Polub mnie na FB :)

niedziela, 27 kwietnia 2014

Santo Subito!

Jan Paweł II został ogłoszony świętym. Wraz z nim, kanonizowany został również Jan XXIII.


 kanonizacja.niedziela.pl


Wielu może się nie zgadzać z taką decyzją, wszakże czymże jest rzekomy cud, którego dokonał? Czy cudem można nazwać fakt, że kobieta cierpiąca na tętniaka mózgu i modląca się podczas beatyfikacji papieża, nagle wyzdrowiała? Czy nie zaszedł tu czasem efekt placebo? Przecież i takie medyczne 'cuda się zdarzają...

Czego jednak naszemu polskiemu Papieżowi nie można odebrać to fakt, że udało mu się, razem z Solidarnością i Lechem Wałęsą na jej czele, zwalczyć komunizm; dzięki wielu podróżom poprawił sytuacje polityczne w wielu krajach. Dodatkowo dążył do jedności, takiej ogólnej, międzyludzkiej, a także do porozumienia między religiami. Pojawiał się tam, gdzie nie był wcześniej żaden inny Papież, przemierzał kontynenty, by godzić waśnie.

Jedyny Polak, któremu udało się zostać papieżem - Karol Wojtyła.
Czy zasłużył na miano świętego? Jeżeli świętym można nazwać kogoś dobrego, pomagającego ludziom na miarę swych możliwości, po prostu - człowieka o dobrym sercu - na pewno tak.


---
korolowa

czwartek, 17 kwietnia 2014

Wielkanoc i konkurs

Kochani moi!

Święta tuż za pasem, a zapewne większość z Was jest właśnie w ferworze pracy.
Myjemy okna, czyścimy zaniedbane kąty, przygotowujemy mazurki, jaja i inne wielkanocne potrawy.


foto: http://swiat-obrazkow.pl/obrazek-wielkanocny_stol-1-16056-328.html

Ostatnio na zajęciach spytałam swych uczniów (15-18 lat), jak oni postrzegają święta.
Dla większości z nich tak naprawdę niewiele one znaczą. Owszem, trzeba pójść do kościoła, poświęcić wielkanocny koszyczek, no i miło się siedzi z rodziną przy stole...ale to wszystko. I powiem szczerze, że ja też tak mam. Jakoś nigdy nie przywiązywałam wagi do Wielkanocy, zawsze zdecydowanie bardziej wolałam Boże Narodzenie. Lubię ten śnieg za oknem i całą tą otoczkę kreowaną wokół tych świąt.
I dlatego to, co mi niektóre osoby powiedziały, bardzo mi się spodobało: na pytanie, o co chodzi w tych świętach, czy to bardziej komercja czy religia, ktoś odpowiedział: 'A po co to w ogóle oddzielać?'.
W zasadzie, nie sposób mi się nie zgodzić. Czy czekoladowy zajączek jakoś specjalnie przeszkadza w duchowym odbiorze, w czczeniu Zmartwychwstania Pańskiego? Czy eggs hunt (przyjęty z Niemiec zwyczaj szukania jajek w ogrodzie, coraz bardziej popularny w Polsce) nie powinien być praktykowany tylko dlatego, bo nie leży to w naszej katolickiej tradycji? Ja się pytam: czy Polska zawsze musi być taka smutna? Dlaczego w tylu kościołach puszcza się takie, za przeproszeniem, smęty? Proponowałabym wnieść więcej radości do naszych polskich zwyczajów, więcej optymizmu (przecież Polacy są tacy przyjaźni i ciepli!). Nie mówię, żeby zaraz skakać czy robić fikołki  podczas pogrzebów, ale, seriously, spójrzmy na Afroamerykanów i ich radość - dlaczego nie moglibyśmy wprowadzić chociaż elementów, chociaż cząstki z tego do naszego Kościoła?


Stąd mój wiosenno-wielkanocny konkurs dla Was!
Pytanie brzmi:
Czy jest coś, co zmienilibyście w Świętach (nie tylko Wielkanocnych) i jeśli tak, to co?

Zgłoszenia proszę przesyłać na adres lotte555@gmail.com.
Czekam na Wasze soczyste wypowiedzi!

Do wygrania piękna zakładka od Ani, z pięknym tłem zarówno z jednej jak i drugiej strony :) (MRUGAMY).



Powodzenia !


---
korolowa

niedziela, 13 kwietnia 2014

Biżuteryjne dziwności - o Psychedelic Art

Witajcie kochani!

Weekend już co prawda prawie minął, ja jednak mam dla Was coś ciekawego na jego zakończenie - dziś chciałabym bowiem  przedstawić Wam nieco twórczość mojej znajomej.

Któż (a przynajmniej, któraż z Was) nie lubi biżuterii? Ty, Ty, a może Ty?
Ja osobiście nie znam żadnej kobiety, która nie ubrałaby od czasu do czasu chociaż jednego, ulubionego pierścionka czy naszyjnika.
Jeśli dodatkowo lubicie klimaty rodem z filmów Burtona lub burtonopodobnych, zaręczam, że znajdujecie się właśnie w idealnym miejscu.

Psychedelic Art zostało wręcz stworzone dla ludzi pragnących oryginalności, lubujących się w mrocznych, a nawet nieco, jak sama nazwa wskazuje, psychodelicznych klimatach.
Można tu zamówić niemal każdy rodzaj biżuterii: od pierścionków począwszy, na naszyjnikach, bransoletkach i kolczykach skończywszy.

Zresztą, co ja będę opowiadać: zdjęcia tych, wychodzących spod ręki Klaudii, dziełek, mówią chyba same za siebie:




Takie i jeszcze wiele innych cudowności możecie zobaczyć na fejsbukowej stronie Klaudii :KLIK:. Niektóre z tych prac są już gotowe i od razu 'do wzięcia', inne - czekają na Twoje zamówienie!

Myślę, że taka spersonalizowana biżuteria może stać się świetnym podarunkiem, zarówno dla drugiej osoby jak i dla nas samych.
Ja taki podarunek już sobie u Klaudii zamówiłam :)

Gdybyście byli zainteresowani, polecam jeszcze raz stronę Psychedelic Art na Facebooku.



---
korolowa

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Między kartkami życia...

Mam takie różne dziwne myśli po wczorajszym dniu. Wczoraj minął bowiem kolejny rok od śmierci najbliższej mi na całym świecie osoby. Bardzo często o niej myślę, nawet częściej niż na samym początku... początku końca. Zastanawiam się, jak mogłaby mi poradzić w pewnych sprawach. Co by mi powiedziała, gdybym podeszła do niej i poprosiła o konkretne odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Jak doradziłaby mi w tych mniej ważnych, codziennych sprawach, na przykład, czy dobrze dopasowałam bluzkę do spódnicy. Wiadomo, mogę o to spytać mojego A., jednak męski punkt widzenia różni się nieco od tego kobiecego.
Albo czy te a te kwiatki mam podlewać codziennie lub jakiej w ogóle wymagają pielęgnacji. Gdzie znaleźć takie a takie, rzadko spotykane, produkty spożywcze.  
Pytań całe mnóstwo, odpowiedzi od Niej - nie słyszę.





Chciałabym chyba wiedzieć, że mam brata. Starszego ode mnie. Wtedy wszystko byłoby dla mnie prostsze. Więcej bym potrafiła zrozumieć. Od razu chciałabym jednak wyjaśnić - nie, nie mam żadnego brata. Jednak gdyby się okazało, że istnieje, mam wrażenie, że już go znam. I to by mi bardzo, bardzo dużo wyjaśniało.

