Polub mnie na FB :)

czwartek, 31 stycznia 2013

Kupy pełen goryczy wywód.

Nie polecam czytać osobom ze zbyt bogatą wyobraźnią oraz pewnymi skłonnościami... ;)
Have fun!
 

W kupie siła, mówią często,
czemu więc sponiewieranam?
Czy też rzadka, czy też gęsta,
spływam z dupci mego pana.

Ja przywdziewam kształty różne,
kulką żem bądź wielokątem
raz żem szersza, raz podłużna,
raz bez rogów, a raz z kątem.

Kolor również mi się zmienia
w zależności od twej diety
raz żem czarna niczym ziemia
lub brązowa - to z podniety!

Czemu zatem tak gównianie
myślą ludzie właśnie o mnie?
Czy ich życie tak spaprane,
że i me ma być ułomne?

Moczu się tak wyżalając,
kończę wywód, mówiąc: dupa
ściska za to wszystkich, znając
życie, gdy prze kupa!

---
korolowa

środa, 30 stycznia 2013

Grey

Rozejrzał się dookoła. Wszędzie widział twarze. Pełno ludzkich, znanych mu z dnia codziennego par oczu, fryzur i wymuszonych uśmiechów. Pełno tych samych smutków i niespełnionych oczekiwań. Widział twarze ludzi zawiedzionych. Targających się z myślami - czy warto tak dalej?
Widział przechodzącą przez ulicę matkę z około pięcioletnią dziewczynką. Darła się wniebogłosy, że nie chce do przedszkola.  'Mamusia musi iść do pracy', powtarzała jej młoda jeszcze kobieta, 'ale jutro babcia już z tobą zostanie'.
Odwrócił się w innym kierunku. Nie chciał słyszeć o pracy. Jego wzrok padł w kierunku żebrzącego dziadka.
'Panie ładny, daj pan na chleb!' błagał, padając przed nim na kolana. On nie dawał. Nie wiedział, gdzie kończy się prawda, a zaczyna zwykłe wyłudzanie na piwo. Nie chciał też, by później w komunikacji miejskiej, ktoś taki siedział obok jakiegoś dziecka zionąc brudem i alkoholem. To nie było w porządku.
Zauważył też psa przebiegającego przez ulicę. Podobny do jamnika, trochę kundlowaty. Z obciętym w połowie ogonem i bez jednej przedniej łapki. Skomlał, a z jego sierści leciały strużki ciemnoczerwonej cieczy.
Wzniósł oczy ku niebu. Miał już dość. Dość tego codziennego, przygnębiającego obrazu,  szarości i bylejakości.


Tym bardziej nie mógł uwierzyć, że się zjawiła. Wyciągnęła ku niemu dłoń, tak piękną i delikatną, że aż bał się ją złapać, aby nie skruszyć tej doskonałej porcelany. Jej bladość i jasność oczarowały go, ale też i zaintrygowały. 'Chodź ze mną', rozkazała mu piękność. Wpatrywała się w jego oczy, a jej własne lśniły jak tysiące diamentów, całkowicie go hipnotyzując.
'Chodź, to już Twój czas', ponagliła go. 'Nasz czas'.
Nie musiała go już dłużej prosić.
Odchodził wraz z nią, z uśmiechem na ustach. Zdążył wylać swoje ostatnie krople szczęścia, którego zdążył jeszcze tutaj zaznać.
Obróciwszy się za sobą po raz ostatni, zobaczył świat, który zostawia.
Mamę z dzieckiem, sklepowego pijaczka,  poturbowanego pieska...
Do tego obrazu, doszedł jeszcze jeden, ostatni element.
Jego poturbowane ciało, leżące na środku miejskiej ulicy.

---
korolowa

wtorek, 29 stycznia 2013

Bez Wstecz

ktoś przysiadł się
do mnie
 w ciasnym
pociągu

krajobraz za oknem
pałęta się w głowie

miast twarzy

mój wzrok
mieści wspomnienia

krzyczę w nich
głośno
do
samej siebie

i bez przystanku
i bez postoju
bez łez
bez żalu
i bez Wstecz

trzymam w kieszeni
bilet do
Nikąd



---
korolowa

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Na naukę - sposobem!

Witam Was ciepło wieczorową porą!

Teraz w niektórych województwach porozpoczynały się ferie, w innych mają się już ku końcowi.
Frywolne igraszki, wolny czas i błogie lenistwo - na to uczniowie czekali już cały semestr!

Niestety, nie wszyscy mają tak dobrze. Wiele osób należących do Starszej Grupy Uczniaków, to jest studentów, sesję ma dalej przed sobą lub jest w trakcie egzaminów. Fakt, spora część takowych jest już PO tych strasznych zmaganiach, z lepszym bądź gorszym rezultatem.

Co zrobić, aby nasza walka my vs szkoła zawsze kończyła się wynikiem 1:0 dla Ciebie, niezależnie od tego, czy jesteś jeszcze uczniem czy już studentem? Oto kilka podstawowych porad, które niby znamy, ale może jednak komuś się, na obecną chwilą, przydadzą.



1. Przed nauką, wywietrz pokój.
Niby swój smrodek jest fajny, bo jest swój, niemniej jednak lepiej pracuje się przy conajmniej neutralnym zapachu powietrza. Nic nas nie może rozpraszać.

2. Rób krótkie notatki.
Szczególnie dobry sposób dla wzrokowców i kinestetyków. Przepisując zdania, kolejny raz będziesz mógł na nie spojrzeć, zapamiętujac je jako pewien obraz w głowie. Do tego dochodzi ruch - wykonujesz jakąś czynność - trzymasz długopis, piszesz (btw, opcja idealna dla mnie).

3. Podkreślaj notatki flamastrem.
Sporządzone już notatki najlepiej podkreślać jest kolorowym flamastrem - najlepiej czerwonym lub pomarańczowym. Możesz też po prostu od razu pisać czerwonym długopisem, chociaż, podkreślając je, powtarzasz materiał conajmniej dwa razy (czyli tak jakby lepsza opcja, jeśli masz na to czas ;) ).

4. Czytaj na głos
Czytaj swoje notatki na głos, dzięki temu szybciej zrozumiesz sens danego tekstu. Jeśli szkoda Ci czasu, możesz również czytać na głos podręcznik czy jakiekolwiek inne streszczenia.

5. Spaceruj po pokoju
.Nie wiem jak Wam, ale mi bardzo pomaga mówienie na głos i dodatkowe chodzenie po pokoju, dzięki temu bardziej się skupiam. Warto spróbować!

6. Fiszki
Jeśli uczysz się języka i masz do opanowania masę słownictwa, świetnym sposobem na to okazują się być fiszki. Wystarczy przygotować małe karteczki i na każdej napisać polską nazwę danego słowa, zaś na ich odwrocie - to samo słowo w tym drugim języku, np. angielskim. Wyciągasz, mówisz i sprawdzasz - szybka weryfikacja wiedzy.

7. Muzyka
Niektórzy preferują absolutną ciszę. Inni jednak do nauki potrzebują jakichś pozytywnych, muzycznych wibracji. Najlepiej działa wtedy muzyka klasyczna - więc... może czas na Chopina albo Mozarta?

8. Skojarzenia
Nie możesz zapamiętać daty? Spróbuj ją sobie z czymś skojarzyć, porównać.
Np. 1410 - pomyśl, że zginęło 14 Niemców i 10 Polaków ;)

9. A może do pary?
Niektórzy lubią uczyć się sami, a obecność innych osób im przeszkadza.
Są jednak również i tacy, dla których wspólna nauka jest świetnym rozwiązaniem - w końcu można pytać się na bieżąco oraz porównywać notatki.
Sam się przekonaj, do której grupy należysz.

10. Przepytanie.
Poproś kogoś o solidne sprawdzenie Twoich wiadomości. Być może jest coś, co jeszcze powinieneś powtórzyć, coś nie do końca jeszcze zostało przyswojone?
Ewentualnie sprawdź się sam - często na końcu podręcznika znajdują się pytania, dzięki którym możemy zweryfikować naszą wiedzę.

To tylko niektóre pomocne wskazówki.
Tutaj podaję linki do innych stron zawierających różne metody oraz techniki lepszej nauki:

http://nastek.pl/szkola/2058,Metody-szybkiej-nauki
http://fruiti.pl/blog/14-ciekawy-sposob-na-nauk
http://jezykizpasja.wordpress.com/2012/01/05/10-najlepszych-sposobow-na-nauke-jezykow-obcych/
http://www.projektsukces.pl/szybka_nauka.html

A przede wszystkim, miśki, róbcie sobie przerwy! Nie długie i rzadkie, ale krótkie i częste!

W końcu bez przerwy na Facebooka czy GG zwariowalibyśmy, prawda? ;)
Tylko nie dłuższej niż 20-minutowej!!!

Życzę Wam wszystkim i każdemu z osobna samych pozytywnych wyników w tych znojach i trudach z groźną Panią Nauką :-)

Pozdrawiam wieczornie :)

---
korolowa



niedziela, 27 stycznia 2013

Na skróty


tak w skrócie mówiąc
poszliśmy na skróty
mamy brudne palce
obłocone buty

wzrok tak jakby tępy
ruchy spowolnione
wzór ust niedomknięty
i serca zwęglone 









---
korolowa

sobota, 26 stycznia 2013

O popularnym przemówieniu pani Krystyny P.

Wspaniałe przemówienie Pani poseł! Brawo!
Właśnie tacy ludzie powinni rządzić polską polityką!

Tak pięknie mówiła ostatnio Pani poseł o związkach. O braku moralności ludzi homoseksualnych.
O zaburzonej przez nich estetyce - tak, estetyka jest bardzo ważna, zwłaszcza węrdującego publicznie z ust do ust homoseksualnego języka. A FE!

O, albo o tym okropnym słowie na 'S', które oni uprawiają tylko dla własnej przyjemności. No bo przecież nie dla prokreacji dzieci!

Trzymanie się za rączkę, przy ludziach, przy dzieciach?! Ależ to absolutnie się w głowie nie mieści!

Tam jest w ogóle jakaś miłość? A gdzie tam - zwykła bliskość cielesna!
No bo przecież to tylko geje, geje i lesbijki. To na pewno jacyś chorzy ludzie, może nawet chorzy umysłowo?

A już na pewno chcą wszystkim zaszkodzić!
Tak, zwłaszcza mi  - pomyślała zapewne szanowna Pani poseł - bo przecież skoro ja nie mam rodziny, to dlaczego ci oni mieliby sobie ją budować?



---
korolowa

piątek, 25 stycznia 2013

Strajk pociągu

A to tak na dzisiejszy poranek, by umilić nieco dzisiejszy strajk pociągów tym, którzy się właśnie w nich znajdują, bądź tym, którzy po prostu nie mogą zapomnieć o kolei :-)

- O, droga pani,
która godzina?
- Dziewiąta!
- Czyżby znów się
zatrzymał?
 -Tak, chyba teraz
stoimy w Rzeszowie.
 -A, może się Pani
co nieco dowie
o której dojedziem
żem do Poznania?
 - Poznania? och,
jakże szkoda mi Pana!
To jeszcze droga strasznie daleka...
- Ach, na mnie córa moja  już czeka!
 -A na mnie ważne służbowe spotkanie...
lecz wie Pan? ja pójdę zapytać...
 - ..o nie!
Teraz to ja do konduktora
przejdę się - wszakże najwyższa już pora...!

Choć pewnie jeszcze przyjdzie nam czekać
bo z PKP zawsze droga daleka... 

;)

---
korolowa

czwartek, 24 stycznia 2013

Blog roku - można głosować!

Witajcie ponownie!

Spieszę donieść, iż można już oddawać glosy na Bloga Roku!

Wystarczy SMS o treści E00527 na numer 7122 !



Z góry dziękuję wszystkim, którym blog się podoba i których stać na te 1,23PLN, by na mnie zagłosować :)

Pozdrawiam!

---
korolowa

100 !

Witam Was cieplutko!
Miło jest mi oznajmić, iż to już mój 100-tny post na blogspocie!

Z tej okazji sporządziłam listę moich ulubionych (jako, że książki już były) filmów, z krótkim opisem każdej poszczególnej pozycji.

No to zaczynamy!

1. Milczenie owiec (by Jonathan Demme)
Właściwie, kto tego nie zna?
Fantastyczny thriller psychologiczny, ulubiony głównie z powodu miłości do książki pod tym samym tytułem.

2. Lśnienie (by Stanley Kubrick)
Przecież Nicholson w roli obłąkańca w strasznym hotelu był bezbłędny! Mocno polecam!



3. Między słowami (by Sofia Coppola)
Dla odmiany coś lżejszego, a przynajmniej mniej strasznego - bardzo sympatyczny komediodramat, w którym główną atrakcją są genialne dialogi młodej kobiety ze starszym mężczyzną.

4. Iluzjonista (by Sylwain Chomet, 2010)
Jesli ktoś nie oglądał tego filmu rysunkowego i możliwie nie znudzi go jego dość spokojna fabuła - marsz przed telewizor (albo komputer!). Wspaniała, wzruszająca opowieść o iluzjoniście, rozgrywająca się w latach 50-tych w miejscowości Edynburg. Nazywam je 'dziełkiem', takim moim, wspaniałym, cudownym dziełkiem.



5. Iluzjonista (by Neil Burger, 2006)
Ten sam tytuł, jednak film już inny. Piękna, choć nieco poplątana historia pana Eisenheima i jego przygód z iluzją... a może to tylko ułuda?

6. Prestiż (by Christopher Nolan)
Bardzo podobny do powyższego i równie, powiedziałabym, dobry.

7. Gnijąca panna młoda (by Tim Burton)
Nie każdy polubi ten typ filmu. Jako, że uwielbiam humor Burtona, ta animowana czarna komedia o trupiej pannie jakoś ciągle mi się strasznie podoba, a oglądałam ją już kilkakrotnie!



8. Koralina i tajemnicze drzwi (by Henry Selick)
Obejrzałam, przygotowana na ciekawy film ale to mnie totalnie rozwaliło! Mimo, że to animacja - nie dajcie się zwieść! Miejscami bardziej przerażające niż niejeden współczesny horror.

