Polub mnie na FB :)

poniedziałek, 14 października 2019

Joker - zwyrodnialec bez sumienia czy samotny obłąkaniec?

"Wierzę, że cokolwiek cię nie zabije, po prostu uczyni cię… dziwniejszym."
Joker

Czarny charakter z komiksu o Batmanie zyskał nareszcie swoje 5 minut. I to takie pomnożone przez dwadzieścia  pięć - tyle bowiem trwa film o kultowej postaci z kreskówek i filmów o Batmanie -  krwisto-ustym, niezrównoważonym psychicznie Jokerze.


Na początku chciałabym zaznaczyć, że żadnym znawcą kina nie jestem, jednakże filmy oglądać bardzo lubię  - zwłaszcza nowsze produkcje oraz te z lat 90-tych. Oczywiście nieobcy jest mi również - mimo, iż za komiksami i filmami fantasy średnio przepadam -  portret Batmana, którego części również oglądałam. I tak jak uważam, że Mroczny Rycerz Powstaje z ś.p. Heathem Ledgerem to było coś absolutnie fenomenalnego, mocno depresyjnego i wręcz przygniatającego swym mrocznym klimatem, tak, jeśli chodzi o Jokera...niestety takiego odczucia już nie miałam.

Na film szłam fakt faktem już z pewnymi oczekiwaniami - oceny i opinie na Filmwebie wskazywały bowiem, iż będzie to coś absolutnie genialnego. Coś, co mnie wwierci w  kinowy fotel i przez dłuższą chwilę nie pozwoli mi wstać. Film był wszakże opisywany jako absolutne arcydzieło, a J. Phoenix jako pierwszy pretendent do Oskara. Czy jednak film ten urzekł mnie na tyle, abym mogła się pod tymi wszystkimi pochwałami i zachwytami podpisać?

Cóż - niewątpliwie Joaquin "zrobił" ten film. Jego mimika twarzy i gesty wraz z genialnie dobranym image'm oraz całą kolorystyką obrazu sprawiły, iż film ów był  bardzo klimatyczny, a z całą pewnością - nie był nijaki. Tak jak tytułowy Joker i jego wizje - okazał się być na swój sposób groteskowy: "zabawny" i smutny zarazem, a jednocześnie - trochę pogubiony. Jeden wątek wydał mi się bowiem zbędny i niewiele wnoszący do tego, co już jako widzowie otrzymaliśmy.Na minus było również przedłużające się zakończenie i miejscowa dosłowność - choć wiem, iż niektórzy uważają, że właśnie tak miało być - wydaje mi się, że mogłoby jej być odrobinę mniej - niemniej, to tylko i wyłącznie moja opinia.

Piękna była natomiast scena na schodach - barwy, muzyka i Phoenix, z którego wychodziły emocje - to wszystko sprawiało, że mogłam jeszcze bardziej wczuć się w atmosferę filmu i uwierzyć, że tak właśnie mógł zachowywać się w takiej chwili Joker, gdyby faktycznie istniał.


Nie chciałabym jednak zdradzać więcej szczegółów, aby nie zburzyć Wam przyjemności z oglądania filmu, jeśli jesteście dopiero przed seansem.

Dlatego, podsumowując - czy film spełnił moje oczekiwania? Nie w stu procentach.
Czy warto się na niego wybrać? Zdecydowanie tak.
Joker to imho bardzo dobry film i warto go obejrzeć chociażby po to, aby samemu wyrobić sobie o nim zdanie. I choć według mnie reżyser nie wspiął się tutaj na wyżyny swojego Everestu - zwłaszcza jeśli chodzi o studium psychologiczne tak arcyciekawego przypadku jakim jest właśnie Joker - to mimo wszystko warto zgłębić się w tę drogę, przemianę, którą genialnie odtworzył Phoenix, stając się tym samym godnym następcą ś.p. Ledgera.

---
korolowa