Polub mnie na FB :)

czwartek, 19 marca 2020

Tak cicho.

Słońce otula wytęsknioną ciepła skórę.
Iskrzy na niebie jak latarnia, która nocą wyznacza drogę.

Tylko tej drogi dziś nie widać...

***
Mijamy się na ulicach niczym otępiałe zombie.
Uciekamy od siebie, choć tego nie chcemy.
Wiemy, że tak trzeba.

Pani zza lady przypomina o żółtej linii. W sklepie mogą być tylko trzy osoby.
Wychodzę więc na zewnątrz. Dobrze, że nie pada deszcz.

W środku na szczęście dostaję to, czego potrzebuję. W drugim sklepie nie jest już tak różowo, jednak najważniejsze artykuły dalej są dostępne. Póki co, stoję przy lodówkach, biorąc do ręki 30%-ową śmietankę i jogurt.
Nagle ktoś kaszle.
Dwie - trzy osoby delikatnie spoglądają w kierunku najmniej chętnie obecnie słyszanego dźwięku.
Pewnie każdy teraz błaga w myślach Boga, aby to nie było TO. Byle nie TO, myślę w duchu.
Na szczęście udaje się zachować bezpieczny dystans. W supermarkecie jest circa jakieś piętnaście osób. Chyba jeszcze nigdy, będąc tu o tej porze, nie było tu tak małego skupiska ludzi...

Zakupy pakuję jednak jak zwykle w pośpiechu, bo pan za mną nie może przejść dalej ze względu na wyznaczone, żółte linie.

Na zewnątrz wyczekują mnie już ciepłe promienie. Przytulają, szepcząc, że wszystko będzie dobrze. 
Że może nie teraz.
Że na razie dadzą ukojenie.
Że w końcu wrócimy do normalności.
Do nauczania w szkole, a nie przez kamerkę.
Do wychodzenia bez lęku, że coś nam się stanie.
Do podchodzenia do siebie jako ludzie, a nie potencjalne zagrożenie.

I kiedyś, kiedyś  się to wszystko ułoży.
I słońce oświetli nam tę drogę.

Tylko, póki co, trzeba na to jeszcze trochę poczekać.



---
korolowa


1 komentarz:

  1. Ta cisza po pewnym czasie robi się przytłaczająca. A niby taka ze mnie introwertyczka :D

    OdpowiedzUsuń