W moim obecnym planie zajęć uczelnianych znalazła się m.in. psychologia.
Pamiętam, że na licencjacie miałam już psychologię i pedagogikę. Jako przedmioty - zawsze bardzo lubiłam (czasami wyglądały jak 'zapychacze' , ale ogólnie były bardzo życiowe).
Niestety sposób prowadzenia wyżej wymienionych był dość...nudny. Cóż, pogodziłam się z tą myślą i żyłam z tym dalej, traktując je bardziej jako właśnie te 'zapychacze', które mimo wszystko lubiłam.
Tym razem jednak zajęcia odbywały się w kameralnej atmosferze -uczestniczyło w nich zaledwie kilka osób.
Pierwsze co, wykładowca zapytał się nas, co my z owej psychologii pamiętamy (prosił, by rzucać poszczegółnymi 'hasłami'). Troszkę porozmawialiśmy o tym, czego chcielibyśmy się dowiedzieć na tych zajęciach, po czym zweryfikowaliśmy to - mniej więcej- z ustalonym już przez niego planem.
Hmm, pomyślałam, nawet nienajgorzej.
W pewnym momencie wykładowca poprosił nas, abyśmy zamknęli oczy. Mieliśmy wyobrazić sobie wymarzone przez nas miejsce, w którym moglibyśmy się zrelaksować, odpocząć. Następnie zaczęliśmy ćwiczyć, zgodnie z jego wskazówkami, poszczególne mięśnie ciała w celu zmniejszenia napięcia. Zaraz zapewne się skończy i przejdziemy do zwykłych zajęć, myślałam, choć było mi już przyjemnie.
Tymczasem wykładowca poprosił nas, by dalej trzymać oczy zamknięte.
Wyobraź sobie teraz, że jesteś w 5, 6 klasie szkoły podstawowej, mówił spokojnym głosem. Przypomnij sobie nauczycieli - jakie miałeś z nimi stosunki? A z rówieśnikami? Jak siebie odbierałeś? Jak odbierałeś swoje ciało? A w domu - jakie miałeś relacje z mamą? A z tatą, z bratem, siostrą?
Pomyśl chwilę.
A teraz przenieśmy się do czasów gimnazjum - jakich tam miałeś nauczycieli, którego lubiłeś i dlaczego? Którego nie lubiłeś? Jakie miałeś stosunki z rodzicami i rówieśnikami? Czy akceptowałeś swoje ciało?
Teraz masz chwilę na przemyślenia.
I ostatni etap - liceum. Czy coś się zmieniło - jeśli tak, to co? Jak wyglądały Twoje relacje z wszystkimi?
Pomyśl o tym.
A teraz wróć na chwilę do swojego ulubionego miejsca - możesz powoli otwierać oczy...'
Podnosząc do góry powieki miałam wrażenie, że dopiero co się przebudziłam. Seans trwał jakieś 20 minut.
Reszta zajęć polegała na spisaniu na kartkach tych wszystkich wspomnień z poszczególnych etapów szkolnych - podstawówki, gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalnej.
Pod koniec, każdy z nas miał wspomnieć o jednej rzeczy, która wybitnie zapadła nam w pamięci.
Myślę, że te najważniejsze tak naprawdę zostawiliśmy jednak dla siebie, odkrywając się w niewielkiej tylko części - najczęściej bowiem wspominaliśmy nasze negatywne relacje z nielubianymi nauczycielami.
Muszę przyznać, że czegoś takiego się nie spodziewałam. Wyglądało to chyba bardziej jak seans u psychologa niż uczelniane zajęcia.
Ale, właśnie taką inność, bardzo sobie cenię. Myślę, że te zajęcia również zapadną w mojej pamięci i będą moim pozytywnym wspomnieniem.
Szkoda tylko, że tak mało jest takich zajęć.
---
korolowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz