Ostatnio zastanawiam się, co dla ludzi tak naprawdę znaczy 'bycie szczęśliwym'. Jakie czynniki składają się na nasze szczęście?
Oczywiście ile osób, tyle jest definicji szczęścia. Nawet najwięksi filozofowie szczęście pojmowali nieco inaczej.
Arystoteles opisywał szczęście jako działanie zgodne z naturą - tak więc ptaki czują się szczęśliwe, gdy fruwają, ryby, gdy pływają i tak dalej. Ponadto uważał również, że aby osiągnąć prawdziwe szczęście, należy zaspokoić własne potrzeby fizjologiczne, przede wszystkim - być dobrze najedzonym.
Nie bez kozery zresztą mówi się, ze człowiek głodny to człowiek zły ;)
Filozofią szczęścia, ale też i życia Epikura było zaś doznawanie jak największej przyjemności, czerpanie z życia wszystkiego, co nam dane. Epikur wyróżnił owe przyjemności, dzieląc je na: radość samego życia, inne przyjemności bierne oraz inne przyjemności czynne.
Radość samego życia to najważniejsza i najbardziej podstawowa radość, która, nawet gdyby wszystkie inne zawiodły, ma nas zawsze wzmacniać oraz motywować do niepoddawania się, a wręcz do dalszej ekscytacji życiem.
Przyjemności bierne - do nich zaliczył Epikur współtowarzyszenie w szczęściu innych osób, podziwianie piękna (na przykład natury) oraz przyjaźń (with no benefits of course!), a zatem czynności, które nie stanowią żadnego wysiłku fizycznego.
Przyjemnościami czynnymi natomiast są, według Epikura, takie, które - w przeciwieństwie do tych biernych - na owym wysiłku właśnie polegają - a więc jedzenie, seks - niosą one jednak ze sobą pewne zagrożenia (np. zatrucie czy choroby weneryczne).
Natomiast zupełnym niemal przeciwieństwem epikurejskiej filozofii szczęścia jest stoicyzm, zapoczątkowany przez Zenona z Kition. Stoicka teoria szczęścia głosi, że, aby żyć w pełni szczęścia, trzeba stosować się w życiu do pewnych zasad. Wewnętrzna moralna dyscyplina oraz sumienne spełnianie obowiązków - oto, według stoików, droga do szczęścia!
Która z tych teorii na temat szczęścia najbardziej przypadła Wam do gustu?
Do której natomiast możecie porównać swoją drogę do szczęścia?
Sama uważam, że każda z nich jest po części dobra, ale dopiero połączenie każdej z nich prowadzi do całkowitej harmonii, do tej spójności, którą zwie się właśnie szczęściem.
---
Bo dla mnie szczęście
to wypadkowa
(w) x, y i z
x to dobre intencje
y - pozytywne uczucia
z to wiara w siebie
w - dobry los
---
korolowa
Według mnie szczęście jest takim stanem ciągłym: podczas bycia szczęśliwym możemy mieć gorsze dni, możemy być smutni, ale w gruncie rzeczy jesteśmy szczęśliwymi ludźmi (i tym szczęście by się różniło od radości, która jest chwilowa). Uważam też, że w gruncie rzeczy ludzie sami siebie unieszczęśliwiają, że bycie szczęśliwym, to świadomy wybór, a nie uśmiech losu i że, wbrew pozorom, wymaga on odrobiny pracy nad sposobem myślenia i postrzegania świata. :)
OdpowiedzUsuńA na koniec definicja szczęścia według Alberta Einsteina:
Jeśli a oznacza szczęście, to a = x + y + z;
x - to praca,
y - rozrywki,
z - umiejętność trzymania języka za zębami.
W moim życiu zdecydowanie brakuje elementu z. :P
Znam tą definicję ;)
UsuńA co do 'z' to myślę, że brak tego elementu potrafi wywołać również dużo...'szczęścia' ;)
Ano, aczkolwiek moja bezpośredniość i szczerość mnie już niejeden raz wpędziła w dziwne sytuacje, z których nie zawsze wychodziłam obronną ręką. No ale: to nowe doświadczenia i przygody! :)
UsuńYay, pod wpływem herbaty zmieniam moją definicję szczęścia na obecność parującego kubka! ^_^
zgadzam się z punta! dodam od siebie, warto pamiętać że to co da jednych
OdpowiedzUsuńjest szczęściem nie musi być dla innych ... dlatego pewnie moje motto życiowe jest diametralnie inne od oczekiwań stada w którym żyje .. oto one: "jeśli miałeś pecha urodzić się w stadzie mend, nie przejmuj się! będziesz miał za to szczęśliwy dzień śmierci!"
Bardzo pozytywne nastawienie, panie Sławku :)
Usuńbez zdrobnień proszę dziewczynko i bez pana ... na inwalidztwo sobie ciężko zasłużyłem ... nie tylko pozytywnym nastawieniem do śmierci! ... wystarczy Sławomir lub Slawrys
UsuńProszę się nie denerwować - nie chciałam kogokolwiek czymkolwiek urazić.
UsuńMogę Cię nazywać jak zechcesz :)
Pozdrawiam serdecznie.
Ja uważam, że największym szczęściem jest nauczyć się cieszyć z drobnostek - choćby z tego, że dziś mamy +6 stopni (a nie -6 na przykład.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że są w życiu okresy lepsze i gorsze, ale sama radość życia naprawdę pomaga. Niestety, w naszym kraju niektórzy ludzie mają manię narzekania i na uśmiechniętego człowieka na ulicy patrzą się jak na wariata, ale cóż...nie wiedzą, co tracą :)
Pozdrawiam, M.
Absolutnie się z tym zgadzam! Drobnostki potrafią niesamowicie wpłynąć na nasze samopoczucie, na przykład wspomniana przez Ciebie sytuacja z pogodą.
UsuńCzasem nawet zjedzenie czegoś czy po prostu czyiś uśmiech potrafią sprawić, że już cały dzień uśmiechasz się i Ty :)
Co do narzekania - każdy narzeka, tylko jedni mniej, a drudzy więcej; jedni otwarcie, drudzy zaś w ukryciu. Ale faktycznie, nawet inne nacje, gdy tutaj przyjeżdżają, zauważają tą naszą polską tendencję do narzekania na wszystko. Okropna cecha narodowa, ale co zrobić :]
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie ! :)
Dobrze, że napisałaś o tym jedzeniu - nic mi tak nie poprawia humoru jak dobry obiad :)
UsuńM.