Polub mnie na FB :)

piątek, 14 czerwca 2019

Moralność pani wierzącej.

"Przekażcie sobie znak pokoju"  - słowa księdza docierają do mnie tym razem z lekkim opóźnieniem.
 Rozglądam się dookoła. Wokół mnie ludzie w skupieniu słuchają dobrze już znanej im formułki.
Obserwuję ich uważnie. Co robią? Gdzie patrzą? Czy bezmyślnie powtarzają wypowiedzi duchownego, czy z przejęciem śpiewają na cześć Pana, wreszcie - czy przy znaku pokoju, patrzą bliźnim w oczy?

Wśród nich jest i ona. Jej bladoróżowa, elegancka marynarka idealnie współgra z sukienką o podobnym odcieniu. W jej postawie widać pełne skupienie. Gdy na chwilę odwraca wzrok, odkrywa przejęcie w jasnobrązowych oczach. Jakby za każdym razem przeżywała to inaczej. Intensywniej. Piękniej. Tak bardzo prawdziwie. Jak jedna z niewielu, pobożna, dobra parafianka.

Obserwuję jak wyciąga rękę do uścisku. Jak z łagodnością patrzy na każdego wokół.
I zastanawiam się, po co ona do cholery próbuje kogokolwiek oszukać.


Wiem, co  naprawdę myśli o dziewczynie, której ściska rękę. Jak oddala najbliższych od reszty rodziny i znajomych. Ile kłamstw, krętactwa i niedomówień wyszło do tej pory z jej ust. Jak bardzo jest skoncentrowana na pościgu za pieniądzem oraz to, ze niejednokrotnie złamała już daną komuś obietnicę...

Patrzę na nią. Na kilka innych osób. Na krzyż. Księdza. Obraz Jezusa.
I kolejny raz czuję, że coś się nie klei.
Ten cholerny dysonans pomiędzy pobożnością a spaczeniem. Moralnością i zepsuciem. Udawanym dobrem.

Czy ludzie naprawdę uważają, że jeśli co tydzień wybiorą się do tej sakralnej instytucji i odhaczą niecałą godzinę chórków i klęczków, to nagle staną się lepsi? Że niebiosa będą stały dla nich otworem, bo co niedzielę dawali  5 złotych na tacę?

Osobiście nie mam nic do samego uczęszczania do kościoła, o ile ktoś faktycznie stara się żyć według dekalogu, nie robi nikomu krzywdy i można o nim rzec, że jest dobrym człowiekiem.
Ale jeżeli ktoś idzie się tam jedynie wybladoróżowić, to już dla mnie szczyt hipokryzji.

Drodzy bladoróżowi: jeżeli chcecie być postrzegani jako dobrzy ludzie, powiem Wam coś, czego być może jeszcze nie wiecie: nie musicie wcale chodzić do kościoła. Wystarczy, że będziecie zachowywali się choć troszkę bardziej moralnie i traktowali innych na równi z sobą, a wtedy i sumienie Wasze będzie czystsze, i Wam - oraz innymi -  będzie się lepiej żyło.



 ---
korolowa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz