Polub mnie na FB :)

piątek, 1 lutego 2013

Nauczyciele - cała prawda

Przeraża mnie to, w jakim kierunku idzie Polska i jakie zmiany chce wdrażać w życie.

I nie mówię już nawet o korupcji czy o politykach dzielących się między sobą niemożebnymi kwotami.
Ale, do cholery, to co zaproponowano jako zmiany w Kartach Nauczycieli jest co najmniej lekką przesadą.

Ja rozumiem, że innym, niezaangażowanym w ten zawód może się zdawać, że nauczyciel to ma dopiero wspaniały żywot : praca często kilkugodzinna, płatne dwumiesięczne wakacje i ferie plus inne święta, nagada się z dziećmi i już - żyć nie umierać!

Tak o to zawód nauczyciela widzą inni.

A jak to wygląda 'od wewnątrz'?

Nauczyciel fakt, ma ogromny przywilej w postaci urlopów. Nikt jednak nie bierze pod uwagę tych wszystkich rad i wywiadówek, a więc tzw. pracy po godzinach. Nie wspomnę już nawet o pracach domowych, sprawdzianach i kartkówkach, które czekają na niego nie gdzie indziej jak w domu.



Ale idźmy dalej - fajnie, że mamy stałą pensję? A czy ktoś wie, że przeciętny, wykwalifikowany nauczyciel mianowany (bo trzeba wiedzieć, że są różne stopnie i w zależności od nich i różne pensje, btw stopnie te trzeba samemu zdobywać, zdajac odpowiednie egzaminy) zarabia 1600-1800zł miesięcznie, a to jest już tylko przedostatni nauczycielski stopień !

Z tego powodu, wielu nauczycieli do swojej pensji dorabia - a to pracują w jeszcze innej szkole publicznej, a to mają godziny w prywatnej, a to dają korepetycje. Plusem jest to, że mają względnie dużo możliwości, niestety przy takim trybie życia nietrudno o choroby. Żyjąc tak całymi dniami, człowiek zaczyna wysiadać, psychicznie i fizycznie. Traci zapał do pracy oraz chęć prowadzenia zajęć. Nauczyciel wypala się, potrzebuje przerwy, która jest mu wręcz niezbędna, by wykonywać swój zawód bez zarzutów.

Dlatego już wszystko bym zniosła, nawet tą zmniejszoną liczbę godzin, ale jakim prawem prawo do uzyskania urlopu zdrowotnego będzie można uzyskać dopiero po 20 latach pracy (obecnie można po 7)?
Czy ktoś w ogóle myśli? Przecież właśnie powinno być odwrotnie  - moim zdaniem nauczyciele powinni mieć takie prawo już po 5 przepracowanych latach!

Po prostu jestem oburzona takim obrotem spraw.

Żeby tylko później nie narzekano czasem na takich nauczycieli, że są mało wydajni i nie trafiają do uczniów.
I życzę każdemu, kto tak na nich narzeka i gada głupoty na ich temat, w ogóle nie znając pojęcia, aby przepracował za takiego jednego nauczyciela choć z jeden tydzień.

---
korolowa

6 komentarzy:

  1. Warto nadmienić że ”nauczyciel” jako zawód stał się
    przechowalnia dla ”elit” i faktyczny problem dotyka
    może 20 do 30% nauczycieli. Nigdy nie zapomnę jak
    mnie potraktowali gdy trafiłem do szkolnictwa jako
    ”nauczyciel” i niechcący usiadłem koło dystyngowanej osoby.
    To za rok z radością opuszczałem to bagno towarzyskie :))
    i wcale nie żal mi ich, powinni z nimi zrobić porządek!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszędzie zdarzają się debile, w szkolnictwie również, ale to już jest inna kwestia.

      Poza tym takie zachowanie również może wynikać właśnie z tego problemu, o którym napisałam - nauczyciele czują frustrację i niektórzy z nich w ten właśnie okropny sposób niestety wyżywają się na innych.

      A tak w ogóle - kiedyś bycie nauczycielem to faktycznie było coś, to była elita społeczeństwa. teraz wszyscy zdają sobie doskonale sprawę, że już tak nie jest - kolejny powód do frustracji.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Nie pamiętam w jakiej gazecie (chyba w "Wysokich Obcasach") był niedawno cały długi artykuł poświęcony nauczycielom: warto byłoby go przeczytać, bo wypowiadają się nauczycielki i widać, jak ich sytuacja się przedstawia w rzeczywistości, czyli: marna pensja w stosunku do wykonywanej pracy, masa wysiłku jaką kosztuje "nadążanie" za młodzieżą, wymyślanie nowych form aktywności naukowej i przede wszystkim to, że kochają swój zawód (była nawet nauczycielka pracująca charytatywnie) i jak im smutno i jakie są sfrustrowane swoją sytuacją. Smutne, bo to od takich osób przecież zależy na kogo wyrośnie kolejne pokolenie, co będzie umiało i jakie wartości będzie sobą reprezentowało.

    Ponadto zwolnienia. Brzydzi mnie to, że starszego nauczyciela nie można zwolnić, choćby i jego wyniki pracy były tragiczne, bo "pierwszeństwo" do wylotu ma jego młodsza koleżanka z niższym stopniem. To jest absolutnie chore. Naprawdę. Wiem, że jako starsza osoba nie chciałabym znaleźć się na bruku, ale podcinanie skrzydeł młodym, na czym traci dodatkowo młodzież, również jest przykre. Trudno tu znaleźć jakieś logiczne rozwiązanie.

    I trzecia sprawa również związana ze zwolnieniami. Teraz, kiedy mamy niż demograficzny, kiedy klasy mogłyby być mniejsze, a nauka w nich bardziej efektywna; teraz zwalnia się nauczycieli, obcina im godziny, a dzieci pakuje w tak samo przeludnione klasy jak wcześniej. Byłam uczennicą klasy 34-ro osobowej i wiem, jak trudno wtedy skupić się na pojedynczym uczniu, jak właściwie cierpią na tym wszyscy włącznie z nauczycielem.

    Jejku, sprawa edukacji takie emocje we wywołuje, że aż boję się czytać, co nowego wymyślono. W tej dziedzinie naprawdę przydałaby się jakaś spora reforma. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci powiem, że już wystarczająco słyszałam, widziałam i powiedzmy, że w jakiś sposób przeżyłam (moja mama była nauczycielką, ja mam specjalizację nauczycielską i na razie nie pracuje jeszcze, ale miałam praktyki).

      Naprawdę nie lubię na cokolwiek narzekać, ale sama widzisz jak jest.

      A do tego dochodzi jeszcze smutna prawda - w szkole coraz mniej jest prawdziwego uczenia, a więcej formalności.

      Dlatego tu zdecydowanie przydałaby się reforma :)

      Usuń
  3. Karolinko! Nie będę narzekać, jak to ciężko jest być pielęgniarką, bo wiedziałam na co się piszę idąc na takie, a nie inne studia. Ty też wiedziałaś w co się pakujesz (np. mama nauczycielka)ale wierz mi, że nauczyciele i tak mają lepiej niż pielęgniarki, bo przysługuje im (wam) urlop zdrowotny, a pigułkom nie. Porównując pensje to różnica jest około 200-300 zł na korzyść pielęgniarek (piszę o mojej pensji), ale Ty w pracy nie robisz około 10 km. na dyżurze, nie przerzucasz 700 kg, nikt na Ciebie nie rzyga, nie robisz toalety pośmiertnej itd. Rozumiem, że nauczyciel to ciężki kawałek chleba, ale nie macie wcale ciężej niż piguły, zatem wybacz, ale nie rozumiem dlaczego mielibyście być kolejną po górnikach uprzywilejowaną grupą zawodową... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja wcale nie neguję tego, że macie gorzej - mi wystarczyły 3 miesiące z pielęgniarstwem. Wiem, głównie z opowiadań i obserwacji, jaki to ciężki kawałek chleba.

      Poza tym, tak jak piszesz - ja wybrałam ten zawód, Ty wybrałaś inny, decyzje te podjęłyśmy świadome plusów i minusów każdego z nich.

      Ja jednak nie porównuję teraz naszych profesji, bo to z mojej strony byłoby głupotą - chcę tylko, aby ludzie co tak narzekają na nauczycieli, zobaczyli i te gorsze strony tego zawodu.

      Usuń