9. Pianista (by Roman Polański)
Kto jeszcze nie oglądał, ten koniecznie powinien. Przepiękny, niesamowicie wzruszający film o Polaku w żydowskim getcie (w głównej roli Adrien Brody) oraz o nietypowej w tamtych czasach przyjaźni. Masterpiece.



10. Chłopiec w pasiastej pidżamie (by Mark Herman)
Film również po części wojenny, gdyż akcja rozgrywa się w czasach II Wojny Światowej, a po części dramat. Nie powiem, jak zakończyłam oglądanie tego filmu. Nie polecam oglądać w spokojny, sobotni wieczór, gdy macie ochotę na coś zabawnego.

11. Pożegnania (by Yôjirô Takita)
Pamiętam, że gdy w pewnym okresie swojego życia obejrzałam ten film, wywarł na mnie ogromne wrażenie. Nie wiem, jak było by teraz, ale boję się wrócić i zepsuć owy zachwyt. Film refleksyjny, smutny.

12. Adwokat diabła (by Taylor Hackford)
Al Pacino w roli samego... Szatana. Diabelsko dobry film. Do przemyślenia i uśmiechu. Gorrrąco polecam!



 13. Róża (by Wojciech Smarzowski)
Na pewno słyszeliście o tym filmie - obraz pełen brutalnych scen, ukazujących powojenne losy mazurskiej ludności. Kolejny świetny, historyczny obraz.

14. Piękny umysł (by Ron Howard)
Tego filmu chyba przedstawiać nie trzeba.

15. Moja dziewczyna
To może na koniec chociaż coś reprezentującego (nie)typową komedię ;)
Jest to po prostu mój ulubiony film z dzieciństwa. Słodka, sympatyczna komedia, a w zasadzie bardziej dramat komediowy. Piękny, wzruszający, kochany.




Kolejność wybrana przypadkowo!
Jeszcze chętnie dopisałabym wiele innych filmów podobnych w jakiś sposób do w/w jak ' W ciemności' A. Holland, 'Lejdis' A. Konackiego, 'Wszystko co kocham' J. Borcucha czy 'Żelazną damę' pani Lloyd.
Pewnie wielu w tym momencie akurat zapomniałam, które zapewne są niemniej wartościowe.

Jednak wybór tych, a nie innych na moją listę THE BEST, w jakiś sposób świadczy o ich uroku i wyjątkowości.

---
korolowa  
 

środa, 23 stycznia 2013

Koniec wiersza (Wielokropek)

Zgubiłam się gdzieś
między drugim a czwartym
słowem

myślałam nad ideą
pozostała forma

forma nie uratuje
wiersza

kropka nie skończy
przecinek nie pomoże

pytajnik nie docieknie
(czy może to już koniec?)
wykrzyknik nie wykrzyczy
(ach, niech koniec już będzie!)

a może by tak
niedopowiedzieć
wielokropkiem ?...


---
korolowa


wtorek, 22 stycznia 2013

Ławka

czasami usiądziesz na ławce
i stwierdzisz, że Twój szary blok
jest piękny
innym razem ujrzysz
tęczę
i mrukniesz,
że przecież jeszcze przed chwilą
padał smutny deszcz

czasem też usiądziesz
pośrodku tej ławki
wzniesiesz oczy
ku niebu
i nie powiesz 
nic


 ---
korolowa

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Powstanie i patriotyzm

Wczoraj była 150. rocznica powstania styczniowego.

Niektórzy zadawali sobie w ten dzień pytanie: czy było warto?

Wojciech Olszański, koordynator i reżyser inscenizacji związanej z uroczystością 150. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego, uważa, iż częściowo tak:

'30 lat przed Powstaniem Styczniowym było Listopadowe, które też zakończyło się klęską, ale ten duch trwał. Po tym powstaniu balast rycerstwa się skończył i rozproszył. Staliśmy się, jak to mówią prześmiewcy, mydlarzami, szczotkarzami, handlarzami, magielnikami - dodaje.'

No właśnie. Skończył się okres rycerstwa i patriotyzmu. Koniec walki o Polskę. W końcu wywalczyliśmy niepodległość, prawda?

 Kiedyś ludzie umierali za ojczyznę. W tych czasach, zostali by prawdopodobnie uznani za świrów, albo conajmniej za zamachowców-samobójców.


Może to i lepiej, że teraz patrzymy na życie (przede wszystkim własne) trochę bardziej trzeźwym okiem.

Zatraciliśmy jednak jakiegoś patriotycznego ducha. Nie wszyscy. Głównie te młodsze pokolenia; Ty, ja, córka Twojej ciotki.

Wtedy byliśmy pod nadzorem rosyjskim. Mimo pewnych wewnętrznych słabości Imperium Rosyjskiego, ryzykowaliśmy wiele. Niestety, historia się powtórzyła - przegraliśmy kolejne powstanie.

Czy to jednak oznacza, że nie powinniśmy już próbować? Ze przegrywajac tyle razy, powinniśmy sobie odpuścić?

A może właśnie odwrotnie, zmotywować się do działania?

I żyć wedle zasady: Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni... Szkoda tylko tych, których to dosłownie zabiło.

---
korolowa

niedziela, 20 stycznia 2013

Homo znaczy gorszy?

Pewnie nie raz zetknęliście się w jakiś sposób z osobą o innej orientacji seksualnej. Jeśli nie w rzeczywistości, to przynajmniej z gazet. Te kolorowe, wielkie litery nagłówków magazynów niższej klasy typu  Jacyków z partnerem, Czy Tomasz Raczek raczej specjalnie lansuje się na miłego geja? itd.
Wśród znanych osób, okazuje się być coraz więcej osób o odmiennej orientacji.

Pamiętacie zespół Tatu? Rzekomy związek dwóch młodych dziewcząt nieźle, owe panienki, wypromował.

Tatu


Wielu jednak do tej pory wstydzi się tego, nie chcąc o tym mówić głośno.

Dlaczego?
Ano dlatego, że jesteśmy zacofani. Tak, za-co-fa-ni!

Osoby homoseksualne stale się boją. Opinii publicznej. Wyśmiania. Niezrozumienia.

Ale, zaraz zaraz... to mordercy mogą czuć się swobodniej, często bez poczucia winy chodzić po świecie, a osoby innej orientacji muszą się bać? Czy Wam również się zdaje, że coś tu jest nie tak?

Homoseksualizm  został wykreślony z listy chorób psychicznych. I, moim zdaniem, dobrze. Bo czy szanowny profesor psychologii Paul Cameron ma prawo na podstawie jedynie widzianych nekrologów twierdzić, iż homoseksualiści żyją krócej nawet o ponad 20 lat?! bit.ly/VSFWyR.

Homoseksualizm jest co prawda determinowany głównie czynnikami zewnętrznymi, niemniej każdy ma w sobie jakieś preferencje ku tej samej płci, z tym, że jedni mniejsze, a drudzy większe. Dlatego możliwym jest, iż taki człowiek w przyszłości będzie preferował osoby tej samej płci. Czy taki stan rzeczy powinien być leczony, czy może dać tej osobie wybór, czego - lub kogo - tak naprawdę w życiu chce? W końcu to indywidualne życie każdej jednostki. Życie, w które nie powinno się, bez istotnej przyczyny, ingerować.

Oczywiście jest jeszcze kwestia posiadania dzieci, czyli jeden z najbardziej kontrowersyjnych obecnie tematów. Czy homoseksualiści powinni móc adoptować dzieci? To jest jednak zupełnie osobne i wymagające dłuższej kontemplacji zagadnienie.

A teraz mały zestaw pytań:
1. Czy wszyscy homoseksualiści/ bądź większość/ mordują?
2. Czy wszyscy homoseksualiści /bądź większość/ kradną?
3. Czy wszyscy homoseksualiści/ bądź większość/ cudzołożą?
4. Czy wszyscy homoseksualiści/ bądź większość/ kłamią?

Jeśli odpowiedziałeś/aś TAK na choćby jedno z powyższych pytań, to chyba sam potrzebujesz dobrego psychiatry.

Odkładając zatem religię i wiarę na bok, pomyśl tak po ludzku - w czym tak naprawdę Ci te osoby przeszkadzają?

Pewnie szybciej okazało by się, że, z powodu tak zwanej inności, tak naprawdę to osoby homoseksualne są ciągle prześladowane i gnębione. Właśnie przez wspaniałych heteroseksualistów.

---
korolowa

sobota, 19 stycznia 2013

Po pierwsze: Matka.

Zmarła Jadwiga Kaczyńska. Matka Jarosława oraz  - również już ś.p. - Lecha Kaczyńskiego.

Matka dwóch takich, co ukradli księżyc, albo raczej Polskę ... normalną.
Wiadomo bowiem nie od dziś, iż wielu obywateli za partią pana Kaczyńskiego conajmniej nie przepada.

Dziś jednak próbujemy się nawzajem uciszać. Niepochlebne komentarze są niemal od razu ganione.
'Jak to tak można, w końcu to nie jest o nich, to jest ich Matka!'.

Osobiście uważam, że do każdego zmarłego powinno się zachować pewien rodzaj szacunku.

Zwłaszcza do kobiety, która - tak, mimo że ICH Matką była! - była również naprawdę pozytywną postacią. Może nie 'niezwykłą', 'geniuszem' czy innym ideałem, ale starała się wychowywać swoje dzieci jak należy.

 ś.p. Jadwiga Kaczyńska


To ona obudziła w nich ducha patriotyzmu.
Gdy jej dzieci grały swoje pierwsze role (choć te najważniejsze były jeszcze daleko przed nimi), wzięła pół roku urlopu (ś.p. pani Jadwiga ukończyła polonistykę i pracowała w w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk) by być z nimi na planie. Dopilnowała również, aby uzyskali jak najlepsze wykształcenie - w konsekwencji ś.p. Lech Kaczyński został profesorem Prawa, zaś Jarosław - doktorem.

Ona po prostu była Matką. 
Tylko i aż Matką.

- w końcu była Matką swojego czasu dwóch najważniejszych polskich polityków - prezydenta oraz premiera.

Tylko - bo przecież była normalną osobą, taką jak inne Matki, które po prostu dbają o swoje dzieci.

I nie ma co jej oczerniać, ani specjalnie gloryfikować.

Po prostu - dajmy jej odejść godnie i  w spokoju, jak każdemu normalnemu, zasługującemu na to człowiekowi.

---
korolowa


piątek, 18 stycznia 2013

Wrażliwość z bajek płynąca.

Dzień dobry!

Jak Wam południe mija? Szkoła, dom, praca? Niektórzy z Was pewnie wrócą po męczącym dniu do domu.
Zjedzą obiad, być może spotkają się z przyjaciółmi, pójdą na imprezę. Odseparują się od rzeczywistości.

Albo siądą przed komputerem i zaczną surfować po Internecie.
Szukać potrzebnych informacji. Rozmawiać z kolegami. Spędzać godziny na gadu-gadu czy Facebooku.

Pamiętacie, jak niedawno pisałam na temat rozpuszczonych bachorów (bit.ly/11qgTGm) ?

Tak sobie pomyślałam, że jest conajmniej jeszcze jeden czynnik, który na to wpływa.

Książki. A właściwie ich brak.

Kiedyś z braku laku, a właściwie braku Internetu, dzieciaki miały więcej czasu na czytanie. Rodzice mieli więcej czasu na czytanie dzieciom. Najpierw były umoralniające bajki : o  Czerwonym Kapturku, Jasiu i Małgosi, Kopciuszku czy Śpiącej Królewnie.

Później bajki oglądało się na kasetach VHS lub w telewizji. Mała Syrenka, Mała księżniczka (do tej pory moja ulubiona bajka ! leciała na TVP2 w soboty albo niedziele rano), Kubuś Puchatek. Ale też i genialni Bolek i Lolek, Reksio i Wilk i Zając, czyli jeszcze bajki z pokolenia naszych rodziców.

 Kubuś Puchatek                                                                                   Sara Mała Księżniczka!


Po słodkim okresie dzieciństwa, świadomość oraz dziecięcą jeszcze wrażliwość, zaczęła kształtować szkoła.

'Ten obcy', wspaniała lektura ukazująca, czym jest przyjaźń i  pierwsza miłość. 'Karolcia' i 'Akademia pana Kleksa' jako świetne, młodzieńcze książki obyczajowo-przygodowe. 'Awantura o Basię' i "O psie, który jeździł koleją' jako pierwsze wyciskacze łez. 'Tajemniczy ogród', 'Ania z Zielonego Wzgórza', 'Lessie wróć!', 'Szatan z Siódmej Klasy' i wiele innych książek, które po prostu zapadają na wieki.

Nie wspominając już o lekturach tak genialnych jak 'Zbrodnia i kara' czy 'Mistrz i Małgorzata', które i teraz uczniowie - na całe szczęście! - muszą przeczytać.




Bajki, czy w ogóle książki to wspaniała sprawa. Kształtują naszą wrażliwość, uczą nas rozróżniać dobro od zła.
Dzięki nim rozwija się nasz kręgosłup moralny.

Kiedyś tworzono tak piękne bajki. Dzisiaj tylko ciągle jakieś jaskrawe 3D czy inne kosmiczne rzeczy.
Przerobiony Kubuś Puchatek, pokemony i inne dziwne stworzenia.

A gdyby tak, po prostu sięgnąć po starą bajkę?
Nie musi być w wersji papierowej.

Można ich nawet poszukać na Internecie - przecież teraz jest tyle możliwości!
Niech dzieci zobaczą Wilka i Zająca,  Króla Lwa (tylko w normalnej wersji!) czy nawet Królika Bugsa.





                                                                           Ponadczasowy Wilk i Zając

I nie chodzi o to, że obecnie wszystkie bajki są tragiczne. Jednak wiele z nich zupełnie nie nadaje się do pokazywania dzieciom, ukazują zbyt dużo przemocy bądź po prostu... ogłupiają.

Nawet taka jedna, stara, niema bajka jak Wilk i Zając jest - przynajmniej moim zdaniem - dużo lepszą propozycją dla dzieci na popołudnie, aniżeli nowoczesne bajki puszczane w Internecie.

---
korolowa

czwartek, 17 stycznia 2013

Magia zdjęć

Witajcie!

Dzisiaj chciałam napisać co nieco o robieniu zdjęć. Nie jakichś profesjonalnych zdjęć. Chodzi mi o zdjęcia na bloga, na Facebooka i inne portale internetowe.

Po co, kiedy i jak?

Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie

 'PO CO?'.

Jak już wspomniałam, wiele osób umieszcza swoje zdjęcia na portale internetowe. Tak, ja też. Niektórzy - również jak ja - prowadzą bloga, a jak wiadomo, blog bez zdjęć wygląda niezbyt ciekawie, a przynajmniej dość nudno. Taki blog, ubarwiony naszymi (bądź ewentualnie ściągniętymi z Internetu) zdjęciami bardziej przyciąga, a czytanie staje się bardziej interesujące. Niby oczywiste sprawy, jednak nie wszyscy to zauważają.

Ludzie lubią barwy. Lubią na coś patrzeć. Często takie zdjęcie odzwierciedla całą puentę posta, dzięki czemu wiemy już, o czym on będzie i czy chcemy czytać dalej.

Jeśli chodzi o zdjęcia na FB czy NK - cóż, niektórzy po prostu kochają zdjęcia. Ja też.
Ludzie czuja potrzebę podzielenia się kawałkiem swojego świata z innymi.
Pytanie, czy codzienne wstawianie zdjęć swojego jeszcze nienarodzonego dziecka bądź siebie i swojego chłopaka razy 10 nie jest już przesadą, pozostawiam Wam do osobistej oceny i odpowiedzi.

KIEDY, JAK i GDZIE?

Kiedy najlepiej robić zdjęcia?
Odpowiedź jest tak banalna, a jednocześnie tak trudna do wyjaśnienia : wszystko zależy.

Chcesz mieć artystyczne zdjęcie?
Mgła może być do tego idealnym tłem. Miejsce? Park, (tutaj się co poniektórzy oburzą) cmentarz, ceglany budynek, ale też i własne mieszkanie. Wszystko zależy od dodatków, ewentualnie sprzątnięcia kilku rzeczy, aby kadr czasem nie przedstawiał naszego własnego śmietnika (dopóki oczywiście sami nie chcemy go umieścić ;) ). Teraz mamy idealną porę roku do tworzenia takich zdjęć - wystarczy poczekać na śnieg - na tle białego puchu zdjęcia wyglądają naprawdę pięknie!

Chcesz sfotografować siebie samą?
Jeśli chcesz zrobić zdjęcie samej twarzy, najpierw stań i poćwicz przed lustrem. Tzw samojebki nie wygladają dobrze, jeśli się je robi nieumiejętnie. Weź do ręki aparat, zrób zdjęcie i sprawdź, czy nie widać tam czasem Twojej dłoni. Jeśli tak, to znaczy, że jeszcze musisz poćwiczyć. Ręki nie powinno być widać.

Chcesz sfotografować całą sylwetkę?
Lepiej poproś o to inną osobę. Chyba, że posiadasz statyw i możesz ustawić czas, do tego jednak również trzeba mieć wyczucie (znać potrzebny czas do ustawienia się, wiedzieć jak się ustawić itd), zatem dla nieprofesjonalistów generalnie polecam pomoc osoby drugiej.

Nieważne wtedy, gdzie - liczy się pomysłowość... i znowu porządek, jeśli to będzie w domu.

Zimą można  ubrać się ciepło, ale oryginalnie (np. całkiem na czarno, na cmentarzu bądź w parku, na tle śniegu zrobić sobie mroczną sesję), latem jednak możliwości jest nieco więcej.

Możecie być hippisem/hippiską, hardckorową gitarzystką/gitarzystą, imitacją wiosny, a nawet Lord Vaderem. Grunt to dobry pomysł, miejsce oraz ubrania i rekwizyty.

Nie zapomnijcie również o makijażu!
Oczywiście nie jest on podstawą, może jednak dodać zdjęciu charakteru i delikatnie je ulepszyć.
Szczególną uwagę na niego powinny zwrócić osoby z jasną karnacją - jeśli chcecie być drugą Amy Winehouse, konieczny jest mocny, akcentujący przede wszystkim oczy, ciemny makijaż.

Na temat makijażu najlepiej jednak wcześniej poczytać/posłuchać ekspertów, aby się dowiedzieć jak dokładnie go zrobić tak, aby każdy się jakoś dopasował do swej wymarzonej postaci.

A oto przykłady jak robić i jak nie robić zdjęć, wybrane z mojego fotograficznego archiwum
(daję je tylko dla przykładu, proszę ich nigdzie dalej nie przekazywać! All rights reserved!):

I
II
 Powyższe - nie! Naburmuszona mina w I oraz samojebka z rąsią i dziubkiem w II  to nie najlepszy wybór.



III - tak, tu już jest dużo lepiej!

A tak moim zdaniem - najlepiej!



                                                                                                               Tutaj znowu mamy zdjęcia 'zamyślone', nieco artystyczne.  Do Waszej osobistej oceny zostawiam, czy takie fotki mogą się podobać, czy Was w jakiś sposób, urzekły.                                                                                        


Można również pewnym drobnym elementem urozmaicić  nieco nasze zdjęcia:

 tylko nie tak! - znowu rąsia


Ujdzie 'tak', chociaż kadr jest skopany - widać kawałek 'poza ścianą'. Takie rzeczy można jednak wyrównać w programach typu Photoshop.


                                                       najlepiej tak!

 Kiedy wrzucać zdjęcia, aby inni je zauważyli i mogli skomentować?

Taak, teraz to co lubicie  - komentowanie i lajkowanie Waszych zdjęć!
Kiedy zatem najlepiej je wrzucić na FB, aby inni mogli wyrazić swoje uwielbienie wobec Waszych cudnych twarzyczek?

Teoretycznie, nie ma na to żadnej reguły.

Jednak z mojego doświadczenia wiem, że najlepiej jest dodawać zdjęcia wieczorem - najlepiej ok 19 , 20, kiedy ludzie wracają z pracy/szkoły i sprawdzają, co się dzieje w ich wirtualnym świecie.

Taka dobra rada na koniec -  przede wszystkim, uśmiechajcie się do aparatu !
Uśmiech, choćby ten delikatny, zawsze mocno przyciąga płeć przeciwną.
A przecież o to właśnie wielu osobom chodzi :-)

Życzę Wam wszystkim wielu wspaniałych i pozytywnych zdjęć. Również tych zwariowanych :-)

Fotograficznie i kolorowo Was pozdrawiam!



---
korolowa

środa, 16 stycznia 2013

W pogoni za pieniądzem

Wczoraj obejrzałam interesujący film Roberta Luketica '21'.
Opowiada on o grupce zdolnych studentów, którzy co tydzień jeżdżą do Vegas, aby, przy zastosowaniu pewnych zasad matematycznych, wraz ze swym wykładowcą zgarnąć jak najwięcej pieniędzy, grając w black jacka
Zasada jest jedna : studenci mają liczyć karty, dając sobie przy tym odpowiednie znaki.

Najlepszym okazuje się być w tej spółce nowy - Ben.



Jemu pieniądze potrzebne są na opłacenie szkoły. Ben jest geniuszem, razem z kolegami pracuje nad ważnym naukowym projektem, który jednakże zaniedbuje, wyjeżdżając co tydzień na rozgrywki do Vegas.

Grając, zapomina o Bożym świecie. Jego pieniężny target już dawno został urzeczywistniony, tymczasem Ben ... gra dalej.

Skąd taki wstęp?

Nie, nie miałam zamiaru pisać o gamblingu, naprawdę.
Tylko wiecie, co jest w tym wszystkim niesamowite?
To jest historia oparta na faktach.

Jak wiele można zrobić dla pieniędzy?
Obrabować bank, okraść przyjaciela? Tak, ale po co? Najlepiej urodzić się geniuszem matematycznym, poznać tajniki gry i iść do kasyna. To takie wygodne, zwalić winę na głupią grę. Przecież się nikogo nie okrada. Prawda?

A teraz pytanie, ile można przy tym stracić?

Może mamę czekającą na Ciebie z ciepłym obiadem? Przyjaciół, którzy Wasze wspólne plany dokończyli bez Ciebie? Dziewczynę/ chłopaka, bo zmieniłeś się nie do poznania?
Coś jeszcze?
Poza pieniędzmi oczywiście... bo przecież zawsze jest ryzyko. Nie tylko zysku.

                                                                                              trailer filmu 21


---
korolowa

wtorek, 15 stycznia 2013

Konkurs!

Witajcie!

Sprawa jest : jest konkurs, w którym nagroda jest dość przyziemna ;) jednakże chciałabym ją zdobyć.

Więc kto ma Facebooka, pięknie proszę o jedynie zlajkowanie zdjęcia na stronie

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=247633295369216&set=a.247633025369243.65516.100003676431046&type=1&theater .

Z góry wszystkim dziękuję!

---
korolowa

poniedziałek, 14 stycznia 2013

WOŚP, czyli jak gra Orkiestra

Wczoraj odbył się już 21-szy Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Niestety nie udało mi się dorwać nikogo z serduszkami, a szkoda, bo parę pieniążków wrzucić (no i dostać serduszko!) chciałam.

W Internecie natomiast rozgorzała niemała dyskusja wokół poczynań WOŚPU i jej 'dyrygenta', Jurka Owsiaka.

Na jej temat wypowiedziała się bowiem pani Zawadzka, psycholog znana z telewizji jako Superniania.
Napisała o podziale, jaki panuje między ludźmi oraz o niejakim musie wrzucenia pieniędzy do WOŚPowej skarbonki, choćby i tej symbolicznej złotówki.

                                                                bit.ly/13uigSV


O tym, jaką presję wywiera się na ludzi, o wyścigu kto da więcej. Pani Zawadzka przypomina, że akcje charytatywne nigdy nie powinny stanowić przymusu, lecz być dobrym odruchem serca. ' A co jeśli ktoś NIE MA OCHOTY i wcale nie dlatego, że ma mózg wyprany „naukami społecznymi kościoła”?
Po prostu NIE CHCE tak pomagać. Nie w ogóle pomagać… nie chce TAK. Ma prawo.
Czemu ma się czuć gorszy?' - pisze Zawadzka.

Pojawiło się jednak wiele kontrargumentów. Że to przecież na sprzęt dla małych dzieci. Że zwrócili uwagę również na osoby starsze. Że tyle lat pomagają, a nie muszą.

Były jednak też takie, gdzie zastanawiano się, o ile więcej uzyskano by pieniędzy, gdyby taka impreza nie była przeprowadzana z tak wielką pompą; ile zwróciło by się z reklam czy koncertów (?).

Osobiście cieszę się, że jest coś takiego jak WOŚP, bo kto wie, czy i ja albo moje dziecko, nie będziemy musieli kiedyś skorzystać z takiego sprzętu? Poza tym, Orkiestrze udało się już zebrać prawie 40 mln złotych, więc gdyby nawet tylko 3/4 tego poszło na odpowiedni sprzęt, dalej była by to ogromna suma.
 
Uważam, że - mimo tego rozgłosu i niektórych niepotrzebnych wydatków - dobrze, że nasza Wielka Orkiestra gra. Oby grała jak najdłużej!


A Wy, co sądzicie o poczynaniach pana Owsiaka i jego towarzyszy?

---
korolowa

niedziela, 13 stycznia 2013

komentowanie a brak pojęcia o temacie

Ostatnio coraz częściej szukam ciekawych filmów do obejrzenia, sugerując się Filmwebem (co nie zawsze niestety jest dobrą strategią).

Po obejrzeniu danego filmu, dość często na ten Filmweb wracam po to, by poznać opinie innych ludzi i skonfrontować je z moją. Czy im się podobało tak samo jak mnie, a może wręcz przeciwnie - uznali to za totalną szmirę?

Spoglądam więc na owe komentarze - i, wcale nierzadko, załamuję ręce (inne części ciała też).


Chociażby wczoraj. Obejrzałam 'Całe życie z wariatami', film, który miał być dramatem.


Czy po opisie (Dr Henry Carter (Kevin Spacey) jest psychiatrą z Los Angeles, który leczy gwiazdy Hollywood. Nie potrafi jednak poradzić sobie z przeżytą ostatnio osobistą tragedią i zaczyna tracić wiarę w możliwość pomocy swoim pacjentom.)

sądzicie, że
a) to film akcji
b) thriller
c) dramat o ludziach z problemami, nie do końca wierzących w swoje możliwości i nie wiedzących, jaką ścieżkę życiową obrać ?

Na pewno odpowiedzi c nie wybrał komentujacy owy film pan X, który napisał : 'Wczoraj miałem wątpliwą przyjemność obejrzeć to pseudo dzieło.
Myślałem, że będzie to film fajny, taka miła komedyjka z główną rolą Kevina Spacey.

(...)

Film ciągnął się jak flaki z olejem. Głównymi bohaterami byli ludzie zblazowani, nijacy,
wręcz irytujący swoją postawą. Środowisko w którym się akcja filmu toczyła zdecydowanie nieciekawe. Jak można utożsamiać się z bohaterem, który wygląda - jakby nie wyglądał - cały czas pali jakąś trawkę, włóczy się po tym filmie bez celu
. I wszytko tak, przez bite 90 minut! Litości. Poza tym reszta postaci w filmie też wcale nie lepsza.'


Nie, no, po co w ogóle czytać streszczenie, albo przynajmniej gatunek danego filmu! Przecież to zabierze zbyt-dużo-czasu!

Ale! Są i tacy, którzy oceniają film z samego tytułu! Zresztą, nawet, niech i sobie oceniają, ale jeśli czytam później takie wypociny...

'Jestem wielkim fanem motoryzacji. Od dziecka wychowywałem się na takich filmach jak
''Auta'', ''Szybcy i Wściekli'' oraz serial NASCAR na Jetix. O Samochodach wiem niemalże
wszystko ,zaś gran torino to obiekt pożądania większości mężczyzn. Dlatego czuje się
oszukany. Zero spektakularnych wyścigów ,albo chociaż pościgów. Nie tego się
spodziewałem po filmie o samochodach.
Jak dla mnie 3/10. Dlaczego tak dużo?
Sama obecność gran Torino , plus motyw z tuningiem Hondy.
Wielkim minusem jest postać głównego bohatera - Waltera. Postaci nie da się w żaden
sposób polubić, rasista, ksenofob i gbur. Oczko wyżej za to ,że główny bohater pod koniec
dostaje nauczkę.
Nieporozumienie, osobom ,które zawiodły się na tym filmie tak samo jak ja polecam film z
tego samego roku ,ale lepiej pokazujący o co chodzi w samochodach.'

(na temat,oczywiście, Gran Torino)

... to mam ochotę komuś zrobić krzywdę.

Nie mam absolutnie nic przeciw udzielaniu własnej opinii, ale dobrze uargumentowanej, a nie biorącej się z powietrza. Każdy ma w końcu inny gust, jedni lubią dramaty, inni komedie. Wystarczy tylko wiedzieć, o czym się pisze.


 Podsumowując


Ludzie mogą myśleć, co chcą. Mogą - niestety - nawet mówić i pisać, co im się żywnie podoba.
Czasami jednak lepiej, aby pewne myśli, zachowali dla siebie.

---
korolowa

sobota, 12 stycznia 2013

Spoiled children, czyli o bachorach obecnego pokolenia.

Kiedyś istniało takie słowo jak szacunek. Nie tylko w słowniku, miało też bowiem swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Ludzie młodsi szanowali tych starszych, starsi młodszych. Większość ludzi odnosiła się do siebie z kulturą (no chyba, że kogoś naprawdę poniosły emocje).

Kiedyś chłopcy ciągali dziewczynki za warkoczyki, bo tak wyrażali swoje uczucia.
Chłopcy bili się, urządzali niebezpieczne zabawy takie jak strzelanie z wiatrówki czy kto wychyli się najdalej, stojąc na dachu budynku.

Jednak nikt intencjonalnie nie myślał o zrobieniu drugiej osoby krzywdy.

Wtedy nie było komputerów, Internetu ani telefonów komórkowych. Nawet w czasach, gdy ja byłam mała, ludzie, nie mając co robić w domu, chętnie wychodzili na dwór (ja akurat częściej, miedzy Bogiem a prawdą, siedziałam w domu czytając książki). Dzieciaki bawiły się razem: wspólnie grały, biegały za piłką, skakały na skakance czy wygłupiały się na trzepaku.




Dzieci wychowywało poniekąd podwórko. One wychowywały się razem, uczyły odpowiednich zachowań. Gdy się kogoś zbiło - cóż, mama brała za ucho i trzeba było przeprosić! Dzieci cały czas się tego uczyły i dużo rozumiały. Brak potrzebnych im 'rekwizytów' rekompensowały sobie bujną wyobraźnią oraz umiejętnością robienia 'czegoś z niczego'. Gdy mogli posłuchać muzyki, która była dla nich nie w pełni dostępna, budziła się w nich wrażliwość. Oni spacerowali po pustych placach i kijami bili się z przeciwną drużyną. Jedli chleb ze smalcem i pili niesłodzoną herbatę. O pomarańczach i czekoladzie marzyli, jednak dostać je mogli jedynie od święta.

Ale, przede wszystkim, mieli w sobie wrażliwość, szacunek i honor.

A dzisiaj?



Wszystko mamy pod ręką. Rozwój cywilizacyjny, technologiczny, komputery, komórki, bla bla bla.
Tak, to wspaniałe, tak, to wiele ułatwia. Nie trzeba stać w kolejkach do sklepu. Nie trzeba w ogóle nigdzie wychodzić, bo wszystko możemy już załatwić przez Internet.

Ostatnio po raz kolejny spytałam mojego kuzyna, kiedy się w końcu spotkamy, tak pogadać, opowiedzieć, co u nas. Ciągle jednak nie miał czasu. Zapytałam więc, co takiego robi, skoro ponad pół roku temu skończył studia i z tego, co mi wiadomo, nie dostał pracy ani stażu. W odpowiedzi usłyszałam : 'Bo mi tu w domu, przed kompem jest dobrze i nie chce mi się wychodzić'.

Strasznie to smutne. Ludzie komunikują się już coraz częściej tylko przez Internet i... dziczeją.
Jak to się ma do obecnych bachorów.. pfu, dzieci?

Dopadła je zachłanność po 'więcej'.  Muszą mieć lepsze laptopy, smartfony, o ciuchach i kosmetykach nie wspominając. Żyją w innej rzeczywistości - tej wirtualnej, a rodzice nie widzą w tym problemu, albo widzą i nie wiedzą, co z tym zrobić. Kary, jeśli je w ogóle stosują, są zazwyczaj zbyt łagodne i nie pomagają w wychowaniu.


W dzieciach rodzi się opór albo, co gorsze, stagnacja. Tracą podstawowe wartości, jak np. wyżej wymieniony szacunek, ponieważ nic ich już nie obchodzi. Przecież i tak wszystko już mają!

 
rodzice pozwalają dziecku na wszystko, przez co dochodzi do takich zachowań



Dlatego więc, drodzy przyszli rodzice - tak, mówię do mojego pokolenia - pokażmy naszym dzieciom świat z innej strony.
I nie mówię, aby całkiem rezygnować z nowości technologicznych i żyć 'w dziczy'.
Gdyby jednak wszystko było zgodnie z umiarem, i gdyby pokazać im ten świat wyobraźni, gdzie ze zwykłego kijka możemy stworzyć miotłę, miecz czy samolot... na pewno wyszło by im to na lepsze.

---
korolowa


piątek, 11 stycznia 2013

Zaśnij, kotku

Napisałam poem. Właśnie teraz, właśnie przed chwilą.
Uprzedzam, że jest trochę smutny. Chciałam po prostu napisać dziś wiersz, i na nic innego nie było mnie stać.
Może to zły dzień na inwencję twórczą.

Niemniej - napisałam, a więc proszę. Dobrej nocy!

Zaśnij, kotku
zaśnij
zmrużże
swe powieki
zaśnij
proszę
zaśnij
sen już niedaleki
Zaśnij
do gwiazd odleć
do pięknej krainy
w której zła nie 
znajdziesz ani odrobinę
Zaśnij, kotku
zaśnij
odleć
od cierpienia
od rzutów kamieni
i braku sumienia


zaśnij kotku
zaśnij
zamknij swe powieki
tak spokojnie zaśnij
i zgaśnij
na wieki.










  ---
korolowa

czwartek, 10 stycznia 2013

Fenomen seriali.

Ostatnimi czasy zauważyłam pewien trend, a mianowicie - parcie na seriale.

Młodzież, w szczególności ta pomiędzy 14 a 19 rokiem życia, z uwielbieniem śledzi poczynania swoich ulubionych bohaterów.

Poczynając od tych kryminalnych (CSI, Kości, Kryminalni, Wzór, Dexter, Prawo i Porzadek) przez s-f i fantasy (Star Trek, Roswell : w kręgu tajemnic, Czysta krew,  Pamietniki wampirów), fabularne i komediowe (Bing Bang Theory, Awkward (Inna), Girls, Ally Mc Beal, Kochane kłopoty, Gotowe na wszystko, Magda M,  Dr House ... - tych jest chyba najwięcej!) aż do tych historycznych (Dynastia Tudorów, Rodzina Borgiów, Ogniem i Mieczem, Czarne Chmury, Czterej Pancerni i Pies, Czas honoru) (tak tak, zrobiłam mały research!).

