Taki śnieg, w połączeniu z zamarzniętą wodą stanowi ogromne niebezpieczeństwo dla przechodniów.
Tak więc idę sobie zaśnieżonym chodnikiem prosto na stację kolejową, gdy nagle czuję - pach! - lekkie uderzenie z łokcia. Nie zetknięcie, a uderzenie. Patrzę w lewo (czyli w stronę, z której dostałam z owego łokcia) - a tu, za przeproszeniem, ale bardzo okrągłej postury kobieta próbuje mnie na owym śniego-lodzie wyprzedzić.
W tym samym czasie, gdy patrzyłam w jej stronę - bach! - tym razem w prawy łokieć. Od kulkowego pana! Owa para chyba nie była w stanie przetoczyć się inaczej jak tylko odpychając łokciami od każdej napotkanej osoby.
Nie muszę chyba wspominać jaka zła byłam - o mało się na tym lodzie przez nich nie przewróciłam!
W ogóle zauważyłam, że ludzie często nie potrafią 'normalnie' chodzić. Czyli np. rozglądać się dookoła siebie, zanim wykona się jakiś ruch (czy aby nie walnie się kogoś pięścią w twarz); nie wpychać się na siłę do wagonu, nie dając wyjść innym ludziom i inne takie wspaniałe, ludzkie przypadki.
Czasami aż mi wstyd. Jak się wtedy prezentujemy? Bo nie można tego nazwać inaczej niż chodzącym 'bydłem', bez choć krzty kultury i dobrego wychowania.
A co gorsza, ta ciemna, na ślepo chodząca masa pociąga za sobą coraz większe tłumy innych osób - bo przecież łatwiej jest się wtopić w tłum i stratować wszystkich po kolei, niż dać komukolwiek wyjść z zatłoczonej ciuchci. O łokciach i zagradzanych całymi familiami chodnikach nie wspominając.
---
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz