Pamiętam, że obudziłam się tak jak gdyby nigdy nic. Otworzyłam oczy i rozglądając się dookoła, obserwowałam, co się wokół mnie dzieje.
Dopiero po dłuższej chwili zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak.
Mogłam myśleć. Mogłam doznawać różnych uczuć. Mogłam patrzeć i słuchać innych.
Jedyne, czego nie mogłam, to mówić.
Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, co jest nie tak.
Ja NIE ŻYŁAM.
Moja dusza znajdowała się nad ciałem.
Mogłam spoglądać na wszystkich przechodniów, na moich bliskich, a także na siebie - czyli swoje ciało.
Nie wiem tylko, czy mogłam się przemieszczać, jednak słysząc rozmaitość głosów i spostrzegając wiele ludzkich postaci stwierdzam, że tak. Mogłam widzieć wszystko z lotu ptaka, słyszeć to, co się o mnie mówi.
zdjęcie: bit.ly/16iDJzx
To był mój sen.
Gdy opowiedziałam go A., był nieco przerażony.
Zapewniłam go, że może wystarczy zaprzestać oglądania kolejnych odcinków The Walking Dead - ten serial i tak niezbyt pozytywnie na mnie wpływa, zwłaszcza oglądany przed samym spaniem :P - choć ów sen wcale tak naprawdę nie miał żadnego negatywnego wydźwięku.
A Wy mieliście kiedykolwiek takie poczucie - w śnie czy w innych okolicznościach - jakbyście oderwali się od rzeczywistości, od... własnego ciała?
---
korolowa
Wydaje mi się, że Twój sen był czymś w rodzaju oobe - doznaniami poza ciałem. Wiele razy czytałam na ten temat. Podobno można nawet nauczyć się takiego świadomego wychodzenia z ciała. Kwestią jest jedynie długotrwały trening i odpowiednie zrelaksowanie. No cóż, nieraz próbowałam czegoś takiego dokonać, ale niestety mi nie wyszło. Jednak mimo wszystko jest to bardzo interesujące zjawisko, jak również świadome śnienie, które może przynieść naprawdę niesamowite przeżycia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco ;)
A.