Skąd się bierze fenomen tych 'ciągutek'?

Przecież, teoretycznie, filmy powinny być dużo ciekawsze. Nie trzeba pracować nad tyloma detalami, nad charakteryzacją, miejscami scen, więc powinno je się robić łatwiej i lepiej, a przez co precyzyjniej i ... ciekawiej? A jednak...

... jednak ludzie coraz częściej wybierają seriale.



I, tak, niektórzy przyznają, że niektóre odcinki kręcone są po to, aby tylko się utrzymać i po 167 odcinku fabuła jest tak pogmatwana i tak strasznie wymyślona, że nie warto dłużej takiego serialu oglądać.

Niemniej jednak ludzie często, nawet gdy się zawiodą, po prostu zmieniają serial na inny.


Co tak naprawdę przyciąga do oglądania seriali?

Przede wszystkim długość ich trwania. Niektóre trwają 20, inne 30 minut, żaden jednak nie przekracza magicznego czasu 1 godziny, a więc dlugości równej maksymalnej uwagi, jaką człowiek jest w stanie poświecić na oglądanie i się nie znużyć.

Poza tym, co dla widza jest równie ważne, każdy koniec odcinka jest zapowiedzią kolejnego. Jest zaproszeniem, obietnicą na coraz ciekawszy ciąg dalszy. Jeśli więc aktorom uda się wciągnąć nas w ich losy, możemy zapomnieć o przespanych nocach!

Każdy odcinek to jedna opowieść, a połączenie wszystkich opowieści tworzy całość. Całość postaci, rozbudowana na 30, 50 albo i 648 odcinków (no bo czemu nie?). Rozwija się osobowość ulubionych bohaterów, poznajemy ich przeszlość, to, co wpłynęło na ich obecną sytuację. Uczymy się ich w takim tempie, w jakim poznajemy naszych rówieśników, co daje nam złudzenie 'prawdziwego' poznania.
Ten ich rozwój, ich życie osobiste wciąga, ich problemy stają się naszymi problemami.

Seriale dają nam tą więź z postaciami, której nie dostarczy nam prawdopodobnie żaden film, z uwagi na to, że jest po prostu... za krótki.

Jednak nie tylko młodzież, bowiem duża część dorosłych, moich rówieśników czy nawet osób starszych de mnie, ogląda seriale!

Również i ja, była przeciwniczka maratonów ciągutkowych,jakimś cudem się w to wciągnełam.
Czas honoru, Borgias, Daria, Awkward, True Blood już za mną.
Przede mną za to jeszcze seriali morza nieodkryte, oceany niezmierzone...

Najważniejsze, aby wybrać coś pasującego do własnego gustu, aby móc cieszyć się z każdego momentu, każdej akcji...śledzić losy swoich ulubieńców... aby znowu przenieść się w świat naszych wspaniałych, wymyślonych przyjaciół i, by choć przez chwilę, móc znów pożyć ich życiem...aż do nastepnego odcinka.

---
korolowa

środa, 9 stycznia 2013

The Grey

Wczorajszej/dzisiejszej nocy, włączyliśmy sobie z A. jeden z oczekujących w kolejce do oglądania filmów.

Padło na The Grey /(polski : Przetrwanie)  z 2012r.



W sercu Alaski rozbija się samolot. Na miejscu ginie 117 pasażerów, a tylko ośmiu udaje się przeżyć. Na skutym lodem odludziu, bez kontaktu ze światem, bez ciepłej odzieży i jedzenia każdy z nich musi się zmierzyć z siłami natury i samym sobą. Dzięki jednemu z nich, reszta decyduje się na walkę o życie i śmierć. Walkę przed głodem, zimnem oraz szukającymi zemsty za wtargnięcie na ich terytorium wilkami.
Walkę o przetrwanie.

Mimo kilku uchybień, film jest naprawdę wciągający. Trwa niemal dwie godziny, lecz potrafi wciągnąć tak mocno, że byłam zaskoczona, że to już koniec!

Polecam każdemu, kto lubi oglądać zmagania człowieka z drapieżną i bezwzględną naturą.

Moja ocena: 7/10

Tutaj małe co nieco:



Zobaczcie, może Wam się spodoba.

---
korolowa


wtorek, 8 stycznia 2013

wirtualnej polski prasówka.

Wiedzieliście, że Ewa Farna ma problem? Ponoć potrzebuje schudnąć!


Ale ale, co gorsza - biedulka nie może stosować rygorystycznej diety bo... uzależniła się od słodyczy! To straszne! Nie wiem, co bym zrobiła w jej sytuacji!

Co może być gorsze od tej wiadomości?

Uwaga ludzie, oto nadchodzi klęska żywiołowa! Aż moje palce drżą na samą myśl o tym, że ... podrożeje piwo!!

I jak my, przeciętni Polacy, naród przez Radegasta wybrany, mamy teraz stawić czoła takiej katastrofie !? Wszak te kilkanaście groszy więcej wyciułać już trudno, a i miłym panom pod Żabką oczekującym czasami i cosik podrzucić trzeba!

Lecz-to-nie-koniec-nowinek!
Wiecie, z kim Kusznierewicz pojawił się na Gali Mistrzów Sportu? Wiecie, wiecie, wiecie !?
Tak, ze swoją przepiękną, cudną, wspaniałą nimfą, znaczy żoną, tak, z żoną! Ach, jakże ona była piękna, niczym jaskrawy motyl przelatujący przez skupisko krowich gówien!



Ale, żeby nie było tak miło, mamy również i dramat. Odcinek 17864 z serii 'Mama Madzi' tym razem (chyba?) już do końca odkrywa tajemnicę - młoda mama na pewno udusiła swoje dziecko! Nie ma już ku temu najmniejszych wątpliwości, ponieważ najrzetelniejsza obecnie osoba zaangażowana w tą sprawę - niejaka Beata Ch z Będzina - brzydko mówiąc, 'wkopała' swoją kumpelę z celi.
To się nazywa obrót o 360 stopni  - w stronę prawdy i ogólnie pojętego dobra!





W sumie to dramat na dramacie, chciałoby się rzec. Wierzę jednak głęboko, iż wirtualna polska jeszcze nie raz mnie zaskoczy, nie tylko 17865 odcinkiem pt. 'Mama Madzi udusi...'....

---
korolowa




poniedziałek, 7 stycznia 2013

Powrót do dzieciństwa...


Wczorajszy spacer był świetny!

Może i nie poślizgałam się za bardzo, gdyż powierzchnia tamtej ślizgawki była upaćkana deszczem,
ale przynajmniej popodskakiwałam sobie na koguciku, ot co!

Do tego trzepak... ach, ile z nim różnych wspomnień i wygłupów jest związanych!

Poniżej umieszczam moją rozchichraną mordkę podczas małpich wygłupów ;)


jeszcze się trzymam!






















                                                                        trzeeepaaak!



  

  męski punkt widzenia. ;)




I Wam życzę, abyście znaleźli i poświęcili kiedyś chociaż jedną godzinę na takie dziecięce wygłupy - dobry humor po tym gwarantowany! :)


 ---
korolowa