sobie w trudnym okresie w życiu - o tym właśnie będzie nasza dzisiejsza rozmowa.
Witaj, Karolino. Poznałyśmy się w sumie zupełnie przypadkiem. Pamiętasz jak?
Cześć! Próbuję sobie przypomnieć. Hmm, zdaje się, że zobaczyłam gdzieś Twój komentarz i pomyślałam – wow, ktoś o moim imieniu i nazwisku, to może być jakaś rodzina! Byłam wtedy dość mocno zaangażowana w klimaty genealogiczne. Wiedziałam, że rodzina Kułakowskich pochodzi ze wschodu, pragnęłam kogoś „ze swoich” poznać bliżej.
Kiedyś napisał do mnie jeden z naszych wspólnych znajomych, sądząc, że pisze do właściwej Karoliny Kułakowskiej, informując, że wygrałam jakiś konkurs poetycki. Zdziwienie moje było o tyle ogromne, że rzeczywiście brałam wtedy udział w kilku takich konkursach, jednakże nagroda okazała się nie być przeznaczona dla mnie (śmiech). Sytuacja jednak szybko się wyjaśniła. Czy jesteś w stanie przywołać ten moment w życiu, kiedy również zainteresowałaś się poezją? Który poeta “uwiódł” Cię najbardziej?
Wierzę Ci, bo swego czasu również w wielu konkursach brałam udział :).
Z poezją w moim przypadku było tak, że pojawiła się w moim życiu zupełnie przypadkiem. Nie należę do tych osób, które od dzieciństwa pisały dużo i chętnie, marząc o zostaniu literatem – ja marzyłam o karierze piosenkarki. W podstawówce zaczęłam pisać pamiętnik, który kontynuowałam w czasach licealnych. Wtedy to napisałam pierwsze „wierszyki”, oczywiście grafomańskie i częstochowskie. Później zaczęłam pracować w gazecte szkolnej. W pewnym momencie pojawił się temat wierszy, więc powiedziałam, że coś tam mam i pokazałam je szerszemu gronu ludzi. Niektóre się spodobały. Po zakończeniu nauki w szkole średniej postanowiłam gdzieś te wiersze umieścić, wiadomo, to był czas forów poetyckich i wielu poetów w ten sposób zaczynało. Pierwsze komentarze pod tekstami w głównej mierze były hejtem, rzadko kto napisał coś konstruktywnego w stylu „jesteś początkująca, więc pracuj nad warsztatem” itd. Momentami było mi bardzo przykro, choć ostatecznie zaczęłam myśleć poważniej o pisaniu, wzięłam sobie to do serca i zaczęłam nadrabiać współczesną poezję. To wszystko z postanowieniem, że w końcu zacznę pisać „dobrze”, cokolwiek by to znaczyło.
Co do poetyckich uwodzicieli, to najbardziej uwiodła mnie poezja Tomasza Różyckiego, do którego wierszy często wracam.
Masz bardzo interesujący sposób na życie. Czy zdradzisz moim czytelnikom, czym się zajmujesz? Skąd pomysł na takie właśnie zajęcie?
Rozumiem, że chodzi o analizę kolorystyczną. Ten temat zainteresował mnie w wieku nastoletnim, kiedy były tylko cztery typy kolorystyczne i niewiele publikacji na ich temat. Później, z pojawieniem się Internetu, zauważyłam, że jest ich znacznie więcej, dwanaście i nagle te osoby, których nie mogłam nigdzie dopasować, okazywały się być takimi „przejściowymi” typami, mającymi w sobie zarówno ciepło i zimno. Ubiór i stylizacja były gdzieś obok od dzieciństwa, bo babcia była krawcową, więc te tematy się pojawiały. Paradoksalnie, kiedyś nie przywiązywałam do tego wagi, nosiłam to, w czym było mi wygodnie i tyle.
Wracając do pracy – kiedy nie przedłużono mi umowy w szkole, pomyślałam, że może to jakiś znak, że czas na zmianę pracy. I tak się pojawił pomysł na kurs z analizy kolorystycznej, by robić coś, na czym można zarobić, przy tym wykorzystując swoje zdolności. Mam tutaj na myśli przede wszystkim kolory, do których mam słabość od lat. Jak wiadomo, zarabianie na malarstwie, czy na pisaniu w tym kraju jest trudne, bardzo nieregularne. A tutaj jednak klientki się zgłaszają regularnie. Od początku tego roku oprócz analizy kolorystycznej oferuję również analizę bioginiczną. Bazuje ona na archetypach zaczerpniętych z mitologii. Tutaj ważny jest nie tylko typ kolorystyczny, ale również sylwetka.
