To, co zdarzyło się wczoraj, było po prostu niewiarygodne. To historia lepsza od scenariusza niejednego filmu...ale już, ciii, bo zdradzę Wam wszystko jeszcze na samym początku.
Wczoraj wieczorem mieliśmy gości. Tata siedział z nimi w jednym pokoju, zaś ja razem z A. w drugim oglądaliśmy film. Gdy już zaczęłam być zmęczona oglądaniem i najchętniej poszłabym już spać, do pokoju zapukał tata.
Tato, jak można się domyślać, był już w stanie wskazującym, toteż gdy zakomunikował nam, że musi nam kogoś przedstawić, stwierdziłam 'A, wygłupia się albo zobaczył coś w TV'. Zdziwiłam się jednak mocno, gdy do mojego pokoju wszedł nagle nieznajomy chłopak.
W mojej głowie pojawiły się różnorodne myśli. 'Kto to?', 'Skąd się tu pojawił?'.
Tata powiedział tylko : 'Zostawiam Was. Porozmawiajcie' i odszedł do swoich gości. Dopiero, gdy przeszliśmy do kuchni, a nieznajomy dostał kubek ciepłej herbaty, uzyskałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Aby dokładniej zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi, zachęcam do przeczytania poniższej notki.
... czyli o tym jak to było KIEDYŚ.
Mój ś.p. dziadek Stanisław pochodził z Wołynia, dokładniej z Porycka. To były czasy II Wojny Światowej. Dziadek miał żonę, która do końca swych dni pozostała na tych wschodnich terenach. Dziadek natomiast wyemigrował zaraz po wojnie do Łobza (województwo zachodniopomorskie). Tam poznał moją babcię i urodziła im się dwójka dzieci - chłopiec i dziewczynka. Ów chłopiec, to właśnie mój tata.
Dopiero po jego i babci śmierci wyszła na jaw skrywana przez tyle lat, tajemnica rodzinna. Mój tata miał drugą siostrę. Tyle, że na Ukrainie. Tak, to właśnie pierwsza żona mojego dziadka dała mu jego pierwsze, najstarsze dziecko. Oznaczało to, że... mam jeszcze drugą ciocię.
... i o tym, co jest DZIŚ.
'... siostra Twojego taty, czyli Twoja ciocia z Ukrainy, jest siostrą mojej babci'. W tym krótkim zdaniu, młody jegomość zawarł wszelkie potrzebne informacje.
I nie potrzebne było nawet, 'dlaczego'...
Moja druga ciocia. Zdjęcie ma ponad dwadzieścia lat!
Artem - czyli, jak się okazuje, mój kuzyn - odważył się zapukać do naszych drzwi i powiedzieć, kim jest. Odważył się poznać nieznaną mu dotąd część rodziny. To on zrobił siedmiomilowy krok w stronę historii naszej familii. Połączył z powrotem pokolenia, ponownie ucisnął zerwaną niegdyś więź.
Żadne z nas nie mogło się wczoraj temu nadziwić.
Choć jego rodzina dalej mieszka na Ukrainie, on postanowił pomieszkać trochę w Polsce, spróbować życia tutaj. Tak naprawdę, jego domem jest obecnie bardziej jego samochód i podróże - Artem Furman jeździ bowiem po licznych miejscowościach, grając na gitarze.
Zdjęcie z koncertu
Artem przywiózł ze sobą tort oraz list, a właściwie scan listu, który został napisany przez mojego tatę do swojej siostry z Ukrainy kilka lat po tym jak dowiedział się o jej istnieniu.
Siedzieliśmy zatem rozprawiając o naszych rodzinach, zainteresowaniach oraz poglądach niemal do 1 w nocy. Na sam koniec Artem przyniósł jeszcze z samochodu swoją gitarę i zagrał nam kilka piosenek, po czym wyjechał do Szczecina.
Jego następnym przystankiem będzie Kołobrzeg. A naszym? Na pewno Ukraina, gdzie planujemy się spotkać już CAŁĄ rodziną w następnym roku.
---
korolowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz