Jeszcze kilka dni temu lodówka ma była tak pusta, że dałabym się zabić za pizzę, za cokolwiek, a otrzymać coś za darmo - już w ogóle!
Ostatnio znajomy, który prowadzi pizzerię, rozpoczął fejsbukową promocję. Był zatem konkurs na najlepszy wierszyk (do wygrania oczywiście pizza) - starałam się jak mogłam, nie wygrałam. A byłam żądna pizzy, żądna i... głodna.
Teraz, podczas wspólnego weekendu z tatą, dużo razem popichciliśmy w kuchni, lodówka ma niemal urywa się w szwach.
Ja zaś (to, jak już widać, moja pasja) przy okazji kolejnej promocji (przy której wystarczyło kliknąć Lubię to i czekać na werdykt) status polubiłam i tak o, sobie zostawiłam.
Wchodzę dziś wieczorem spokojnie na Internet, tak po 21 (było już, w zasadzie, prawie w pół do 22).
Patrzę, a tu komunikat, ze wygrałam pizzę! Co więcej, mam niecałe 30 minut na jej odebranie (bo o 22. pizzeria jest zamykana).
Natychmiastowa decyzja : biegnę, lecę pędzę :D
A. ledwo co przyszedł, padnięty, więc pobiegłam sama!
Co prawda daleko nie miałam, ale razem z dojściem, kilkuminutowym czekaniem i powrotem załatwiłam sprawę w 20 minut!
Jednak jestem już tak najedzona, że brakuje mi sił i miejsca w żołądku.
Dlatego pizza zostanie nam na jutrzejsze śniadanie.
A teraz powiedzcie mi - czy to nie mała złośliwość losu, że to, co chciałam, dostałam dopiero wtedy, kiedy tego akurat nie potrzebowałam? To znaczy, ja się zawsze i tak cieszę, gdy coś gdzieś wygram (dziękujemy zresztą Łukaszowi za dopilnowanie, by pizza jak zawsze była pyszna, no i za uraczenie nas takowym prezentem!).
Jednak mi np. dość często zdarza się, że np. gdy mam czas, to nie mam też akurat zbyt wielu zadań czy obowiązków (bo np. niedawno wszystko zrobiłam). Albo gdy mam czas, to nikt się nie może wtedy ze mną spotkać.
Ale, gdy już jestem zaganiana i mam pilne sprawy na głowie, naraz mam setki (a przynajmniej kilka ;) ) telefonów i pytań, czy dam radę gdzieś z kimś wyjść i się zobaczyć.
Was też często dopada taka złośliwość losu?
---
korolowa
Pizzę zjadłbym o każdej porze dnia i nocy :)
OdpowiedzUsuńA co się tyczy złośliwości losu - zawsze dopada mnie w sklepach z ubraniami, gdy akurat czegoś mi trzeba to jak na złość albo nie ma, albo za drogie, albo zły rozmiar...a gdy już to znajdę, to kilka dni później jest dosłownie wszędzie...
Pozdrawiam, M. :)
Ta złośliwość losu tyczy się praktycznie każdej dziedziny życia! A zwłaszcza ludzi biednych w przeciwieństwie do bogatych, którym bez problemu udaje się jeszcze bardziej pomnożyć majątek, nie tylko procentami z lokat, ale jakimiś korzystnymi "zbiegami okoliczności"
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że to jest sprawka energii kosmicznej, która się kumuluje i przyciąga wzajemnie :P Dziwna teoria, wiem, ale jak się ma grypę to można wymyślić niestworzone rzeczy ;)
Pozdrawiam, A. ;)
Prawie wiosna, a Ty masz grypę?! To kuruj się jak najszybciej - takie piękne słońce za oknem!
UsuńA co do tematu - dziękuję Wam, kochani, za wypowiedzi. Faktycznie coś chyba jest w tej teorii A. o energii kosmicznej - bowiem pewne rzeczy i zdarzenia mają w sobie niezwykłą moc przyciągania podobnych do nich ;)