Czy pandemia wpłynęła w jakikolwiek sposób na Twoją działalność?
Tak, zaczęłam pracować on-line, robię w ten sposób analizy. Z jednej strony dzięki temu trafiam do większej ilości klientek, z drugiej przez pandemię sporo osób straciło pracę, więc mimo zainteresowania nie mogą się obecnie zdecydować na usługę.
Na Youtubie objaśniasz, jak odróżnić barwy jasne i ciemne, czyste i zgaszone. Skąd czerpiesz inspiracje na filmy? I kto - lub co - jest Twoją największą muzą, pobudką, iskrą?
Właśnie mi przypomniałaś, że tego Youtuba trochę zaniedbałam. Nie mam większych inspiracji, mówię to, o czym chcę powiedzieć, nagrywam i od razu wrzucam w sieć. Filmiki często są pourywane, bo telefon nie chce współpracować, a ja nie mam cierpliwości nagrywać tego samego materiału iks razy. Wcześniej robię notatki w kilku punktach i idę po prostu na żywioł.
Jakie było Twoje największe wyzwanie zawodowe?
Z perspektywy czasu widzę, że takim największym wyzwaniem była praca w szkole. Mimo dobrych relacji z młodzieżą, doświadczałam ogromu stresu, a to dlatego, że pracowałam na traumie. Wiele lat temu byłam ofiarą przemocy szkolnej i do dziś mam koszmary z tym związane. Oczywiście nasiliły się, kiedy zaczęłam tam pracować.
Kilka miesięcy temu, na zawsze musiałaś pożegnać się ze swoją Mamą. Jak to przeżyłaś? Co robiłaś/ robisz, aby jakoś przetrwać ten trudny okres?
Mama zmarła po pół roku choroby nowotworowej. Ten czas jest dla mnie trudny i skomplikowany tak jak sama relacja była. Niewątpliwie pomogła mi i pomaga terapia, na którą chodziłam pięć lat. Szczęście w nieszczęściu, że śmierć od początku była jej częścią – zaczęłam gdy odszedł przyjaciel, a zakończyłam parę miesięcy po śmierci mamy. Na co dzień w żałobie wspiera mnie mąż, któremu mama zmarła kilka lat temu, więc doskonale wie, z czym się mierzę. Podobnie przyjaciel, który stracił ojca, a także kilka empatycznych przyjaciółek. Myślę, że ważne by otaczać się życzliwymi ludźmi, przy których można być sobą. Którzy nie powiedzą – „coś taka smutna, uśmiechnij się”, tylko zrozumieją płacz, żal, smutek. Czasami ulgę, a innym razem tęsknotę. Bo jak wspomniałam na początku, tak jak relacje są złożone, tak i żałoba jest.
Byłabym zapomniała o książce. Mniej więcej w tym czasie , kiedy mama zachorowała, zaczęłam pisać drugą książkę prozatorską. Jest w niej scena z chorą mamą, a dokładniej jest to przejmujący sen. W powieści pojawiają się moje autentyczne sny, ale jeszcze ważniejsze są wspomnienia z dzieciństwa. Można powiedzieć, że to książka autobiograficzna, bo choć niektóre szczegóły są zmienione, to jednak większość rzeczy wydarzyła się naprawdę. Gdy mam wyjątkowo trudny dzień, to takie zanurzenie się w dziecięce traumy mi pomaga.
Może opowiesz zatem, co jeszcze poprawia Ci humor?
Z tym mam problem, w sensie, wciąż mało jest takich rzeczy, ale spróbuję odpowiedzieć na to pytanie. Lubię jak mąż opowiada jakiś żart, wtedy się szczerze śmieję, czasami aż do bólu brzucha. Są to chwile rzadkie, ale intensywne i relaksują podobnie jak seks. Humor poprawiają mi rozmowy z przyjaciółmi, którzy chętnie obgadają jakąś traumę czy trudną emocję. Paradoksalnie lepiej się czuję po obejrzeniu smutnego filmu czy wysłuchaniu melancholijnej muzyki, a radość w sztuce wydaje mi się głupia i naiwna.
Właśnie, z tego wszystkiego prawie zapomniałam o podróżach. Każdy wyjazd powoduje, że z jednej strony czuję ekscytację, a z drugiej lęk. Mimo to potrzebuję raz na jakiś czas zmienić otoczenie, a najlepiej jeszcze kulturę, język, kraj – to mi dużo daje.
Gdybyś miała wymienić trzy osoby, które z przyjemnością śledzisz w sieci, to kto to by był i dlaczego?
Bardzo ciekawe pytanie, aż muszę zajrzeć na Instagrama, ponieważ obserwuję sporo nieznajomych mi osobiście, ale ciekawych osób. Niektóre z nich uważane są za kontrowersyjne.
