Polub mnie na FB :)

niedziela, 3 lutego 2013

Hipokryzja.

Jak często Wam się zdarza, że mówicie komuś o czymś, zaś owa osoba neguje wszystko, co macie do powiedzenia, zachowując się przy tym tak, jakby sobie nie miała kompletnie nic do zarzucenia?

Weźmy taki przykład - rozmowa o zdjęciach. Mamy panią X i panią Z.  Pani X zarzuca pani Z, że nie powinna robić TAKICH fotek, w sensie (jej zdaniem), wyuzdanych  (na zdjęciach widać uśmiech, głęboki dekolt i mały fragment piersi). Pani X natomiast notorycznie wrzuca swoje fotki z dzieckiem - a to z wakacji, a to z domu, a to pokazać jak wspólnie z córką pieką jabłecznik.

Czy taka pani X ma zatem większe prawo do publikowania zdjęć, czy one naprawdę są wartościowsze, że musi krytykować panią Y?

To była akurat sytuacja hipotetyczna.

Przyjrzyjmy się jednak bliżej temu problemowi.

 'Hipokryzja - dwulicowość, fałszywość, obłuda'

 Czy Wy już też odnajdujecie w obrazach pamięci własne przykłady wyżej wymienionych?

Wydaje mi się, że obecnie jest to zjawisko bardzo na topie, szczególnie wśród internautów, gdzie każdy może pozostać anonimowy i klapie jęzorem trzy po trzy. Ludzie oceniają zdjęcia wysokimi notami, myśląc 'Oo jezu, znowu dodała zdjęcie, ale przecież jak nie polubię to jak to będzie wyglądało? Co prawda wygląda obleśnie, ale napiszę, że ślicznie, niech wierzy, że jest taka cudowna'.

Albo odwrotnie, zjawisko trochę bardziej popularne u dziewczyn:
'Jest za popularna, nie zagłosuję na nią w tym konkursie, chociaż się przyjaźnimy'. czy też 'ale ta to jest za ładna, o cholera, muszę ją hejtować, choć normalnie dałabym jej 10/10'.

Zjawisko to znane jest również wśród naszych kochanych moherków.

'A co ona miała dziś na sobie w kościele? Zerwała z tym przystojnym wojskowym? Cudzołożnica jedna, pewnie sama go zdradzała!''.

... a także polityków.



A i żeby to tylko wyglądało tak jak powyżej :)
Mam nadzieję, że przy tym ostatnim chociaż się uśmiechnęliście...  choć nie wiem, patrzac na ten obrazek, czy śmiać się, czy może raczej płakać.

Gdy sobie jednak pomyślę o ich obiecankach (dalej mam na myśli polityków), o podzielonych między sobą nagrodach i dywagacjach nad związkami partnerskimi, myślę, że na takie obrazki można spokojnie reagować z uśmiechem - w końcu tylko nasz spokój oraz logiczne argumenty pomogą nam wygrać, albo przynajmniej jakoś przetrwać walkę z ówczesną hipokryzją. ;)


---
korolowa

3 komentarze:

  1. Hipokryzja - już nawet czasami jej nie dostrzegam. Weszła do codziennego życia podstępnie i na dobre się w nim zadomowiła. Mówiąc, że nie jestem hipokrytką, prawdopodobnie sama bym się nią stała: bo choć bardzo byśmy chcieli, to niesamowicie trudno pilnować się przez cały dzień, o każdej porze i czasami coś aż się wymsknie. ;)

    Niemniej najlepiej się jej słucha w tramwajach (i autobusach!). Może to podłe, ale uwielbiam podsłuchiwać rozmowy innych ludzi. Zresztą - jadąc komunikacją miejską chyba z góry zakładają, że ktoś ich może słuchać? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, masz dużo racji - każdy z nas jest chociaż po części hipokrytą. Tak samo jak każdy z nas jest choć troszkę leniwy, niemiły czy upierdliwy, dlatego mówiąc o sobie, że w ogóle nie jestem hipokrytką, oczywiście skłamałabym.

    Niemniej pragnę zauważyć, że u niektórych owe 'części' poszczególnych cech do najmniejszych nie należą ;),
    Ponadto, co innego życie codzienne, a co innego, gdy ktoś jest na poważnym stanowisku - n.p. premier - i ciąży na nim odpowiedzialność za setki, tysiące ludzi lub nawet za cały kraj,

    Ale, czego ja w sumie oczekuję od polityków? ;) w zasadzie, przyzwyczaiłam się już w pewnym stopniu do tego, że polityka, niestety, mało ma z prawdą wspólnego.



    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, oczywiście - moja wypowiedź bardziej tyczyła się tych normalnych ludzi, a nie polityków. Do polityków to ja się wolę w ogóle nie odnosić, bo kosmos zaraz tutaj powstanie. ;)

    OdpowiedzUsuń