Polub mnie na FB :)

wtorek, 23 grudnia 2014

Otwórz serce (na święta)

We wczorajszym 'Lisie'  został przeprowadzony wywiad z księdzem Janem Kaczkowskim. Choć początkowo tylko zerkałam kątem oka, a drugim czytałam wiadomości z fejsa, muszę przyznać - dałam się wciągnąć. Chorujący na raka ksiądz w przepiękny sposób rozprawiał o chorobie, śmierci i Bogu. Mówił w taki sposób, że nie chciało się go przestać słuchać. Jego wypowiedzi mnie poruszyły, między innymi ta:

"Pan Bóg nie jest paskudnym dziadem siedzącym na chmurze, który mówi: 'Kowalski, twoja gęba mi się nie podoba, będziesz miał nowotwór. Takiego Boga nie ma. Jeżeli państwo mają taki obraz Boga, to ja tu przysięgam jako katolicki kapłan w sutannie; wolałbym, żebyście byli niewierzący".

Podoba mi się to w jaki sposób ksiądz Kaczkowski podchodzi do ludzi i do ich wiary. Masz prawo nie wierzyć, ale jeśli wierzysz, to niech to będzie wiara w Boga sprawiedliwego; Boga, który nie faworyzuje. Całkiem logiczne.

Poruszyła mnie również jeszcze inna nadmieniona przez księdza kwestia, a mianowicie - jak rozmawiać z dziećmi na temat śmierci. Ksiądz namawia nas, abyśmy nie bali się otwarcie mówić o czyimś odejściu, aby wszelkie sprawy związane ze śmiercią wyjaśniać wprost i by nie pozostawiać pola do domysłów, które mogą się później wiązać z problematycznymi pytaniami [np. 'babcia odeszła' 'a kiedy wróci?...]. To mi przypomniało moją rozmowę z dziewczynką, której niedawno umarła bliska osoba. Dziewczynka ma 7-8 lat [nie pamiętam dokładnie] i mam z nią korepetycje z angielskiego. Któregoś dnia przychodzę do niej, a ona, sama z siebie, zaczyna opowiadać mi o tym jak umarł jej dziadek. Z wszelkimi detalami. Po zakończonej, trwającej kilka minut historii czuję się zmieszana i nie wiem za bardzo co powiedzieć, lęk przed zranieniem tej małej istotki niemal całkowicie mnie paraliżuje. W końcu wykrztuszam z siebie (średnio przemyślane) 'To pewnie jest ci smutno bez dziadka. Tęsknisz za nim?' Jej odpowiedź jednak zwala z nóg. 'Nie'.
W mojej głowie milion myśli naraz: jak to nie tęsknisz? Nie kochałaś go? Zrobił ci coś? Przecież dał ci na pamiątkę własnego chomika!?; po czym dziewczynka dopowiada: 'Nie tęsknię, bo on dalej jest przy mnie i mi pomaga". Boże, myślę sobie, niewiarygodne.Przecież takie rzeczy słyszy się tylko w filmach. Ledwo się powstrzymałam od płaczu, chociaż patrząc na jej mądrą, słodką buźkę, wierzcie mi - było ciężko.

Dlaczego to opisuję teraz, przed Wigilią? Bo wierzę, że żeby nauczyć się współżycia z innymi osobami (nie seksualnego, zboczuchy!) trzeba też umieć rozmawiać o śmierci. Oswajać się z nią. Ja wiem, że Wy żyjecie teraz czekoladowymi Mikołajami, karpiami i dylematem czy na Wigilię ubrać białą czy niebieską bluzkę. Ja też. Ale, kurcze, powiem Wam - coś mnie tknęło i pierwszy raz inaczej spojrzałam na święta. Postanowiłam zawiesić wszelką broń i wyjąć coś innego - serce. Boże, wiem, piszę dziś jak jakaś nawiedzona (heloł, gdzie jest ta stara, denerwująca się na wszelkiej maści religijne opowiastki Karolina!?), ale ostatnie wydarzenia jakoś...nie wiem jak to opisać, w każdym razie, wiele spraw ostatnio mocno na mnie wpłynęło. Chciałam w sumie napisać zwięzłe życzenia wesołych Świąt, ale przecież dostajecie takie co roku. Ten rok był jednak na tyle niezwykły [przynajmniej dla mnie], że nie mogę tak po prostu skończyć wpisu bez dobrej puenty.



Dlatego-kochani!-życzę Wam, abyście i Wy zawiesili broń. Niech te święta staną się do tego jedynie dobrym pretekstem, początkiem drogi, która pozwoli  nam się zmienić. Zmieniając siebie, zmieniamy również innych - zatem otwórzcie swoje serca. Niewierzący powiedzą: ale na co, przecież Boga nie ma? Być może, ale jest coś innego - bliskość, zrozumienie i zaufanie do drugiej osoby. I tego właśnie Wam życzę - nie bójmy się rozmowy, takiej szczerej i prawdziwej; bez lęku, że ktoś nas oceni. Nie bójmy się uzewnętrznić. Nie tylko na Święta.

---
korolowa

poniedziałek, 20 października 2014

Bo jak nie TY, to kto?

Czujesz, że życie ucieka Ci przez palce. Patrzysz na to, co się wokół Ciebie dzieje. Sześciolatki nie odnajdują się w szkołach. Poczekalnie w przychodniach przepełnione są narzekającymi, starszymi ludźmi. System edukacyjny, praca, służba zdrowia i jeszcze wiele innych przysparzają Cię o palpitację serca, a nawet więcej. Masz wybór: możesz dołączyć do tych rozczarowanych, lamentujących osób. Albo - możesz coś zmienić.

JEST ŹLE, WIĘC PO CO COKOLWIEK ZMIENIAĆ?
Widzisz jak Jolka dostała pracę w wielkiej firmie dzięki temu, że jej mama tam pracuje. Daniel uczył się za granicą, bo ma bogatych rodziców i tylko dlatego spełnił swoje marzenie o byciu weterynarzem. A ta wredna, ruda i w dodatku mała Kaśka dostała ciepłą posadkę w starostwie, bo jej tata przyjaźni się z kimś tam, kto zna prezydenta miasta. 'To niesprawiedliwe!' - myślisz. Może i tak, ale po co się skupiać na tym, czego i tak nie zmienimy? Sięgnij wreszcie po swoje marzenia!

NIE ZROBIĘ TEGO, BO...
Już jest dobrze, już wiesz, że szkoda marnować czas na spoglądanie na ręce i życie innych. Postanawiasz coś w sobie zmienić, osiągnąć sukces, 'zrobić sobie dobrze' na przyszłość.
Z realizacją jednak jest już gorzej. 'Nie mam pomysłu na siebie ', 'brak mi funduszy na rozpoczęcie wymarzonej firmy', 'jestem za mało atrakcyjna/zabawna/inteligentna', 'nie chcę zostawiać rodziny'.
BŁĄD ! Odrzuć wszelkie 'nie mogę/nie potrafię/nie będę wystarczająco dobra'. Z takim nastawieniem faktycznie niewiele się uda. Zamiast od nawykowego już 'och, znowu tak szaro/brzydko /nic mi się nie chce', swój poranny, lustrzany rytuał zamień na 'jestem świetna/mądra/jeszcze troszkę poćwiczę/popracuję nad sobą i na pewno dam radę!'. No pewnie, że dasz - kto jak nie Ty? :)

STARAM SIĘ, ALE MI NIE WYCHODZI
Próbujesz schudnąć, ale jeszcze daleko Ci do figury Claudii Schiffer?  Zapisałeś się na kursy/studia podyplomowe/ byłeś na stażu, ale ciągle nie możesz znaleźć wystarczająco dobrej pracy? HELOŁ - nie od razu Rzym zbudowano! Wiadomo, że job market jest jaki jest, że gospodarka w naszym cudnym kraju wygląda jak wygląda, albo ludzie mają choroby, które spowalniają chudnięcie bądź przez które nie mogą schudnąć niemal w ogóle. Bo tak jest. Każdy, kto trzeźwo patrzy na życie w Polsce (Czesław Mozil ostatnio nawet bardzo, ale o tym może kiedy indziej) również to dostrzega. Ale ten, kto ma marzenia i CHĘCI, nigdy się nie poddaje. Zatem zagryź zęby, weź się w garść i - nie na złość innym, ale samemu sobie udowodnij, że POTRAFISZ. Że się nie poddasz.  
Bo jak nie TY, to kto?

I pamiętajcie:



---
korolowa

niedziela, 28 września 2014

Samotni w sieci ?

Otwierasz laptopa, wchodzisz na fejsa. Wciąż te same twarze; jedno, drugie zdjęcie znajomej, trzecie bliskiej koleżanki z buldogiem; dziesiąte Twojej siostry z hamburgerem, z uniesionymi palcami małym i wskazującym, symbolem Szatana.
Masz dość? Hej, przecież Ty też tak robisz. I nie chodzi mi tutaj o palce.

Mówisz, że masz dość znajomych. Bo nie piszą, nie składają życzeń, nie pamiętają o Tobie. Twoje urodziny, a tu ani znaku życia, za to kolejna słit focia tej rudej cholery znowu zawitała na portal.
A Ty się nią przejmujesz...siedząc 500 kilometrów dalej. Nigdy się nie widzieliście, ale co tam. Ona jest przecież ważniejsza niż kolega z przedszkola czy kumpela z liceum (tak, ta, która pierwszy raz zabrała Cię na prawdziwą w życiu dyskotekę, i która pomalowała Cię jak clowna w cyrku).

Czekasz na Adasia. Mieliście przecież pogadać. Co z tego, że robicie to codziennie, zazwyczaj wieczorami, gdy wszystko w domu już ucicha. Chłopak nie przeszkadza, kumpela nie pomarudzi, pranie nie zatrzyma. On jest tylko z jakieś tysiąc kilometrów więcej. Tylko.

Wiesz, że potrafisz cieszyć się życiem, ale obecnie wolisz siedzieć wieczorami i rozmawiać. W sieci.
Z pozoru otwarty i towarzyski, tylko sam wiesz, jak jest naprawdę. Ciepła herbata, chipsy i Internet - to wszystko, czego Ci obecnie potrzeba do szczęścia. Tam na Ciebie czekają - Ania, Kasia, Adaś, pani Zosia i inni. Rozmawiacie o wszystkim i o niczym, poznajecie się niczym najlepsi kumple z ławki.
Z nimi zawsze jest tak świetnie. Gorzej, jak się nie odzywają. Kurcze, kto wie... może oni wolą jednak żyć realnie?

foto: tech.wp.pl



---
korolowa

wtorek, 23 września 2014

Rozmowa za gazetę

Pociąg relacji Stargard-Świnoujście. Czekam na stacji, już prawie zamarznięta, na nadjeżdżający pociąg. Jakaś kobieta, widać pani z wyższych sfer , wyraża swe niezadowolenie z powodu opóźnionego transportu publicznego: 'k***a, gdzie ten k***a pociąg do ch**, k***a'. Powtarza tak z dziesięć, no może jedenaście razy. Och, moje ukochane PKP. Przynajmniej czuję, że jestem 'u siebie'.

Siadam naprzeciw pani, ja wiem, w średnim wieku. Dowiadujemy się od konduktora, że osoby, które jadą dalej niż do Szczecina, będą musiały się przesiąść w tymże mieście, bo jest jakaś usterka i pociąg dalej nie pojedzie.
Pani z naprzeciwka zaczyna narzekać, że ma ciężkie bagaże, że jak to tak. Pyta przechodzącego konduktora, czy będzie mógł jej pomóc wynieść walizki z pociągu, przy czym całe pytanie, a w zasadzie nagły monolog poruszający różne sprawy, trwa jakieś dziesięć minut. Konduktor zniecierpliwiony oznajmia w końcu, że na pewno jej pomoże i idzie sobie (w siną dal).

No, udało mi się załatwić swoje sprawy, wracam. Rekord -  sześć minut z uczelni na pociąg. Boże, myślałam że umrę, ale dotarłam i jak tylko weszłam do środka, pociąg od razu ruszył.
Na sąsiednim siedzeniu, po drugiej stronie siedziała młoda dziewczyna, a naprzeciw niej - jakaś pani koło sześćdziesiątki. Nagle słyszę (do tej młodej dziewczyny):
- Chcesz pani poczytać? (pokazuje jej jeden z magazynów)
- A...w sumie...
(dziewczyna zaczyna przeglądać gazetę)
- Bo tam nawet za dużo nie ma, ale obrazki można pooglądać.
-No tak, tak.
(przychodzi konduktor, dziewczyna wyciąga legitymację)
- To pani studiuje?
- A, tak.
- A gdzie (dlaczego to, dlaczego tam a nie tu, dlaczego nie wolała u siebie w Toruniu, no i mnie samą do tej pory ciekawi, co jej się podoba w Szczecinie, że uważa to miasto za ładniejsze od rodzimego)?
I tak potoczyła się rozmowa, zainicjowana pożyczeniem gazety.


http://likely.pl/szukaj/czaRNO%20BIA%C5%81E,strona-130
 


Mnóstwo czasu spędziłam jeżdżąc pociągami. Obserwowałam ludzi, jak (nie)kooperują ze sobą, jak się do siebie (nie)odzywają. Dość często starsze osoby zagadywały mnie bądź innych młodych ludzi, próbując nawiązać jakiś kontakt. Czasami podejmowałam rozmowę, innym razem udawałam, że śpię. Przyznam, że nie zawsze chciało mi się dyskutować. Szkoda mi jednak tych wszystkich osób. Nierzadko powodem takiej rozmowy jest zwyczajne zabicie nudy, jednak w niemałej ilości przypadków, w tych ludziach objawiała się samotność. Niektórzy zapewne chcieliby porozmawiać, ale nie mówią nic.
Milczą i możliwe, że wewnętrznie cierpią, nie potrafiąc dać upustu swoim myślom, emocjom.

A czy Ty, mając 30-40 lat więcej, podejmiesz rozmowę, czy będziesz czytał lub spoglądał przez okno..?


---
korolowa

piątek, 12 września 2014

Od zera do bohatera, czyli na czym polega fenomen bohaterów X Factora

Słucham właśnie Wildest Moments Jessie Ware. Właściwie to puściłam sobie wersję z duetem, gdzie śpiewa ją podczas finału z Artemem Furmanem. To już kolejny raz, który słyszę to wykonanie i za każdym razem tak samo mnie wzrusza i powoduje, że przechodzą mnie dreszcze. Być może w trakcie X Factora bywało różnie, jednak podczas finału Artem udowodnił, że - ihmo - zasługuje na wygraną.
Ja jednak, choć bardzo lubię Artema, doczepiłabym się właśnie do pierwszej części mojego uprzedniego zdania.

Jak to się stało, że Artem przechodził dalej, mimo, że czasami wydawałoby się 'no nie, to juz pewnie koniec, przecież ten Kuba i Daria wymiatają'? Dlaczego pierwszą edycję wygrał Gienek Loska?
Wielu z Was (zwlaszcza, oczywiście, fanów) zaraz odezwie się 'no jak to, dlaczego, są genialni/mieli talent/w końcu się ktoś na nich poznał'. Oczywiście, nie przeczę, obydwaj panowie śpiewają ładnie (Loska ma, moim zdaniem, głos mniej czysty od Artema, ale też i bardziej oryginalny), ale... nie oszukujmy się, byli lepsi od nich, a przynajmniej prezentujący podobny poziom. Ci dwaj panowie mają jednak coś wspólnego. Co ich wyróżnia?
Przyjrzyjmy się tym osobnikom z bliska.




Obecnie 39-letni Loska, w wieku 17 lat przeprowadził się z Białorusi do Polski. Grał na ulicach,
popadł w alkoholizm. Któregoś razu przewrócił się na schodach, potrzebna była operacja neurochirurgiczna. Utracił słuch w jednym uchu. Jednak nie poddawał sie i grał dalej, nie zważając na przeszkody. Zdeklarował się, że  przestał pić. Brał udział w Szansie na Sukces oraz Mam Talent, jednak sukces odniósł w X Factorze, wygrywając jego pierwszą edycję. Obecnie gra w zespole Gienek Loska Band.

Artem pochodzi z Ukrainy. 24-latek przeprowadził się kilka lat temu do Polski i rozpoczął tu studia. Jego priorytetem było jednak granie po ulicach. Podróżował zatem po Polsce (i nie tylko), grał na ulicach Rzeszowa (chyba najbardziej kojarzony właśnie stamtąd, dokładnie ulicy 3 Maja), jednak najbardziej upodobał sobie nadmorskie miejscowości. Wziął udział w ostatniej edycji X Factora, w czasie gdy jego kraj przechodził piekło w walce z Rosjanami. Program ten (na finale którego miałam zaszczyt się pojawić) wygrał.

Czy już zauważacie pewne wspólne mianowniki? Pochodzący z innego, uboższego kraju; zmagający się z trudami życia; grający samotnie na ulicach? 
Programy takie jak X -Factor, poza wyłonieniem talentów, muszą mieć, bazować na czymś jeszcze.
Jest to ludzka historia. Poruszająca, straszna, przyprawiająca o drżenie serca. Ta historia musi sprawić, że widzom zrobi się żal danej osoby. Pamiętacie występ Artema śpiewającego Wind of change Scorpionsów?  W tle widniały obrazy wojny. Dedykacja  tej piosenki swojemu narodowi w tak strasznym dla nich okresie jedynie dociepliła ludzkie serca ... i zapewne wzmożyła liczbę oddanych smsów. I wcale nie mówię tego złośliwie, sama bardzo lubię tego chłopaka (zresztą, to mój kuzyn - tak, pochwalę się tym po raz kolejny, a co!). Chciałam tylko ukazać, jak telewizja potrafi manipulować naszymi emocjami. X Factor jest niczym innym jak programem oddajacym stare, amerykańskie marzenie. Pozwalając spełnić ten American Dream wymienionym panom, X Factor daje wierzyć polskiej społeczności, że jeśli sie chce, to można wszystko; że współczesna droga from rugs to riches - 'od zera do bohatera' - jest jak najbardziej do zrealizowania. Przynajmniej w tym programie.

---
korolowa

sobota, 30 sierpnia 2014

Tusk nowym szefem Rady Europejskiej - co będzie dalej?

Dzisiejsza wiadomość może zrewolucjonizować zarówno politykę Polski jak i Europy. Donald Tusk został wybrany na szefa Rady Europejskiej. Obecny premier Polski będzie zatem zajmował jedno z najwyższych stanowisk na świecie. 


foto: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Donald-Tusk-przewodniczacym-Rady-Europejskiej,wid,16849001,wiadomosc.html



Co,  w takim razie, zmieni się w naszym kraju?
Tak naprawdę, zmienić się może albo wiele, albo nic. Być może premier będzie mógł dalej stać na czele swojej partii, a wtedy siła PO prawdopodobnie jedynie wzrośnie. Jeśli jednak nie, może dojść do sytuacji zupełnie odwrotnej. Być może jego obowiązki przejmie obecna Marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Jeśli jednak partia się rozpadnie, jak później będzie wyglądał podział sił, kto będzie drugą partią rządzącą?
Sytuacja wygląda tym ciekawiej, iż niedługo, wielkimi krokami, zbliżają się wybory samorządowe. Jak - bo nie ukrywajmy, że w jakiś sposób na pewno - przeprowadzka Donalda Tuska na nie wpłynie?

Póki co, ciężko cokolwiek obecnie rozstrzygać. Czego by się jednak nie mówiło o obecnym premierze, to trzeba przyznać - gratulacje, Donald, właśnie stałeś się gwiazdą polityki.  
"Oferuję odrobinę wyobraźni i wschodnioeuropejskiego doświadczenia"  - miejmy nadzieję, panie premierze, że nie są to tym razem czcze słowa i że właściwie wykorzysta pan swą, formalnie działającą od 1-ego grudnia, potęgę, nie zapominając o swoim kraju.


---
korolowa

niedziela, 24 sierpnia 2014

O winnych, niewinnych i tych wygranych

Niesłusznie oskarżony lub Winny bez winy - zapewne tak brzmią lub będą brzmieć nagłówki wielu brukowców. Człowiek skazany na dożywocie, jak się właśnie okazuje, spędził piętnaście lat więzienia... zupełnie niepotrzebnie. Nagle, niczym diabeł z pudełka, prawdziwy przestępca sam zgłasza się na policję. Po piętnastu latach. Czy to nie dziwne?

Nie mniej zaskakujące zwroty akcji pojawiają się również w wydarzeniach pomiędzy Ukrainą a Rosją. 23-ego sierpnia minęła już 75-ta rocznica podpisania paktu o nieagresji pomiędzy Niemcami a Rosją. Angela Merkel, teoretycznie próbująca obecnie uspokoić wielkiego Putina i powstrzymać go od napaści na sąsiedni kraj, przyjechała do Kijowa w przeddzień ukraińskiego święta niepodległości, co wyglądało jako wyraz solidarności z tymże państwem . Wielki Pan postanowił zagrać jej jednak nieco na nosie i przed jej wizytą wysłał, a co tam, konwój. Do Ługańska. Bardzo, oczywiście, tam potrzebny. Taki miły gest od sąsiada na czas ich święta.

Nie wspominam już nawet o jabłkach i rybach. Mięso i mleko również nie są obecnie przez Wielkiego Pana mile widziane. Co innego takie piwko czy, na przykład, wódeczka. Pan za Wielką Wodą natomiast ewidentnie nie lubi konfliktów. No bo po co się mieszać, bronią na prawo i lewo rzucać. Chyba, że zajdzie taka potrzeba, to może ewentualnie...



Dlatego, może niech będzie już cicho, a na dobry sen zaśpiewa Wam bursztynowy słowik...

dobranoc!



---
korolowa

środa, 6 sierpnia 2014

Powiedz to wierszem

Witajcie po dłuższej przerwie!

Ostatnio znowu tyle się działo, tyle przróżnych rzeczy się wydarzyło... postanowiłam zatem odetchnąć, odciąć się od tego i przede wszystkim doprowadzić do porządku moje zdrowie.
A, jak wiadomo, nic mnie tak nie koi jak spacery, wino i wiersze.

Co do tych ostatnich, to pragnę Was zawiadomić, iż postanowiłam, w ramach uspokojenia nerwów i ogólnego odprężenia, stworzyć coś, co już przez jakiś czas chodziło mi po głowie.

Zapraszam Was zatem tutaj: KLIK: , w moje nowe miejsce oazy, spokoju i spełnienia.
Nie oznacza to od razu usuwania tego bloga czy nawet zawieszenia go, jednak z pewnością częściej teraz będę zaglądać właśnie tam.

Dlatego zapraszam Was serdecznie do odwiedzenia Powiedz to wierszem na Facebooku oraz w wyżej wymienionym linku, a więc samej strony.

A może właśnie Ty powiesz to....wierszem?


---
korolowa

czwartek, 24 lipca 2014

Wampiry energetyczne - Ty też je znasz?

Zamiast krwi, czujesz jak wysysa z Ciebie energię. Nie rozumiesz, dlaczego po rozmowie z nim, stajesz się przytłoczony, taki jakiś....bez życia. To on zabiera od Ciebie Twój wigor.
Może nim być Twoja matka, przyjaciel, podwładny, sąsiadka... a Ty możesz tego nawet nie zauważyć. Możesz się tak męczyć bardzo, bardzo długo...dopóki nie powiesz sobie w końcu 'heloł, coś tu nie gra'.


KIM JESTEŚ?
Wampiry energetyczne to nie tylko osoby, które z premedytacją manipulują nami tylko po to, by czerpać energię z naszego osłabienia. Również nie osoby apodyktyczne, które, zdawałoby się, jedyne czego pragną,  to mieć nad wszystkim kontrolę, a wszelki sprzeciw tłumiony jest przez nich agresją, czynną lub bierną.
Wampirem takim może okazać się ktoś nam bardzo bliski, ktoś, kogo znamy bardzo, bardzo długo, na przykład rodzic, z którym teoretycznie mamy dobry kontakt lub nasz przyjaciel.
Taka osoba może czasem nawet nieświadomie zabierać nam energię, chociażby samym opowiadaniem o wszelkich negatywnych sprawach, na kilometr uderzając pesymizmem. Innym przypadkiem są osoby mniej lub bardziej świadomie obniżające Twoją wartość. Próbując sprostać im oczekiwaniom, okazuje się, że dalej nie osiągnąłeś wystarczająco, dalej ich nie usatysfakcjonowałeś. Nigdy lub bardzo rzadko otrzymujesz od takiej osoby miłe słowo, jakiś komplement. Deprecjonujące? Oczywiście - im właśnie na tym zależy.

DLACZEGO MI TO ROBISZ?
Powodów, przez które wampiry emocjonalne się takowymi stają, jest wiele. Zazwyczaj są to traumatyczne przeżycia, które miały poważny wpływ na psychikę. Gwałt, molestowanie, problemy rodzinne, wyśmiewanie w szkole, choroba - tak naprawdę wszystko może mieć wpływ, jedynie od siły psychiki danego człowieka zależy, czy będzie na owe wpływy podatny.

JAK ROZPOZNAĆ, JAK SIĘ CHRONIĆ?
Gdy zaczynasz zauważać, że jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, po spotkaniach z tą osobą czujesz się wyjątkowo źle - to bardzo możliwe, że właśnie padłeś ofiarą wampira. Ciągle słyszysz same negatywy, wesoła konwersacja raczej się nie zdarza [a nawet jeśli, to prawdopodobnie dlatego, bo stałeś się w niej ofiarą żartów] - to chyba wystarczający znak, że coś trzeba z tym zrobić. Tylko co?
Czytając różne strony i poszukując porad dla takich wampirów, myślałam, że może jest jakiś sposób, może da się im pomóc. Jeśli jednak oni tego nie widzą, a co gorsza - nie chcą widzieć - nie ma już dla nich, a tym samym i dla nas ratunku. Jedyna rada, takie podsumowanie tych wszystkich stron - jeśli padłeś ofiarą wampira, uciekaj.

Nie można pozwolić sobie na manipulacje naszymi emocjami. Na zżeranie naszej energii, naszego prawdziwego, pozytywnego ja. Chociaż przykre jest to, że nie można takiej osobie pomóc - najczęściej wampiry energetyczne zupełnie nie zdają sobie sprawy, że nimi są. Nie wpisują przecież w wyszukiwarkę zapytania 'wampiry energetyczne - czy to ja?'.
Dlatego doszłam do wniosku, że z pewnymi osobami, z tymi, z którymi nie zerwiemy kontaktu, trzeba jakoś świadomie nauczyć się postępować. Niektórym dać czas i zobaczyć, co z nim zrobią. Jeśli jednak nie zrozumieją i szansy nie wykorzystają - lepiej odejść i dać im żyć na swój sposób - wampirów wokół nas i tak jest, zapewne, wystarczająco.

A czy Wy zauważyliście w swoim otoczeniu takie osoby?


---
korolowa

poniedziałek, 14 lipca 2014

Chciałam zbawić świat ...




'Umieraj stąd, bierz co twoje i won'...
Jak świetnie słowa tej piosenki Hey oddają mój dzisiejszy stan... co się ostatnio dzieje z ludźmi? Zbyt dużo pełni księżyca, czy co?


 

CHCIAŁAM ZBAWIĆ ŚWIAT

 
Chciałam zbawić świat

Bawiąc się lalkami
budując im domy

i odnajdując Kenów
Gryząc ziemię
popchnięta

Przez Kaśkę na podwórku
Płakałam.
Połykąjąc

Powietrze
Pachnące zgnilizną słów

Próbując za mocno
Upadając za często
Wracałam

Nieraz do mojej zabawy.
Jak dobrze że teraz

Już z tego wyrosłam






---
korolowa


sobota, 12 lipca 2014

Czy otyłość naprawdę jest piękna?

Napiszę szczerze i bez ogródek : denerwuje mnie już ta cała poprawność polityczna. Zamiast 'czarny' mówimy 'Afroamerykanin', do pani w białym kitlu mówimy lekarka, a do dam z ministerstwa - ministra (?). Oczywiście, musimy mieć na względzie uczucia innych, wyrażać się tak, aby ich nie zranić. Ale niektóre z nich to już przesada, tym bardziej, że taka nadpoprawność czasami w ogóle nie pomaga, a nawet - wręcz odwrotnie. Co mam na myśli?

Mówi się, że chudość jest nieładna. Że anoreksja i bulimia to największy problem współczesnych dziewcząt. Bullshit! Moim zdaniem, istnieje wiele, o wiele większy i zupełnie przeciwstawny do tego problem - otyłość.

Wytłumaczcie mi, jak to jest, że gdy chuda kobieta umieszcza swoje zdjęcie, często pojawiają się komentarze typu 'facet nie pies, na kości nie leci' czy nawet 'tylko kobiety z krągłościami są piękne', a gdy robi to jakaś 18-latka z 30-oma kilogramami nadwagi, zaraz pojawia się grupa wsparcia z setkami, ba! z tysiącami ludzi piszących 'no co Ty, jesteś piękna! ?
Dla mnie to jest po prostu jakiś dziwny fenomen. Ludzie tak mocno zaangażowali się w tą poprawność, że nie zauważyli, że tym samym mogą zranić inną, przeciwstawną społeczność. I tak oto zaczął się hejt na ludzi chudych, no bo przecież są chudzi, a nie grubi, ich już nie trzeba wspierać.
Przepraszam bardzo, ale niektórym się już chyba całkiem, nie tylko w głowach, poprzewracało. Co to za jakieś dziwne zasady: jak jestem za jednym, to już muszę najeżdżać na drugich?  Tak w ogóle, to od kiedy to wspiera się niezdrowy tryb życia? Bo, powiedzmy sobie szczerze: tak samo jak niedowaga, tak i nadwaga nie jest czymś dobrym. Oczywiście wszystko zależy od wagi problemu. I to dosłownie. U niektórych, tych paru kilogramów, czy to mniej czy więcej, może być w ogóle nie widać. U innych, tym bardziej niskich osób, wystarczy 10 kilo, aby wyglądać jak - nie bójmy się tego powiedzieć - pasztecik.

Dlatego, moi drodzy, zachęcam do niczego innego jak zadbania o siebie - nie chodzi tu już nawet o ten cholerny wygląd, ale o nasze zdrowie! Owszem, są osoby, które właśnie z powodu choroby - np. cukrzycy, tarczycy i innych - mają prawo mieć zaburzenia w metabolizmie, a tym samym i zmiany w sylwetce, i takich osób w ogóle się nie czepiam. Jednak w większości przypadków to, że ludzie wyglądają jak wyglądają, zawdzięczają jedynie samym sobie. Objadasz się na co dzień fast foodami, masz pracę w trybie siedzącym, do której dojeżdżasz samochodem, po czym przychodzisz do domu i pierwsze co robisz to wchłonienie czteroposiłkowego obiadu - nie dziw się, że jesteś otyła i, do cholery, nie wrzucaj swych fotek na Prawdziwe kobiety mają krągłości, aby tylko przeczytać jaka to nie jesteś piękna - swoją drogą, to naprawdę dowartościowuje? Girl, please.


kobieta.wp.pl


Wylewy, zawały serca i mózgu, miażdżyce, choroby nerek, o rozstępach nawet nie wspominając - ile chorób mm jeszcze wymienić, żebyście w końcu przejrzeli na oczy? Myślisz: ale przecież nie ważę 300-kilo; myślę: niewiele jej brakuje, żeby doprowadzić się do skrzyżowania małpy ze słoniem. Naprawdę, jeśli Twoje BMI wskazuje ponad 30, a Ty dalej wrzucasz focie z wciągniętym brzuchem i obrażasz szczuplejsze koleżanki, to znaczy, że coś już jest mocno nie tak.
Więc weź się dziewczyno, czy też chłopaku, w garść, bo już nie mogę czytać tych wszystkich bzdur. Bo ani zbytnia chudość, ani otyłość nie jest normalna. Ruszcie się i zacznijcie coś z sobą robić - żadne strony ani inni ludzie Wam w tym tak nie pomogą, jeśli Wy najpierw nie pomożecie sami sobie.

A wylewanie swej żółci na innych - cóż, ukazuje to imho jedynie wielkość Waszej frustracji i zazdrości - ktoś ma, czuje się, wygląda lepiej...
...ale przecież Ty też możesz. Nie od jutra. Od dziś.

---
korolowa

wtorek, 8 lipca 2014

Przedsiębiorcy - nie płaćcie!

Wczoraj do mojego A. przyszedł list z Warszawy. W adresie wymieniona była firma A., wobec czego sądziliśmy, że to kolejna reklama. List wyglądał jednak bardzo formalnie. Wyglądało na to, że  - co już się wydało podejrzane - w 2011 roku w życie weszła niby jakaś ustawa, która ma na celu sprawdzenie wiarygodności przedsiębiorców, w związku z czym teraz każdy z nich musi wpłacić kwotę wysokości 195 złotych (!) na konto Centralnego Rejestru Płatników.

Wydało nam się to bardzo podejrzane, tym bardziej, że czas zapłaty wynosił zaledwie tydzień.
Andrzej zasięgnął porady u eksperta i, oczywiście, okazało się, że ten list to zwykłe oszustwo.

Chcąc przestrzec innych posiadaczy firmy, umieszczam poniżej wyżej wymieniony list.


Przed chwilą znalazłam stronę, która potwierdza informacje o dokonanym przestępstwie finansowym (KLIK). Ponoć sprawa trafiła do prokuratury. Mam nadzieję, że firma za to odpowiedzialna poniesie konsekwencje... chociaż, w czasach, gdy uczciwi ludzie wiążą koniec z końcem, a bogacze, niczym w Robin Hoodzie, na nich się bogacą, jakoś słabo w to wierzę. Bo, niestety, my nie żyjemy w bajce.

PS Jakbyście wiedzieli o innych takich oszustwach - piszcie!


---
korolowa

wtorek, 1 lipca 2014

Uśmiechnij się!

Chciałam Wam dzisiaj napisać coś ważnego. Coś bardzo istotnego, a jednocześnie, ach, jakże trudnego do zrealizowania. Zwłaszcza w Polsce. W tej strasznej, zapyziałej, pełnej bezrobocia Polsce.
Tak, to właśnie tutaj. Taka dziura we wszechświecie, na którą lubimy narzekać. Bo jest za zimno. Albo za gorąco. Bo nie ma pracy. Albo dlatego, że masz pryszcze lub dwa kilo nadwagi, których i tak nikt nie widzi. Bo lepiej je zamalować toną tapety (nie dwa kilo, pryszcze!). Bo lepiej jest ponarzekać na młodzież, na rówieśników, rodziców, bo sami już nie wiedzą, co z Tobą zrobić.

Powiesz: tak, łatwo Ci mówić, masz faceta, masz mieszkanie, no kurcze, nie masz na co narzekać.
Oczywiście, zgadzam się z tym. Ale uważam też, że : po pierwsze, w Polsce zawsze znajdzie się powód do narzekania i ja też spokojnie bym taki znalazła. A po drugie: chcesz coś zmienić - zacznij od siebie.

POWÓD: praca, finanse
Brakuje Ci pracy? Przede wszystkim zastanów się, w czym byś się odnalazł/a. Jeśli czujesz się słaby/a z kierunków ścisłych, zawsze możesz zrobić studia lub przynajmniej kurs z języka obcego. Angielski to teraz podstawa, warto zainwestować w coś bardziej niszowego lub nawet egzotycznego, np. rosyjski, chiński czy jakikolwiek język skandynawski. Sporą część rynku pracy wypełniają też teraz salony fryzjerskie czy kosmetyczne, które często szukają fachowej pomocy. Zawsze jest to jakaś alternatywa, przynajmniej jakieś odbicie od dna. Masz ścisły umysł? Tym lepiej dla Ciebie! Wiele firm potrzebuje teraz konkretnych fachowców, wystarczy się tylko rozejrzeć. Jedyne, co może denerwować, to wymagane doświadczenie, które ciężko zdobyć, skoro nikt wcześniej pracy nie oferował. Jednak zawsze warto się pytać, może ktoś będzie potrzebował np. zrobienia konkretnego projektu, a to już przecież też jakieś experience. No i - najważniejsze - jeśli masz pomysł na siebie, np. robisz piękne zdjęcia, chcesz sprzedawać coś niekonwencjonalnego itp - załóż firmę! To teraz najbardziej opłacalny pomysł na zarobek, w końcu zarabiasz tylko na samego siebie.


POWÓD: brak drugiej połówki

To nie jest żaden powód do zmartwień. Wiem, że to w moich ustach brzmi mało wiarygodnie, ale -hej, serio. Błagam, nie piszcie mi, że czujecie się samotni. Ja w wieku 24 lat mieszkałam przez pół roku sama, sama na 76 metrach kwadratowych i w tym czasie nie tylko nie miałam, ale, ba! - zerwałam z chłopakiem, bo stwierdziłam, że to zwyczajnie nie ma sensu i nie mam zamiaru się dalej męczyć. Niewiele po tym czasie co prawda poznałam A., ale i tak zamieszkaliśmy razem dopiero kilka miesięcy później. Więc, serio, nie piszcie mi o samotności i o tym jak Wam źle. Skupcie się na nauce, studiach, na swoim hobby, rozwijajcie swe pasje. Polubcie siebie, a wtedy, wcześniej czy później, w końcu ktoś polubi Was. I to może nawet more than friends,

POWÓD: inne
Powyżej zaprezentowałam tylko dwa najczęściej wymieniane powody. oczywiście może się zdarzyć, że ktoś jest np. powaźnie chory i naprawdę ma na co psioczyć. Niektórych rzeczy faktycznie nie przeskoczymy.
Większość jednak jest do zmiany. Prawie wszystko można zmienić i ulepszyć, jeśli tylko się chce.

Dlatego dziś, proszę Cię o jedno - nie mów nic negatywnego. Pomyśl, co możesz zrobić. Popracuj nad sobą. I, najważniejsze - uśmiechnij się - bo od tego zaczyna się Twoja nowa droga, szansa na lepsze życie.
:)

---
korolowa

czwartek, 26 czerwca 2014

Smutny autobus - tego się spodziewaliście?