Pierwsza, to Kayaszu. Trafiłam na nią przypadkiem i myślę, że robi sporo dobrej roboty. Oswaja tematy tabu, ale przede wszystkim normalizuje to, co powinno być normalne. Prowadzi jeszcze jeden profil @ciałopozytyw_polska, gdzie można nadsyłać zdjęcia fizycznych niedoskonałości, niekanonicznych ciał itd. Całość świetnie się uzupełnia.
Kolejną osobą jest Maja Staśko. Ona z kolei pomaga osobom doświadczającym przemocy, pisze o tym, nazywa po imieniu to, co powinno zostać nazwane.
Od niedawna obserwuję też profil Pauliny Górskiej @eko.paulinagorska, który, jak sama nazwa wskazuje, poświęcony jest ekologii. Autorka przybliża wiele interesujących kwestii związanych chociażby z ubraniami, czy jedzeniem. Myślę, że taka świadomość jest bardzo ważna.
Zdarza Ci się również malować obrazy. Co najbardziej lubisz malować - portrety, ekspresję, a może abstrakcję? Który nurt jest najbliższy Twojej duszy?
Malarstwo jest mi bardzo bliskie, wykonuję je zawodowo [Karolina jest magistrem sztuki-red.]. Uwielbiam tworzyć portrety, ponieważ mam okazję penetrować wnętrze (modela czy swoje), decyduję co chcę pokazać, a co ukryć. Jednocześnie w takim trybie staram się uchwycić jakieś podobieństwo. Zupełnie inaczej jest z abstrakcjonizmem, wtedy skupiam się na materii, czasami tkaninie, kompozycji płótna, często tworzę z tego malarskie kolaże. Najbliższy stylistycznie jest mi ekspresjonizm, w tym ekspresjonizm abstrakcyjny, choć czasami korzystam czy z innych kierunków.
Czy Twoje dzieła są do kupienia? Jeśli tak - gdzie ich szukać?
Tak, wszystkie są na sprzedaż. Póki co, wycofuję je z galerii sztuki, ponieważ dowiedziałam się o oszustwach. Aktualnie pracuję nad sklepem internetowym, ale obrazy można kupować cały czas. Znaleźć je można na mojej stronie autorskiej, Kalejdoskopu czy na Intagramie. Wystarczy napisać wiadomość prywatną, zadzwonić. Są praktycznie dostępne od ręki, leżakują w domu :).
Czy masz jeszcze jakieś zainteresowania, o których nam jeszcze nie wiadomo? Co lubisz robić w wolnych chwilach?
Perfumy pasjonują mnie od lat, ale dopiero ostatnio zaczęłam je analizować, sprawdzać skład i zwyczajnie kolekcjonować. Od dziecka lubiłam dziwne zapachy, dlatego też przeżyłam pozytywne zaskoczenie, kiedy dowiedziałam się o niszy. Że są perfumy, które pachną starą piwnicą albo skórzaną kurtką. To było odkrycie!
Ciekawi mnie również szeroko pojęta duchowość. Od niedawna zachwycam się kartami afirmacyjnymi. Przyznaję, że „zaraziła” mnie tym przyjaciółka. Znajduję w nich mnóstwo odnośników do sytuacji życiowych, archetypów. Podobnie w astrologii czy numerologii. To również siedziało we mnie od dawna, a teraz to zagłębiam. Do tego stopnia, że najnowszy zbiór wierszy zatytułowałam "Ascendent." Myślę, że z duchowością łączą się też moje spacery, przytulanie drzew. Odkryłam ich moc. Gdy mam trudny dzień, to taki wypad w las bardzo mi pomaga.
Lubię też tańczyć i śpiewać, choć właśnie zdałam sobie sprawę, że rzadko to robię. Może zbyt rzadko, czas to zmienić :). I jeszcze, najbardziej oczywiste – książki. Literatura norweska, którą bardzo lubię czytać i zgłębiać, robię to od lat. Szczęśliwie przybywa tłumaczeń.
Czego można Ci życzyć?
Zdrowia przede wszystkim, by mieć siłę ogarnąć życie. Weny twórczej, ale też powodzenia w wydawaniu książek, ponieważ do tej pory z każdą miałam przeprawę, a to trochę męczące.
Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję.
Youtube: Karolina Kułakowska - YouTube
Instagram: @karolina.kulakowska_art
----
Jeśli nie chcesz ominąć kolejnego wywiadu - zasubskrybuj bloga korolowa.blogspot.com
Jestem też tu:
i tu:
Instagram: Karolina K (@korolowablog)
---
korolowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz