Polub mnie na FB :)

środa, 31 października 2012

Halloween

Dziś Haloween i jako, że właśnie przyszlam do domu z małej imprezy, zamieszczam jedynie coś muzycznego na dziś w wykonaniu Mansona.

Let's praise Devil!

--------
korolowa

poniedziałek, 29 października 2012

Gra o życie

Strumień wody przede mną otwarty

wody strumień skażonej

przede mną

 

a my o życie gramy w karty

i policzki

od odbić

nam bledną 

 

----

korolowa

 

niedziela, 28 października 2012

Halloween - święto Szatana?

1 listopada obchodzimy Dzień Wszystkich Świętych (nie Zmarłych!). Dzień ten będzie idealną okazją do pewnych refleksji nad sobą, życiem, nad przemijaniem...
Co mnie jednak bardziej ciekawi, to dzień poprzedzający to święto. Halloween.

Halloween wypada 31 października, w tym roku będzie to środa. Środek tygodnia być może nie będzie idealnym na kostiumowe (i nie tylko) zabawy, jednak wielu ludzi zaczęło świętować jeszcze w ten weekend.
Ktoś z Was się może gdzieś wybiera? Organizujecie coś, a może sami idziecie na domówkę? Może jakaś zorganizowana impreza na mieście z przebierankami w tle i fajowskimi nagrodami za najlepsze przebranie?
Brzmi strasznie fajnie, prawda? Zanim się jednak na cokolwiek zdecydujecie, zerknijcie choć przez chwilę na to, co teraz napiszę, o pochodzeniu oraz istocie tego święta.

Pierwsza informacja znaleziona na Internecie (na Wikipedii) jest taka, że Halloween to (jedna z niepotwierdzonych na 100% opcji) święto,które wywodzi się z celtyckiego obrządku Samhain. Ponad 2 tys. lat temu w Anglii, Irlandii, Szkocji, Walii i północnej Francji w ten dzień żegnano lato, witano zimę oraz obchodzono święto zmarłych.

Podczas tego święta palone były plony, zwierzęta i ludzie oraz odbywały się tańce śmierci. Druidzi nosili czarne stroje na podobieństwo demonów.  Co istotne, w dzień ten zacierała się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących, zaś duchom, zarówno złym jak i dobrym, łatwiej było się przedostać do świata żywych. Duchy przodków czczono i zapraszano do domów, złe duchy zaś odstraszano.

Na nieco inną i bardziej mroczną wersję natrafiłam w innym skupisku sieci (http://www.upadeknarodu.cba.pl/poganstwo.html):

'W naszych czasach druidowie prowadzą w tym czasie diaboliczne obrzędy, podczas których rytualnie zabija się zwierzęta a także i ludzi. Do celtyckich obyczajów związanych z czasem Halloween było składanie ofiar z dorosłych i dzieci, których wrzucano do wielkich ognisk wokół, których tańczyli wyznawcy kultu demonów. 1 listopada przypada celtycki nowy rok. Wówczas składano ofiary w postaci koni lub ludzi. Z historii wiemy, iż byli to przeważnie mężczyźni których palono żywcem jako ofiarę dla Samhain’a - jednego z największych władców demonów, boga śmierci i ciemności.'

Czyli niby nihil novi, ale...

 'A co z niewinnym zbieraniem słodyczy przez dzieci? Otóż druidowie też chodzili od zamku do zamku żądając poczęstunku… Ale nie mieli na myśli pokarmu dla ciała, ale dla duszy. Żądali bowiem młodej dziewczyny, która później była rytualnie przez nich gwałcona na ołtarzu a potem spalana na stosie w ofierze dla szatana… Gdy domownicy wydali dziewczynę, oni w podzięce zapalali świecę uczynioną z ludzkiego tłuszczu i wkładali ją do wyrzeźbionej głowy, co miało chronić wszystkich przed śmiercią ze strony demonów. Psikus dla tych, co nie dali poczęstunku też był - znaczyli drzwi takiego domu, aby szatan i inne demony mogły w najbliższą noc kogoś zabić, co bardzo często się zdarzało'.  

Plus:

 'W starożytności, wydrążona i podświetlona dynia, umieszczona na domu wskazywała, że jego mieszkańcy czczą szatana i należą się im względy demonów. Dzisiejszy uśmiechnięty i wydawałoby się niegroźny wizerunek wydrążonej dyni to symbol potępionych dusz. Sprawa jest raczej prosta: masz dynię w oknie - czcisz szatana. '


To czcimy tego Szatana czy nie? Czy Waszym zdaniem to, że to święto ma takie korzenie a nie inne powinno wpływać na fakt jego dalszego istnienia oraz celebracji (zresztą w sposób inny niż dawnymi laty)?

------
korolowa

sobota, 27 października 2012

Jest szansa na zniesienie wiz do USA!

... takimi oto słowy zatytułowany wywiad zaczęłam czytać dzisiejszym mroźnym przedpołudniem. Na tyle mroźnym, że miałam nadzieję na jakieś rozgrzewające wieści. Nadzieja jednak matką głupich, mówią.

Wywiad z ambasadorem USA zaczął się w tenże oto sposób: 'Jest to jedyny wywiad, jakiego odchodzący ambasador udzielił polskim mediom na zakończenie misji w Polsce'.

Ach, jak wspaniale, czuję się niesamowicie zaszczycona, że mogę przeczytać JEDYNY taki wywiad z samym  ambasadorem Stanów Zjednoczonych!

Następnie zostaje zadane pierwsze pytanie :'Panie ambasadorze, jest Pan w Polsce od 2009 roku. Jak postrzega Pan Polskę? Co się tu zmieniło podczas trzech lat pańskiej pracy?'

i tu, jakże przepięknie o Polsce, wspaniałomyślny ambasador odpowiedział w niezwykle precyzyjny sposób: 
'Miałem przyjemność odwiedzić wszystkie 16 polskich województw. Zostaliśmy przyjęci z taką gościnnością, o jakiej nam się nie śniło. Rodzina mojej żony pochodzi z Edynburga, a teraz czujemy, że mamy juz trzy domy: Amerykę, Szkocję i Polskę'.

Następnie jest o budowie tarczy antyrakietowej:
'Feinstein powiedział, że budowa tarczy postępuje zgodnie z planem i ma wsparcie nie tylko w Waszyngtonie [...itd.]'

Co prawda jest jeszcze o wspraciu wojskowym oraz gospodarczym dla Polski czy też wsparciu polityki UE, ale dojdźmy do sedna, czyli odpowiedzi na najbardziej nurtujące nas pytanie:


(Kiedy Polska zostanie włączona do programu ruchu bezwizowego? Temat ten od wielu lat budzi w Polsce kontrowersje. Polacy wciąż słyszą, że wizy będą zniesione, gdy spadnie procent odmów. Co jakiś czas mówi się nam, że jest szansa na zniesienie wiz. Kiedy może się to stać?)

'Bezwizowe podróże Polaków do USA są z korzyścią dla obu naszych krajów, i kwestia ta już od dawna czeka na załatwienie. Prezydent Obama jest zdecydowanie za wejściem Polski do programu ruchu bezwizowego. Współpracuje w tej sprawie blisko z Kongresem, którego zgoda jest potrzebna do zaaprobowania niedawno zaproponowanej ustawy mającej przyznać Polsce należne jej uczestnictwo w programie. Nikt nie działa równie zdecydowanie na rzecz naprawienia tej sytuacji jak prezydent Obama. A jeśli chodzi o terminy, to mogę zapewnić, że świadomość, iż jest to kwestia, którą trzeba rozwiązać szybko, jest powszechna.'

Odpowiedź jasna, krótka, precyzyjna i na temat. Jak zawsze w polityce. Nie tylko polskiej.






piątek, 26 października 2012

DOTKNĄĆ...

Uwielbiam Jego wiersze. Ten jest jednym z moich ulubionych. Ile smutku i żalu wobec otaczającej nas rzeczywistości jest w nim zawartym...

 

 

 

 

 

 

 

 

   

 

***

 

Dotknąć deszczu, by stwierdzić, że pada

Nie deszcz, tylko pył z Księżyca spada

Dotknąć ściany, by stwierdzić, że mur

Nie jest ścianą, lecz kurtyną z chmur

Ugryźć kromkę, by stwierdzić, że żyto

Zjadły szczury i piekarz też zginął

Łyknąć wody, by stwierdzić, że studnia

Wyschła oraz wszystkie inne źródła

Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos

Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi 

 

R. Wojaczek 

 

 

 

----

korolowa

A kiedyś zostanę...

Tak mnie coś dzisiaj wzięło na wspomnienia. Wspomnienia dotyczące dzieciństwa. Moich marzeń, pragnień... Nawet o tym, kim chciałabym kiedyś być w życiu.

Kim chciałam zostać, gdy byłam mała?

Oj, było wiele opcji.
W wieku 4-5 lat, mój pierwszy 'genialny' wymysł, to aktorstwo. Z moją przebojowością, a raczej jej brakiem... o yeah, welcome to Hollywood.

Kolejną moją ideą na życie było zostanie pisarką. To akurat zawsze kochałam. Od najmniejszego szkraba czytałam pasjami książki. Nieco później zaczęły powstawać pierwsze wiersze. Krótkie opowiadania. Komentarze. Tego pragnęłam przez całe życie - pisać, pisać, pisać.

Z moich trochę bardziej absurdalnych pomysłów - odkąd sięgam pamięcią, mimo nieśmiałości, chciałam występować na scenie. Chciałam być piosenkarką. Mieć swój rockowy zespół i śpiewać. Może nie śpiewam na miarę gwiazd jak Houston czy Adele, jednak mój głos wyrobił się przez lata. Więc może...kiedyś...coś...ale, na razie, o tym cichosza.

Teraz jednak studiuję i wiem już, kim chcę być. Może niekoniecznie koncentrować się jedynie na tym zawodzie. Może, mimo wszystko, któreś z moich dziecięcych marzeń spełnią się kiedyś, a może właśnie się spełniają?

Jedno jest pewne : chcę być nauczycielką. Nauczycielką języka angielskiego. Być może to w jakiś sposób odziedziczyłam, bo moja mama również uczyła. Czy można odziedziczyć powołanie? Może nie tyle samo powołanie, ale na pewno pewne cechy osobowości i charakteru, które kształtują naszą osobę sprawiając, że mamy większe predyspozycje do takiego a nie innego zawodu.


A Wy, kim chcieliście zostać, gdy byliście dziećmi? I jak to się ma do Waszej obecnej sytuacji? Jesteście zadowoleni z Waszych wyborów?


Ja jestem szczęśliwa, bo odnalazłam swoje 'miejsce w życiu', a przynajmniej jego kawałek. :)

------
korolowa


czwartek, 25 października 2012

Czekolada


Nirvana. Dosłownie. Osiągnęłam spokój.
------------------



Gorzkie myśli
pobudzają mój umysł
- szósty zmysł ... namiętności.

Jak dobrze,
ze smakujesz
jak czekolada...


-----
korolowa

Graj...


Graj
Graj mi piękniej
Niźli zwykle
Graj
Na gitarze
Dwugłosowej
Chcę usłyszeć Twoje dźwięki
Chcę je łapać
Ja jedyna
Nie dopuścić innej ręki

Graj
Graj mi dźwięki
Fortepianu
Bym posłuchać mogła
Ciszy
Bo w tej ciszy
Proszę Pana
Pana dusza głośno piszczy

Bo z tych Pana
Pięknych dźwięków
Pana dusza się klaruje
Pański talent
I potencjał
Każdą chwilą
Wciąż smakuję

Nie przestawaj
Drogi Panie
Graj mi dalej
Mi jedynej
Osobistym graczem zostań

Niech muzyka
Sercem płynie

środa, 24 października 2012

Nie to miejsce












Nie ta epoka
nie ten sens życia
nie Ci ludzie
z małymi wyjątkami

Nie te samochody
nie ta muzyka
nie te pieniądze
wredne brudne zakłamane
znów nie ci ludzie
zniewoleni
przez wyżej wymienione

I nie te owoce
nieświeże
cuchnące
potem cywilizacji




-----
korolowa







Smile :)

Uśmiech się :)



------
korolowa

wtorek, 23 października 2012

Po zbyt wczesnym przybyciu na zajęcia (zostało mi do nich jakieś 1,5 godziny) dziecku (czyli mnie) udało się dorwać do kompa. Mam tu kapitalnego Windowsa 95' i przysięgam, miażdży mojego 10'!  Już nie pamiętam, kiedy klawiatura tak pięknie chodziła pod moimi palcami. Pieszczona delikatnie opuszkami palców, wspaniale wystukująca drukowane litery przed mymi oczyma, na monitorze niczym nieskazitelnej, białej kartce... wygląda po prostu cudnie.

Teraz mam tyle czasu, a niemal zero możliwości na zrobienie czegokolwiek, co powinno być zrobione.

Nie mogę wpłacić kasy, bo nie mam tyle gotówki przy sobie.
Nie mogę zrobić przelewu (znacie kogokolwiek, kto chodziłby z tymi śmiesznymi kartami uaktywniającymi przelew?)
Nie mogę dziś podbić legitymacji, bo, god damn it, po pierwsze dzisiaj dziekanat zamknięty, po drugie ani dziś, ani nie wiem kiedy, nie będzie mi tam po drodze.

MOGĘ się za to pouczyć.
Uczyłam się wczoraj, dziś w pociągu co prawda też, ale co to jest, 45 minut.
MOGŁABYM sprawdzić, co mam jutro zrobić z dzieciakami w szkole, o ile Marta wysłała mi materialy.

Ile rzeczy można by było, gdyby się mogło być w innym miejscu w tym samym czasie!

A Wy często tak macie, że, gdy macie czas, to albo nic nie ma do roboty, albo siedzicie właśnie w złym miejscu? Np., mając, tak jak ja teraz, 1,5 h do zajęć, czy wzdychali/wzdychałybyście ; 'Ach, gdybym w tym czasie był/a w domu, miał(a)bym Internet...!'
Macie tak? I jak często Wam się to zdarza?


-----
korolowa

poniedziałek, 22 października 2012


Dzisiejszy, owocny spacer. Rozkoszujmy się tymi bajecznymi kolorami, póki Złota Polska Jesień, jeszcze trwa!

-----
korolowa

Jesień



Żółtoczerwone przywdziewa kolory
sukienki jej mają najróżniejsze wzory

przychodzi do nas czasem smutna, nadąsana
niczym krnąbrna panna, co musi wstać z rana

Plącze wtedy wszystko, co stanie na drodze,
wyglądając przy tym niemożliwie srodze

wylewając na nas wody niezmierzone kałuże
tańczy z wiatrem, wywołując przeolbrzymie burze.

Bywa też i miła, ciepła i radosna
zdawać by się mogło, że to nawet wiosna

otacza nas wtedy ciepłem ostatków słońca
uśmiechu,energii, namiętności gorąca

Lecz gdy widać Zimy pierwszy uśmiech
ona obraca się w drugą stronę

i wychodzi cichutko, stąpając fikuśnie
oddając jej z honorem  swą Jesienną koronę.


-----
korolowa


niedziela, 21 października 2012



Dzisiaj, przeglądając różne stronki, znalazłam powyższego demotywatora.
Po części się z tym zgadzam. Dzieciaki, które są trzymane pod kloszem całe życie, stają się później takimi 'nielotami'. Z drugiej strony nie mogą zostać pozostawione same sobie, tak po prostu, na pastwę losu. Nie w czasach, kiedy aż strach po 21. wyjść na ulicę.

Trzymając dziecko nieustannie pod opiekuńczymi skrzydłami – sprawisz, że jego samodzielny lot będzie porażką, stworzysz nielota pozostawionego na łasce drapieżców
A co Wy sądzicie? Czy w czasach, gdy niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, gdy najgorsi pedofile i mordercy właśnie wychodzą na wolność, rodzice/opiekunowie powinni trzymać swoje dzieci pod kloszem? Czy może jednak podarować im nieco swobody? Gdzie kończy się wolność, a zaczyna nadopiekuńczość?

Jesienno-letnią porą.

Stargardzki park.
Wybaczcie, że takie małe, ale musiałam je zmniejszyć.

Piękna pogoda dziś. Chodźcie na spacer!


------
korolowa


sobota, 20 października 2012

Witam jeszcze przedpołudniową porą!

Dzisiaj chcialam podzielić się z Wami jednym z moich wierszy.
Stary jak świat, chociaż mam jeszcze starsze.

Będę wdzięczna za jakąkolwiek interakcję (może podzielicie się ze mną refleksjami po przeczytaniu? jak Wam się spodobał? może jakaś konstruktywna krytyka?).

Czasami będę tu coś (nie)nowego dodawać. Takich postów szukajcie w zakładce Literacko.


To tyle na dziś. Proszę, o to mój wiersz, wdychajcie go, wyplujcie bądź delektujcie się nim. Adieu!


A gdyby tak...

 

A gdyby tak
Położyć się w hallu
(epicentrum ławki
współgrałoby z ciałem)
i spoglądać w niebo
słoneczne przeźrocza
fale błękitu
czyjeś złote oczy
i ciepłą kałużę
co tęczę odbija

w myślach zaś łapać
zwinne motyle
rzucane na wiatr
przez Boga
na chwilę... 



----
korolowa

Kolorowa beginning

Chciałam powitać wszystkich blogujących.

Ponownie zaczynam swoją przygodę z blogiem - miałam już kiedyś kilka, jednak mój słomiany zapał za każdym razem mnie zabijał.

Może pomożecie mi jakoś, może tak choć troszkę, i zerkniecie choć czasem na te moje (nie)doskonałe notki <robi wieeellkie oczy ze Schreka>..?

Chciałam się w sumie przedstawić, ale, w zasadzie, wszelkie najbardziej najpoważniejsze informacje macie już na moim profilu.

Nazywam się Karolina, jesteś już w moim kOL-OR-olowym świecie, zapraszam do dalszego zwiedzania :)

 

-----

korolowa