Oglądając filmik, który mam zamiar poniżej umieścić, w pierwszej chwili ma się wrażenie, że jesteśmy świadkami swojego rodzaju umoralniania. Być może to kampania przeciw dyskryminacji, a może nawet rasizmowi? Może ma na celu pomóc ludziom w depresji? To były pierwsze myśli, które nasunęły mi się podczas oglądania tej...kampanii, czy, jak to ujęto, 'bezpłatnej usłudze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych'.
Okazało się bowiem, że celem tego filmiku było ostrzeżenie oraz zwrócenie uwagi na bezpieczeństwo pojazdów, którymi jeżdżą dzieci, mówiąc precyzyjniej - autobusów.



Wszakże wiele jest wycieczek, szkolnych, studenckich czy też organizowanych z różnych placówek pozanaukowych, które jako środek transportu wykorzystują właśnie nic innego jak różnego rodzaju busy czy autobusy. Sprawność techniczna takowych pozostawia jednak nierzadko wiele do życzenia. Wydaje mi się jednak, że mimo wszystko większość wypadków dotyczących tychże pojazdów to zdarzenia losowe lub zwyczajne gapiostwo, coś raczej nieumyślnego. Weźmy chociażby pod uwagę ostatni wypadek -wtedy, czyli kilkanaście dni temu, pod Gdańskiem rannych zostało dwanaścioro dzieci. Powodem wypadku było uderzenie kierowcy autobusu w tył ciężarówki, jednak nie ustalono dokładnie, dlaczego tak się stało. Nikt jednak o stanie technicznym nie wspomniał.

Chciałabym się jednak odnieść do samej koncepcji filmiku. Mnie, szczerze mówiąc, bardzo  zaskoczyła końcówka, kiedy dowiedziałam się, że nie, to nie jest filmik pod tytułem 'Pomóż nam wyjść z depresji' czy nawet 'No matter if you black or white'. Oczywiście uważam, że to świetnie, jeśli ludzie starają się w jakikolwiek sposób ukazać problemy związane z bezpieczeństwem lub innego rodzaju, dzięki czemu być może zostaną one rozwiązane, ale...w sposób tak dramatyczny? A przede wszystkim...tak zupełnie niespodziewany?
Nie chcę tutaj absolutnie kogokolwiek źle ocenić, w końcu Ministerstwo dobre intencje miało...tylko, jak dla mnie, może w troszkę inny sposób mogło te intencje zrealizować.

A Wy jak uważacie? Podoba Wam się koncepcja Smutnego Autobusu?





---
korolowa

sobota, 21 czerwca 2014

One way ticket to the moon...czyli Bilet na Księżyc

Pamiętacie moją skromną recenzję książki 'PRL w klimacie absurdu'(klik)? Świetna pozycja dla tych, którzy żyli w latach 60.-90. i lubią sobie powspominać stare czasy lub dla tych, którzy chcieliby się czegoś na temat tamtego okresu dowiedzieć.
Jednak nie o książce chciałam. Tym razem mam bowiem ochotę zabrać Was w lata już minione, lecz w filmie. Nie bez powodu jednak wspomniałam o tej książce - tym razem mój wehikuł czasu zabierze nas dokładnie do lat 60. i 70 PRL.

BILET NA KSIĘŻYC - BILET PO ŻYCIE?

Mateusz Kościukiewicz, to znaczy Antoni, ma towarzyszyć swojemu bratu podczas dłuuugiej 'wyprawy' odległości Rzeszów-Świnoujście (u mnie Rzeszów-Stargard = 15 godzin w pociągu, więc znam ich ból!). Nie jest to jednak żaden przyjemny wakacyjny wypad (choć brat usilnie się stara, aby takowym go właśnie zrobić), tylko przeprowadzka na 3 lata do Marynarki Wojennej. Skromny i wrażliwy Adam (Filip Pławiak) musi zostawić dziewczynę, rodziców oraz cały sielski obrazek, aby, być może kiedyś, walczyć w imię ojczyzny.
Wyruszając w tą braterską wyprawę, nawet nie zdaje sobie sprawy, ile go jeszcze czeka i jak bardzo sama podróż ze spokrewnionym, lecz jakże innym człowiekiem, go zmieni...





Próbowałam w tym filmie dostrzec jakiekolwiek uchybienia. Aktorzy? Byli ci mniej i bardziej znani, tak jak Przybylską i Chyrę, mogliśmy również zobaczyć Filipa Pławiaka ('Kamienie na szaniec', 'Pokłosie') czy Kaję Waldę (serial Tancerze). Najlepszymi umiejętnościami aktorskimi popisał się tutaj imho Mateusz Kościukiewicz jako ten bardziej szalony i zabawowy brat.

W tle wydarzeń można było usłyszeć stare, polskie przeboje (zespół Mazowsze, Skaldowie, Halina Frąckowiak) jak i angielskojęzyczne, w tym odnoszące się do tytułu filmu One Way Ticket to the Moon. 

Jeżeli zatem chcecie się dowiedzieć, dlaczego  w 1987 roku PRL znalazła się w czołówce rankingów piractwa powietrznego czy po prostu przypomnieć sobie ten pyszny smak pomarańczowych cukierków i kolorowych dyskotek, śmiało sięgajcie po ten film! W końcu PRL to nie tylko okres szarych absurdów, ale i życia pełnego różnych barw, a to Jacek Bromski przedstawił imho doskonale, oddając klimat sprzed tych kilku(dziesięciu) lat.



---
korolowa

piątek, 13 czerwca 2014

Piątek trzynastego? Pełnia? Nie, to tylko...wybuchy na słońcu.

Dziś mogą się dziać dziwne rzeczy:  smsy nie dochodzić, telefony - nie dzwonić, mikrofale - nie działać; ogólnie wszystko co ma związek z prądem i tym podobnymi może zostać zakłócone. Powód? Nie tylko piątek trzynastego, ale także i to, co trwa już od kilku dni - wybuchy na słońcu. Mogą one powodować burze magnetyczne na Ziemi, tym samym powodując zakłócenia w działaniu różnych urządzeń.
Dlatego jeśli spodziewacie się ważnych telefonów, a takowych póki co nie otrzymujecie - musicie, niestety, uzbroić się w cierpliwość.

Żeby tego było mało, dziś również wypada pełnia księżyca, a noc ma być najjaśniejszą w tym roku.
Ostatni raz pełnia w piątek trzynastego miała miejsce w 2011 roku, zaś następna wypada na 13 października 2019 roku (artykuł tutaj).

My, z okazji Dni Stargardu, wybieramy się dziś na koncert Dżemu. I choć pogoda nie jest najlepsza, to i tak nie zrazi nas i nie zniechęci do wyjścia. Czarny kot -  też nie!


foto: http://pl.forwallpaper.com/wallpaper/full-moon-black-cat-413396.html



Szczęśliwego dnia życzę!



---
korolowa


czwartek, 12 czerwca 2014

Dziecko w czasie upałów - problem zaganianych rodziców?

Wielu ludzi to, co się ostatnio stało, wstrząsa nie mniej niż katastrofa smoleńska.
Trzylatka zostaje pozostawiona w samochodzie przez swojego ojca na kilka godzin. Jest upał. Mężczyzna zapomnia o córce, którą miał odwieźć do przedszkola, a sam po prostu idzie do pracy. Gdy wraca, dziecko już nie żyje.

W Internecie zaczęła się nagonka: jak można było tak zostawić dziecko!?, w bagażniku to dziecko było? - to tylko niektóre z tych nieprzychylnych komentarzy. Ciężko się z niektórymi stwierdzeniami nie zgodzić.
Po pierwsze, jak to możliwe, że najbliższa istota, rodzic, zapomina o własnym dziecku? Ponadto dość nieprawdopodobnym wydaje się nie zauważenie, że w środku samochodu nie został taki maleńki, jednakże ruchliwy człowieczek - dzieci zazwyczaj jeśli nie hałasują, to przynajmniej coś mówią, zwalają, dotykają, widać je choćby w bocznym lusterku. Takie niedopilnowanie, niezauważenie zdaje się być wręcz niemożliwe.

Z drugiej jednak strony: czy powinno się wydawać wyrok na kogoś, po kim widać, że naprawdę bardzo przeżywa całe zdarzenie? Że doznał takiej traumy, że wylądował nawet w szpitalu psychiatrycznym? Czy to nie jest już wystarczającą karą, najgorszym koszmarem na całe życie?

Niestety nie pierwszy to taki przypadek i nie ostatni. Rocznie w taki sposób w samych Stanach umiera aż kilkadziesiąt dzieci (w 2011r. 33 osoby)!

Rada dla rodziców? 'Klips - zapięty do spodni i zapięty do nosidełka z dzieckiem' - mówi ekspert w TVN24. Chodzi o to, aby przy podnoszeniu się z samochodu poczuć ciągnięcie, które pomoże nam zreflektować się, że mamy w pojeździe jeszcze jednego osobnika. Może to pomoże zabieganym rodzicom przypomnieć sobie w czasie upalnych dni - i nie tylko - o swych pociechach?


foto:odberbecia.pl


---
korolowa

niedziela, 1 czerwca 2014

Artem Furman wygrywa! - finał X Factor 2014 zza kulis

'Tutaj wszystko, proszę Państwa, dzieje się spontanicznie. To znaczy, kiedy ja powiem, żeby Państwo wstali i klaskali, to Państwo będa spontanicznie wstawać i klaskać. Kiedy Kuba powie coś śmiesznego, to proszę klaskać, a najlepiej dodatkowo jeszcze śmiać się na cały głos'.
Tak oto, nazwijmy go, podpowiadacz [jeśli ktoś mi poda właściwy tytuł dla tego pana, będę wdzięczna] rozpoczął naszą przygodę z warszawskim studio Transcolor i ostatnim odcinkiem jednego z najbardziej popularnych polskich show.
'30 sekund do rozpoczęcia programu, proszę wszystkich o powrót na swoje miejsca'.
10, 9, 8...
...3,2,1, wstajemy!'
Publiczność na znak pana podpowiadacza wstaje. Rozlegają się oklaski, na scenę wchodzą jurorzy.
 Wojewódzki prezentuje się podobnie jak na srebrnym ekranie. Farna - piękny makijaż, faktycznie trochę jej się przytyło. Makijażysta przybiega w przerwach, aby poprawić lekkie niedoskonałości. Czesław jest naprawdę niziutki, a Tatiana - istne chucherko, chudziutka i zgrabna, imho piękna kobieta.

Rozpoczyna się najważniejsze - występy finalistów.
Uczestnicy mają dziś śpiewać aż cztery razy - piosenkę z castingu, utwór zaśpiewany już kiedyś podczas programu, piosenkę z gwiazdą oraz wykonany wspólnie utwór z innymi uczestnikami.
Pomiędzy koncertami były oczywiście komentarze jurorów. Aż przykro mi to pisać, ale to wszystko było tak sztuczne i tak bardzo niespontaniczne, że już chyba nasze brawa miały w sobie więcej autentyczności.

Marta Bijan, niestety, nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak za pierwszym razem, śpiewając Wrecking Ball. Ania Tacikowska? Była nawet niezła i miała spore szanse na wygraną do momentu zaśpiewania piosenki z gwiazdą, która ją zdecydowanie przyćmiła.

I na sam koniec, taki eklerek, występ kochanego przez naszą trójkę (i nie tylko) Artema. Głosy Artema i Jessie Ware w piosence 'Wildest Moments' tak cudownie się zgrały, że z całą pewnością i bez wyrzutów sumienia mogłam od razu stwierdzić: on zasługuje na wygraną!


video z X Factor (youtube)


Dlatego, kiedy usłyszeliśmy słowa Patrycji Kazadii (po ogłoszeniu trzeciego miejsca - przyp. - zajęła Anna Tacikowska; swoją drogą Kazadi jest naprawdę olśniewająca i była tam chyba najbardziej kompetentna - właściwa osoba na właściwym miejscu), że program X Factor 2014 wygrywa... Artem Furman, nie posiadaliśmy się z radości! Mój kuzyn wygrał najpopularniejszy polski program muzyczny!
Niestety nie udało nam się później do niego dostać, ponieważ czas nas gonił, a Artem był wtedy oblegany przez masę fotoreporterów. Niemniej później skontaktowaliśmy się z nim telefonicznie, gratulując zwycięstwa. Mam nadzieję, że zobaczymy się z nim w tym roku i będziemy mogli razem jeszcze raz wspólnie świętować jego sukces.

JESZCZE RAZ WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ARTEM - ZASŁUŻYŁEŚ NA WYGRANĄ !
Your American dream has come true!

Poniżej parę zdjęć z wydarzenia:








---
korolowa