Przepraszam, że znowu piszę tak tajemniczo. Mam ochotę się uzewnętrznić, ale blog, jako wirtualne miejsce publiczne, jednak dość ogranicza. Nie każdy musi wiedzieć, o co mi chodzi. Nawet nie chciałabym, aby wszyscy wiedzieli.
 Poważnie zaczynam się zastanawiać nad sensem blogowania tutaj. Jedni chcą mnie naprawdę poznać, inni zaglądają tu z nudy, jeszcze inni tylko po to, by sprawdzić, czy czasem mi się nie podwinęła noga. Tych ostatnich muszę jednak rozczarować - nie mam zamiaru pisać tu o takich sprawach. W ogóle o moich osobistych, no bo jak to tak. Przecież założenie me było inne. Ciekawostki, wiersze, rekomendacje, obserwacje życia...ale strefa prywatna? Z jednej strony - wolałabym ją chronić. Z drugiej - nie do końca jest to możliwe - za każdym wszakże razem w jakiś sposób się okrywam.
Dlatego - tak, znacie mnie, ale tylko trochę.
Choć czasami można znać kogoś krótko i mieć wrażenie, jakby się tą osobę znało całe życie.
Macie tak czasami?
Ja mam tak właśnie teraz. To znaczy, kilka razy mi się to przytrafiło. Tak, z A. też. I czasami zastanawiam się, jak to jest, że kogoś się tak po prostu, niemal od początku, tak bardzo lubi. I się ufa, może niebezgranicznie, ale tak normalnie, tak jakbyśmy zaufali swojemu ojcu, matce czy bratu.

Świetnie jest mieć takie osoby obok siebie, o ile wiesz, czego od nich i od siebie oczekujesz. Jeśli potrafisz wytłumaczyć sobie pewne fakty. Wtedy jest o wiele, wiele łatwiej.

 
*** 
między kartkami życia
smutkiem jednym a drugim
znalazłam nagle Twe zdjęcie
bez łzy i codziennej szarugi
spojrzałam w Twe piwne oczy
usta jak twarz uśmiechnięte
i nawet przez chwilę wiedziałam
czym tak naprawdę jest szczęście
***


 
PS Wybaczcie ten dziwny i być może nie do końca zrozumiały wpis, widocznie kobiece sprawy, pogoda za oknem oraz melancholijne dźwięki gitary zrobiły swoje.



---
korolowa

wtorek, 1 kwietnia 2014

Muzyka każdego pokolenia

Ostatnio na jednych z moich poniedziałkowych zajęć miałam tylko jedną osobę, a zatem mogłam porozmawiać z nią bardzo, bardzo długo na różne tematy.
Dowiedziałam się co nieco na temat jej ulubionej muzyki, zespołów, których obecnie słucha. Bardzo miło mi się rozmawiało, to naprawdę inteligentna, młoda osoba, więc tym bardziej cieszę się, że uczęszcza na moje zajęcia.

Wieczorem, gdy kończyłam gotować obiad na następny dzień, do domu wrócił zmęczony A. Zaczęliśmy rozmawiać o ostatnim koncercie i o muzyce ogólnie. Wtedy uświadomiłam sobie, że ta dziewczynka z moich zajęć jest dokładnie w tym wieku, w którym ja byłam, kiedy muzyka zaczęła władać moim sercem. Czternaście, piętnaście lat. Boże, kiedy te, więcej niż 10 lat, minęło? Andrzej słuchał wtedy Pink Floyd. Ja, jako zbuntowana (choć tak naprawdę tylko wewnętrznie) nastolatka, namiętnie oddawałam się piosenkom Avril Lavigne.

Boże, jak dawno jej nie słuchałam, pomyślałam. Co najmniej dwa lata. Co najmniej.
Teraz jej muzyka wydaje mi się trochę nawet śmieszna...ale co z tego? Wtedy to było coś, co pchało mnie do przodu; coś, co dawało mi szansę wierzyć, że będzie inaczej. Że mogę wszystko.

Czy to źle? Tego akurat bym nie powiedziała. W końcu każdy przechodzi ten wiek buntu, wiek, w którym muzyka staje się ważną partią naszego życia. Gdy po zgaszeniu świateł, zamiast iść spać, siadamy na parapecie, zakładamy na uszy słuchawki i ...nagle znajdujemy się w innej rzeczywistości.

Czego teraz słuchają nastolatki? Tak, to moje pytanie do Was - czy jesteście w stanie mi na nie odpowiedzieć?

Przecież chyba każdy czegoś słucha...i każde pokolenie, mimo niewielkich różnic, ma jakichś wspólnych, muzycznych idoli.


Pierwsza usłyszana przeze mnie piosenka Avril, do której dalej mam ogromny sentyment


A Wy kogo słuchaliście mając 14, 15 lat?

---
korolowa